ipsi

Serdecznie gratuluje smialej decyzji
Nie zalamuj sie i nie denerwuj, wiem co pisze...naprawde bedzie dobrze.
HrupTak i Brucek to maluchy, urodzone na betonie w pazdzierniku 2002, wlasciwie zdychaly i chorowaly nam do pol roku. Wydalismy majatek na weta, a bogaci nie jestesmy, bylo troche dlugow, ale i wet traktowal nas ulgowo. Nasze wizyty trwaly non-stop 2-3 razy w tygodni przez ten czas. Koty moglismy zaszczepic dopiero jak skonczyly 5 m-cy, gdyz tak oslabionych organizmow nie powinno sie oslabiac dodatkowo szczepionka
Na co chorowaly moje koty razem:
1. Koci katar - zaawansowane stadium, zaatkowane oczy i sluzowka - to ze widza, maja wzrok i wech oraz zadnych ubytkow to podobno cud. Charczaly, ropa leciala im litrami z oczu, a siersc przy przednich byla wygryziona do zywej skory, boo nie mogly jej doczyscic po myciu oczu. HrupTak byl tak slaby, ze odmowila jedzenia i karmilam ja lyzeczka przez 2 tygodnie zanim zaczela wracac do sil i apetytu. Prawie nie rosla, po dzis dzien jest bardzo drobna ma okolo 3 kg.
2. 5-krotnie musialam je odrobaczac, mialy glisty, ktore pojawialy mimo zachwoania wszytskich osrodkow sotroznosci pojawialy co 1 - 1,5 m-ca

Dopiero Stronghold przyniosl wymarzone efekty. Jednym z efektow ubocznych silnej robaczycy byly czesto wymioty obydwu kotow.
Dodatkowo HrupTak:
1. mial niedomykalnosc odzwiernika, z ktora ja wyprowadzilismy, ale po jedzeniu trzeba bylo ja nosic na rekach jak dziecko , aby nie zwymiotowala jedzenia, zanim odzwiernik sie nie zamknal. Wyjasniam - odzwiernik to taka fotokomorka zamykaja wejscie do zoladka po posilku
2. Przeszla przyoskrzelowe zapalenie pluc.
3. Od mniej wiecej pol roku zycia na skutek przebytych chorob koteczka ma niewydolne nerki i wtornie uszkodzona watrobe (przez 1 glupiego weta

).
Przepraszam Cie za przydlugi opis, ale powiem Ci jak jest teraz. To rodzenstwo ma juz poltora roku, Brucek praktycznie nie choruje, a HrupTak zaglada raz na 2 m-ce do weta w sprawie nerek (ktore niestety lepsze nie beda). Bylismy troche zrujnowani, ale potem sytuacja sie unormowala, a to ile milosci potrafia dac takie cudem uratowane kocisko przekonasz sie niebawem sama

Naprawde warto byc dzielna i nie martw sie prosze, bo zwierzaki sa bardzo wrazliwe, swietnie wyczuwaja nasze nastroje. To Ty musisz tej malej dac duzo radosci i wsparcia, zeby czula ze warto walczyc o zdrowie

Bardzo serdecznie Was pozdrawiam i trzymam kciuki, pisz co sie dzieje.