Jadę na badania wzroku do Lublina, nawiążę kontakt z KasiąD i moge się wybrać na konsultację. To nie jest problem.
Dziś idę do wetów. Może mają jeszcze jakieś pomysły.
Czytałam wiele wątków o kotach, które ze stresu łapały zapalenie pęcherza (koteczka pewnej forumowiczki np. zachorowała tuż po tym, jak jej pani dostała pracę i koteczka zostawała w domu tylko z kocią kumpelą, ale bez pani, zachorowała w ciągu bodajże trzech dni tak poważnie, że aż sikała krwią

). Również na wetserwisie piszą, że główną przyczyną idiopatycznego zapalenia pęcherza jest stres. A taka tęsknota za wolnością to wielki stres. Do tego dochodzą jakieś konflikty między kotami, o których w wątku Dyzia też pisałam: Krawatek go przegania (myślę, że wyczuwa słabośc kolegi), Ptyś - odgadnia od miski z jedzieniem. Wprawdzie metodą "na mizianie", ale jednak oogdania. Jak Dyzio ucieknie na korytarz (a czai pod drzwiami non stop, do tego wyje), jest potem taki szczęsliwy! Ale zaraz chce więcej. Jak kazałam męzowi wyprowadzać go na korytarz w "ramach rozrywki", to potem tak się domagał wyjść, że w ramach protestu, że drzwi zamknięte, dwa dni lał tylko poza kuwetą. Jeśli pokaże mu spacery na szelkach, nie zadowoli się wyjściami raz dziennie. Jestem pewna, że się nie zadowoli.
Pęcherz móg był tak chory, ze aż pocieniały, bo wiele miesięcy życia w stresie i trudnośc wyleczenia takiego schorzenia, mogły doprowadzić do takich zmian...
A o kocich behawiorystach w Polse nie słyszałam...
