

Rano zawiozłam moją śliczną, ufną koteczkę na sterylkę i tam porzuciłam...
Powiem Wam, że jestem przerażona...
Poczekalnia był pełna ludzi, kotę mi kazano zważyć W TRANSPORTERZE! I w ogóle, nawet nie widziałm się z lekarzem, bo jeszcze go nie było, a poniewaz ja dzwoniłam wczoraj się umówić na zabieg- pani z recepcji tylko odebrała ode mnie Szeleczke i zaniosła gdzie...

Nawet nie zdążyłam się pożegnac...
Powiem Wam, że poziom stresu u mnie znacznie przekracza dopuszczalne normy...
Keskese, a Twoja Lalusia?