Kartkę weterynarz widział, no przecież bez niej byśmy się nie ruszyli do weterynarza. Nie mam pojecia, może stwierdził że wszystko jest na tyle ok, że można ja bez problemu zaszczepić.
Nie widzę jakichkolwiek zmian na gorsze w jej zachowaniu. Rano nie mogłam wstać bo się miziala i miziała i miziala. Papu całe zjadła wieczorem i rano jak jej dałam śniadanko to od razu do michy poleciała.
Nie wiem czy czegoś nie przekręcę, ale powiedział mniej więcej tak, że szczepionka ją wzmocni i nie będzie nawrotu kataru.
Kurcze, no ja weterynarzem nie jestem
Ufam temu lekarzowi, leczył wszystkie moje zwierzaczki od zawsze i nigdy nic nie spartolił...Moja ciocia z ursynowa do niego jeździ z kotami...
No zgłuplam w tym momencie...
Edit:
Sprostuję, my nie prosilismy o szczepienie, sam jej dał. Ja się denerwowałam, bo nie wiedziałam czy to normalne, że kicha i chciałam aby ją zobaczył. A z tchawicą to nie tyle, że coś jest tylko słychać że było z nią coś nie tak.