MalgWroclaw pisze: Asiu, ostatnio stwierdziłam, że przy moim całodziennym (plus część nocy - bywa) systemie pracy, z wielkim trudem daję radę być w gabinecie raz dziennie. Ale dwa razy, w różnych (różnie czynnych), z różnymi kotami, już nie

Małgoś, nas jest troje. Jak jest Janusz to pogęga, postęka ale pojedzie po raz drugi do weta.Oczywiście klnąc pod nosem i ciśnienie wszystkim podnosząc. To jeśli chodzi o maluchy ,z którymi dygamy do "innych" wetów .Jest do nich kawałek.
Starszaki są przyjmowane "u nas" ale bywało i tak,że na zmianę z nimi chodziłam bo 2 kontenerków nie zaniosę. Ale ja mam stały rozkład pracy.
Zamówiłam żarełko w zooplusie .Czekamy na rarytasy
Ranek był jakiś rozlazły i z niczym nie mogłam się wyrobić. Oczywiście kończyny sobie uszkodziłam waląc z fantazją kostką w drzwiczki szafki. Szykuje się mi fajny siniak. A iskierka bólu lampki w oczkach czerwone zapaliła. I język rozwiązała. Tak się mi
wymskło mało fajnie ,że koty spierdzieliły z kuchni.
Żwireczek zaczął wymiotować. Oczywiście nawtykał w siebie puszkę i nie pogryzł. Paniusia deczko później dziś do stada wstała i trzeba było czas nadrobić. Natrybował się za szybko a jeszcze szybciej oddał.
Próbowałam sobie poleżeć w ciszy poranka. Ciszy

Poleżeć

Musiałam włosami do góry polegiwać (czego nie lubię) by mi facjaty głodne
sztopki nie porysowały. Bo
sztopki ganiały przekątnie i prostokątnie po wyrku sprawdzając moją wytrzymałość. Trzymałam się jakoś dopóki nie wszczęły awanturki i nie zaczęły demolki łazienki i kuchni. Co było pod łapkami wylądowało na podłodze z churgotem obijając się o ściany. Wstałam. Co było robić. Popędzały mnie w łazience, w przedpokoju jakem szlafroczek wdziewała, przy szykowaniu misek, przy nakładaniu...i... Cisza zapadła , a szereg oczu szeroko otwartych pytało
gdzie wątróbka i serca ? A nereczki tylko dzikunom kroisz? Nie ma niczego ? jak to nie ma? tylko TA mamałyga puszkowa? Ja nie jem...Albo zjem bo nic nie dostanę...Czego mnie po łapakch smyrasz? czego mnie zdejmujesz z blatu? Dzik ważniejszy? Pamiętaj by TO był ostatni raz ...Uff , zmądrzała gamoniowata . Chodźta, są choć nerki i dla nas ... Radośnie dreptały nawołując się i mlaskając.
Chciałam dla siebie poranka spokojnego , bym czasu więcej miała, bym mogła należycie nażelować włoski i należycie rzęski uczernić. Chciałam popatrzeć w lusterko ze spokojną błogością. A nie użerać się o nerki, serduszka i takie tam.