Bazylka zniknęła od soboty popoludnia

wiecie sami ze moje panny byly wychodzace zanim Was poznalam i zrozumialam ze tak niekoniecznie byc musi
nie mialam w sobie dosc hartu ducha i sily woli zeby dziewczyny trzymac w domu po tym jak zasmakowaly wolnosci
Bazylka byla plochliwa - nie podchodziła nawet do nas na zewnatrz- Ci ktorzy byli u nas w domu wiedza ze nawet w ieszkaniu unikala obcych, a mimo tego ze znala moja siostre przed nia tez uciekala
Trzymala sie wlasciwie tylko 3 ogrodkow przykamienicznych
Sasiedzi dobrze do kotow nastawieni
wydawalo mi sie ze przy jej strachu i ostroznosci jest bezpieczna
na wszelki wypadek by bylo widac ze to kot domowy nosila obrozke - bez adresownika bo z nim akurat walczyla i nie podobalo jej sie ze dynda przy szyi
obeszlam w niedziele cala okolice - nie lezala nigdzie potracona przez samochod
co 3 godziny w dzien i w nocy obchodzimy sasiedztwo szukajac Bazylki
dzis porozlepialam ogloszenia o zaginieciu - jutro dokleje w kolorze jak siostra dowiezie
bylam w schronisku
zostawilam zdjecia u fryzjerki, w piekarni, w kiosku w 2 sklepach zoologicznych - przekazalam pani w kiosku zdjecia dla karmicielek
nasze domysly - jest gdzies zamnknieta - obeszlismy wszystkie piwnice, strychy, magazyny, garaze
czy znalazla sobie inny dom - byla na nas bardzo obrazona po powrocie z wyjazdu - Balbina sie cieszyla, chodzila za nami krok w krok, rozkladala sie do miziania - Bazylia łaskawie pozwalała sie poglaskać jak sie już zdybało znienacka
Prosze Was - mozecie pisac o mojej nieodpowiedzialnosci - sama jestem w takim stanie psychicznym, ze juz chyba nic mi nie zaszkodzi - ale potrzymajcie chwile kciuki za jej szczesliwy powrot do domu - dla Bazylki, nie dla mnie
http://upload.miau.pl/10367.jpg
http://upload.miau.pl/10368.jpg