Ale w kociarni czas się zatrzymał, koty mają pełne miski, kryjówki w kocykach, smutne oczy, czasem trafi się taki, co się da pogłaskać, jakoś życie sie toczy.
Na samym końcu szpitalika, w ostatnim boksie szarobury kłębek. Zero reakcji na jedzenie. Patrzę, a to najbrzydszy kot na świecie, jedno oko zamglone, ucho jakieś dziwne, jezyk wypada z pyszczka, futro zupełnie przeciętne. Nos za to nieprzeciętnie zaklejony katarem, po odklejeniu, katar sobie płynie i płynie z kociego nosa. Po zabiegach kot trochę odżył, wskoczył na parapet i zaczął do mnie gadać w kocim języku.
Co nie zmienia faktu, że jest bardzo źle i że szanse kot ma niewielkie.
I słowa piosenki "Last Christmas" znajdują nowy kontekst, bo to pewnie ostatnie święta tego kota, co zresztą i tak nie ma znaczenia, ani dla niego, ani dla wszystkich świętujących.




25.12.2008
Wczoraj zdarzył się dla Kosmitki prawdziwy cud- została zabrana ze schroniska przez fufu. Trzymamy kciuki za dojście koteczki do zdrowia.