W Gdansku mieszka 80-letnia pani, ktora ma +/- 30 kotow. sa w roznym wieku, sa tez zdrowe i chore. zajmuja cale mieszkanie, tzn pokoj, toalete i kuchnie. szczesciem w nieszczesciu jest fakt, iz ta kawalerka jest dosc duza a sufit jest b wysoki. okien ta kobieta nie otwiera bo wszystkie wyskoczylyby z wysokiego 2go pietra. nie ma tlenu. jej sasiadka zaalarmowala o pomoc i w tej chwili zamontowana zostala siatka w oknie, aby choc mogla wietrzyc! generalnie koty "robia gdzie popadnie"... jej niska emerytura nie pozwala na kupowanie zwirku (bo tego tygodniowo idzie potwornie duza ilosc). zalatwiaja sie na gazety porozrzucale w toalecie... przez to w mieszkaniu czuc amoniakiem. mieszkanie to nie bylo remontowane od - NASTU lat! nie mozna normalnie wejsc do domu, poniewaz stechniety od lat mocz nie pozwala oddchac i patrzec...
sama nie wiem jak te koty i ona moga tam zyc...(?!)
POTRZEBNA JEST KAZDA FORMA POMOCY...
moga to byc stare koce; ocztwiscie karma (mokra/sucha); lekarstwa dla kotow; srodki czystosci; posciel; jakies szafki aby koty nie musialy siedziec caly czas na podlodze...; potrzebne tez rece do pomocy; generalnie cokolwiek!
potrzebne jest wszystko!
ma ona przepiekne koty w wieku od 4 lat! wiem, ze bedzie b ciezko znalezc im nowe domy ale trzeba probowac! ma kota pol-syjama, ktory chory jest na padaczke! ma przez ataki wybite zeby....
ma tez rasowego, srebrnego persa! do oddania natychmiast!
kiedy nadeszla drobna pomoc kobieta ta byla na skraju zalamania nerwowego i chciala popelnic samobojstwo...
ale to ciagle malo...