Juz pisze co z tym kaftanem
Masz byc twarda
Kota bedzie robila wszystko, zeby Cie przekonac, ze cierpi i jej zycie w kaftanie stracilo sens. Jednak to tylko pozory, nie daj sie nabrac.
Trzeba go zacisnac mocno, bo koty wykonuja cuda zeby sie niego wyzwolic. Hrupka np. sciagnela sobie nogawki do kolan i usilowala w ten sposob uwolnic nogi. Zawiazalismy mocno kaftan jak na wariacie, a troczki schowalismy do srodka, bo chciala skrecic sobie kark, siegajac glowa do zwisajacych troczkow, zeby go rozwiazac.
Nastepnie nie zwracaj uwagi jak sie kota w tym porusza, bo dostaniesz zawalu. Jedynie na co powinnas uwazac, to to zeby nie skakala wysoko w gore przez pierwsze dni. Jednak jak raz czy dwa skoczy to sie nie rozpadnie
, trudno.
Hrupka poruszala sie kaftanie jak mechaniczny pasikonik przez 9 dni. Przemieszczala sie wylacznie do tylu, wpadajac na rozne przedmioty (bo ich nie widziala) oraz wykonywala skoki (rzecz jasna tylko do tylu) na zupelnie sztywnych lapach. Uznala, ze w kafatanie lap zginac nie mozna. Powiem Ci szczerze, ze bylam pewna ze mi kota kompletnie zwariowala i ze to jej zostanie na stale.
Do tego potrafila rozpaczliwie plakac szarpiac za kaftan, jakby straszliwie cierpiala
. Jednak na kontrolach u weta okazywalo ze rany sie pieknie goja i nic jej nie dolega.
W dniu, w ktorym zdjelismy jej kaftan okazalo sie, ze mamy zupelnie normalnego kota. Hrupka natychmiast odzyskala sprezystosc w kolanach i zaczela sie poruszac zwinnym ruchami...do przodu, ze skokami wlacznie.
To byla prawdziwa ulga
Jednak teraz wiem, ze ona robila wszystko zeby mnie psychicznie wykonczyc za kare, ze zalozylam jej ten przeklety kaftan
. Dlatego Cie uprzedzam
Acha o to ze kota duzo spi to dobrze. Jest po zabiegu z narkoza, ma swieza rane i ma prawo zle sie czuc. Sen to najlepsze lekarstwo.
Bedzie dobrze