Antybiotyk jednak zostawię, bo raz że takie zalecenie weterynarza, a dwa - że brzydko mu ropieje oczko, mocno czerwienieje, nieładnie to wygląda.
Myślę jeszcze nad włączeniem jakiegoś leku osłonowego jak lakcid i ewentualnie engystol (również z doświadczeń miau-forum).
Dziś w nocy myślałam, że kociak zejdzie, paskudnie parskał bez wypluwania niestety żadnej wydzieliny. Wzięłam go do siebie do łóżka, a biedaczek krzusząc się zaczął głośno mruczeć i się przytulać. W desperacji zakropiłam mu nosek Xylometazolinem, który znalazłam w domu... kotek odetchnął, poprzełykał (chyba glutki) i spał w miarę spokojnie do końca nocy
. Może nie był to zupełnie czysty oddech, ale w porównaniu z tym, co się działo - niebo a ziemia.
Mam nadzieję, że to jednak jakiś paskudny katar, który tkwi gdzieś głęboko, a nie zapalenie płuc.
Tak czy inaczej wizyta u weta w poniedziałek go czeka, chyba że zacznie swobodnie oddychać - wtedy będę kontynuować podawanie antybiotyku na koci katar.
Leczenie za to przynosi efekty przy drugim kotku (ale jego stan był znacznie lepszy od pierwszego) - prawie nie kicha, ropki niewiele, powieka nie zachodzi. Trzeci kotek - bez zmian, wydaje się być zupełnie zdrowy.
@Blue
Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że pisałaś o biało-czarnym kotku
. Jemu rzeczywiście przestałam podawać antybiotyk, chociaż początkowo kilka dawek dostał. Dziękuję za odpowiedź.