Kot story- kastrujemy dziś Yukona

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw cze 16, 2005 2:35 Kot story- kastrujemy dziś Yukona

Chciałabym Wam opowiedzieć swoją schroniskową historię. Niepolskie to będą realia, ale przecież wszystkie zwierzęta pragną miłości, niezależnie od granic, które to przecież ludzie ustalają.
Do Stanów wyjechałam we wrześniu 2003. Mąż Amerykanin, fantastyczny człowiek ze wspaniałą rodziną. W Polsce pod opieką Mamy został mój 12 letni dachowiec Dziki. Nie wiem, za kim bardziej tęskniłam- za rodziną czy za kotem? Bo przecież wszystko było tu nowe i obce, a ja jakby nie było- sama. Ale już niedługo;)

Pewnego dnia wybraliśmy się na zakupy, traf chciał, że przechodziliśmy obok sklepu zoologicznego. Spacerując między regałami zobaczyłam klatki, a w nich koty i psy. To były dni, kiedy w sklepach dla zwierząt schronisko organizowało adopcje. Nie mieliśmy w planach zaadpotowania kota, jeszcze nie teraz. Ale coś mnie do tych klatek ciągnęło. W połowie drogi usłyszałam płacz. Inaczej tego nie mogę nazwać. Lamentował czarny, może trzymiesięczny kotek o wdzięcznym imieniu Gremlin. Podeszłam. Klatka była na wysokości mojej głowy. Kiciuś skorzystał z okazji, pacnął mnie po czuprynie. A, że mam długie włosy- to się biedak zaplątał. I nadal płakał. Ja się też popłakałam, mój mąż na mnie spojrzał, uśmiechnął się i do domu wróciliśmy z małym urwisem.

Gremlin był spokojnym, wspaniale ułożonym kocięciem, które oglądało z nami telewizje, spało w łóżku i nigdy nie sprawiało żadnych kłopotów. Aż przed Bożym Narodzeniem przestał jeść. Na oczku pojawiła się krwawa plama i już byliśmy u weta. Możliwości były trzy- co jedna-to gorsza. Albo tasiemiec przedostał się do oka(to byłoby do przejścia) albo kot ma HIV lub białaczkę. Zaaplikowane zostały leki i zaczęła się walka. Zawiniętego w ręcznik karmiłam pipetą, zakraplaliśmy mu oko i modliliśmy się, żeby nie stało się najgorsze. 20 grudnia kot słaniając się na łapkach obszedł mieszkanie, po czym wskoczył na nasze łożko i w moich ramionach odszedł na kocią strone tęczy. To była AIDS, na którą nie zrobiono mu testów w schronisku...

Po dwóch dniach koszmaru David wpakował mnie do samochodu i pojechaliśmy do schroniska oddalonego jakieś 50 kilometrów- rodzice męża mieli stamtąd kociaka i bardzo chwalili metody pracy tej placówki. W przeciwieństwie do poprzedniego- tam robiono zwierzętom testy na obecność wirusów. Ale teraz już wiedzieliśmy na co mamy być wyczuleni.
O czarnym kocie nie było mowy- przecież nic nie mogło nam zastąpić naszego koteczka.

Froda znalazłam w izolatce. Był niedużą, zakudloną kupką nieszczęścia. Znaleziony w opuszczonym domu, gdzie jego rodzeństwo i matkę zagryzły szczury, uratował się wspinając na parapet. Pracownicy karmili go pipetą z rosołem bez większych nadziei na uratowanie mu życia. Ale w małym ciele wielki duch. Przetrwał pierwsze tygodnie, a potem pojawiliśmy się my. Trzeba go było prawie całego ogolić- był jednym wielkim kołtunem.
Teraz, kiedy patrzę na prawie 10cio kilowego, pięknego szarego tygrysa, z wielkimi jak u sowy złotymi oczami, uśmiecham się pamiętając, jak znajomi pukali się w czoło widząc łysego kota z zapadniętymi żebrami. Frodo jest ufnym rozrabiaką, dzięki któremu nasz dom zyskał niepowtarzalny klimat. Często łapię się na tym, że traktuję go jak człowieka. Cóż, czasem też myślę, że jestem kotem ;)
Może to było przeznaczenie - dać miłość i godne umieranie jednemu kotu, po to, by uratować drugiego? Czasem wydaje nam się, że Gremlin jest ciągle z nami. Szczególnie wtedy, gdy Frodek, przechodząc przez ulubiony pokój czarnulka- skacze w góre niespodzianie, jak gdyby pacnięty niewidzialną łapą. Co ja mówię- on jest z nami. W naszych sercach i pamięci, i pozostanie tam na zawsze.

A mój "polski" kot? Przeżył w szczęściu 13 lat. W czasie moich wakacyjnych odwiedzin w domu długo rozmawialiśmy. Cieszył się, że ma młodszego kuzyna. Wracałam do domu na Święta, cieszyłam się na ponowne spotkanie. Tydzień przed Bożym Narodzeniem Dziki odszedł na cichych łapach. Mama adoptowała czarnego Hebana.
Może to przeznaczenie- dać miłość i godne umieranie jednemu kotu, po to, by uratować drugiego...
Ostatnio edytowano Pt lip 15, 2005 2:19 przez Blond Tornado, łącznie edytowano 6 razy
Obrazek
tornado w Alabamie;P

Blond Tornado

 
Posty: 5322
Od: Pon cze 13, 2005 1:29
Lokalizacja: Poznań/ Birmingham

Post » Czw cze 16, 2005 4:53

Piękna i wzruszająca historia..
Nie wiem, czy pisałam Ci "witaj na forum.. :D ", na wszelki wypadek - Witaj.. :D :D :D
Wrzuć zdjęcia swojego kicia.. :D :D :D
Opowieści o moich kociastych..
viewtopic.php?p=3620054#3620054

aamms

Avatar użytkownika
 
Posty: 28912
Od: Czw lut 17, 2005 15:56
Lokalizacja: Warszawa-Ochota

Post » Czw cze 16, 2005 6:28

:)
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=221075
Urodziłam się zmęczona i żyję, żeby odpocząć.

