Zadzwoniła do mnie dzisiaj Pani. Znalazła u siebie na wycieraczce kotkę w strasznym stanie, chuda , chora, ze złamaną łapką. Mieszka w starej kamienicy przy ul. Kleczkowskiej we Wrocławiu na 4 pietrze. Nie może jej wziąc do siebia, sama posiada kilka kotów, psa (wspominała coś o przygarniętym ślepym), krolika. Pierwszą noc koteczka spędziła w garażu, pózniej Pani zawiozła koteczkę do lecznicy. Tam się nią zajeli, dostała wszystko co potrzeba. Krwi nie dało się pobrać , była zbyt odwodniona. Określili ją na powyżej 10 lat.
Pani zapłaciła do tej pory za lecznie i hotelik 140 zł, zgodziła się zapłacić jeszcze za dwa dni. Póżniej trzeba kotkę zabrać.Tylko gdzie....
Kotka jest na pewno domowa. Mimo swojego ciężkiego stanu, mruczala, łasiła się. Nie wiadomo czy ktoś ją podrzucił , czy sama wdrapała sie z tą łapą na 4 piętro.
Jutro podjadę do tej lecznicy i dowiem się więcej szczegółów w jakim jest stanie.
Potrzebny domek tymczasowy pilnie !