- czy warto ratować pokancerowane koty , lepiej uśpić !- pada stwierdzenie
Przecież tak niewiele trzeba żeby pomóc słabszemu ,troszkę czasu i serduszka
wiadomo że to kosztuje ale jaka jest satysfakcja jak się udało uratować choć jedno
kocie życie ,jaka to przyjemność patrzyć jak kotek dochodzi do siebie a i jego
wdzięczność za pomoc którą okazuje mrucząc i ocierając się o Ciebie .
Z całą stanowczością stwierdzam że warto i przedstawiam tu jeden z takich przypadków .
Może inni opiszą podobne aby udowodnić co można zrobić mając trochę dobrej woli
i współczucia dla kociego nieszczęścia .A niedowiarki niech patrzą i podziwiają ,biorąc przykład.
oto mój Mruczek tak wyglądał


Mruczuś miał zgruchotane miednice i połamane łapy właściwie poruszał się na przednich
łapkach pomagając sobie ogonem , pod opiekę wzięły go dwie kobiety (nie mam prawa podawać nazwisk a szkoda )były to z tego forum Tweety i BarbAnn pielęgnowały i leczyły przez
kilka tygodni kiciuś przeszedł kilka operacji i dziś już normalnie chodzi a nawet biega
Przy moim skromnym udziale dziś wygląd tak


Jest rozrabiaką lubi się bawić

Na tym zdjęciu widać z jaką prędkością się porusza

A i pieszczoty sprawiają mu wielką przyjemność aż mruczy z rozkoszy w podziękowaniu za okazane mu serce i podaną rękę w biedzie


Jednocześnie zwracam się z apelem o pomoc finansową dla :
Alarmowy Fundusz
Nadziei na Życie
ul. Jagiełły 5 m. 19
14 - 100 Ostróda
Numer konta: VWBank
78 2130 0004 2001 0388 0143 0001
aby inne koty mogły wyglądać jak mój Mruczuś którego teraz jestem
dumnym właścicielem