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 88323
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Dolny Mokotów

Post » Czw cze 16, 2005 6:42

piękne opowieści , witaj :D
ObrazekObrazek

Mała

 
Posty: 1007
Od: Śro gru 29, 2004 21:20
Lokalizacja: Katowice

Post » Czw cze 16, 2005 7:10

piekne...
mam podobna historie za soba...
witaj na forum :lol:
Nie robię już drapaków.
Sprzedaję chusty do noszenia dzieci

covu

 
Posty: 18247
Od: Nie sty 09, 2005 9:56
Lokalizacja: Józefosław (gdzieś między Warszawą a Piasecznem)

Post » Czw cze 16, 2005 7:20

Poryczałam się...


Witaj na forum...
Obrazek

Koty łączą ludzi, którzy w innym przypadku nigdy by się nie spotkali.

Katy

 
Posty: 16034
Od: Pon sie 05, 2002 18:57
Lokalizacja: Kocia Mafia Tarchomińska

Post » Czw cze 16, 2005 11:09

witaj, piękne :)

Ofelia

 
Posty: 19437
Od: Wto lut 05, 2002 17:16
Lokalizacja: W-wa

Post » Czw cze 16, 2005 11:25

popłakałam się, coś w tym wszystkim jest, i one są z nami uwierz, wracają
Obrazek

Magija

Avatar użytkownika
 
Posty: 15173
Od: Sob cze 05, 2004 11:34
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw cze 16, 2005 11:49

Witaj.

Oczy mi się spociły.
„Dla zwierząt wszyscy ludzie to naziści, a ich życie – to wieczna Treblinka”. -Isaac Bashevis Singer

"Zawsze warto być człowiekiem,
Choć tak łatwo zejść na psy!"
- Ryszard Riedel, Mirosław Bochenek

“Kupujemy rzeczy, których nie potrzebujemy, za pieniądze, których nie mamy, żeby zaimponować ludziom, których nie lubimy.” — Dave Ramsey
https://www.gismeteo.ru/weather-lodz-3203/

iwcia

 
Posty: 9147
Od: Czw kwi 28, 2005 6:52
Lokalizacja: Miasto włókienników :)

Post » Czw cze 16, 2005 12:22

Witajcie, dziekuję za dobre słowo. Jest tutaj tyle pięknych kotów ilu wartościowych ludzi- moje wyrazy szacunku dla Forumowiczów...
A i oczy pocą się nie raz i nie dwa. Ale to znaczy, że świat nie jest taki zły, skoro dużo w nas współczucia dla naszych Braci Mniejszych.
Obrazek
tornado w Alabamie;P

Blond Tornado

 
Posty: 5322
Od: Pon cze 13, 2005 1:29
Lokalizacja: Poznań/ Birmingham

Post » Czw cze 16, 2005 12:59

Ja z moimi kotami również Cię witamy gorąco. Może jakąś fotkę kotka dasz ?
Michalina + 2 ogony Tygrys i Teoś
Obrazek Obrazek Obrazek

michalinka

 
Posty: 192
Od: Śro gru 01, 2004 9:45
Lokalizacja: Zielona Góra

Post » Czw cze 16, 2005 13:13

michalinka pisze:Ja z moimi kotami również Cię witamy gorąco. Może jakąś fotkę kotka dasz ?



Frodek jest w trakcie leczenia uszu, co dla długowłosego Stwora nie jest przyjemne, ani fizycznie, ani wizualnie. We wtorek się dokociliśmy, Yukon cały w spreyu na pchły też nie jest zbyt elegancki- postaram się wkleić zdjęcia, jak już będą w całej okazałości :D

O dokoceniu napiszę później, Yukon ma też robaczycę, więc muszę go pilnować, żeby Frodek nie miał kontaktu z wymiocinami- ech, życie...
Obrazek
tornado w Alabamie;P

Blond Tornado

 
Posty: 5322
Od: Pon cze 13, 2005 1:29
Lokalizacja: Poznań/ Birmingham

Post » Czw cze 16, 2005 13:18

Dubelek :oops:
Ostatnio edytowano Pt lip 14, 2006 19:10 przez Blond Tornado, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek
tornado w Alabamie;P

Blond Tornado

 
Posty: 5322
Od: Pon cze 13, 2005 1:29
Lokalizacja: Poznań/ Birmingham

Post » Czw cze 16, 2005 13:23

To niech kociaki szbko zdrowieją i dochodzą do siebie :ok: Czekamy :D
Michalina + 2 ogony Tygrys i Teoś
Obrazek Obrazek Obrazek

michalinka

 
Posty: 192
Od: Śro gru 01, 2004 9:45
Lokalizacja: Zielona Góra

Post » Czw cze 16, 2005 13:30

Spóźnione "dzień dobry" :)

Wzruszająca historia.

Wojtek

 
Posty: 27924
Od: Śro wrz 03, 2003 3:43
Lokalizacja: Warszawa - Birmanowo

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: kasiek1510 i 108 gości