Pojechałam, zabrałam, mama czarna i cztery czarne maluchy, około 3 tygodni. Kotka miziasta, grająca, garniąca się do człowieka. Widać, że wyrzucona z domu.
Wieczorem, dzwonek do drzwi, dziewczynki, znalazły małego kociaka, może ma ze dwa tygodnie, usłyszały jego płacz w sianie. Czekały cały dzień w ukryciu na matkę, nie pojawiła się, a gospodarz własnie widłami zgarniał słomę i karmił konie, zabrały malucha i do mnie.
Mamka przyjęła malucha jak swoje, teraz cała rodzinka na tymczasie.
Jeśli ktoś mógłby wesprzeć karmą dla maluchów.
Sezon w pełni, już mam kolejne zgłoszenia i sterylki w planie.

