ita79 pisze:nie walcz za bardzo o mocno uszkodzoną łapę, bo więcej z tego szkody niż pożytku może być. Ryzykowne infekcje, długie , bolesne gojenie, być może kilkukrotne operowanie, podawanie wielu leków pooperacyjnych i długie noszenie kołnierza. Kotka psychicznie i fizycznie może tego nie znieść. Tymczasem brak łapy, amputacja jest prostsza, szybsza i nie niesie ze sobą zbyt wielkiej szkody dla kota niewychodzącego. Kot będzie w pełni sprawny. Przemyśl to, czy warto kombinować.
W pełni popieram. Jeśli tak rozległe są ubytki i uszkodzenia to mała szansa na pełne wyzdrowienie. Poza tym, jeśli chcecie zawalczyć, to tygodnie unieruchomienia w klatce kenelowej i noszenie kołnierza. Kot MUSI mieć ograniczony ruch.
Drugą kwestią jest twoje marzenie by choć na okaleczonej łapce sie opierała. Uwierz, "kalectwo" to problem nas ludzi. Koty tak tego nie spostrzegają. A pozostawiona jakaś tam łapka ,byleby właściciel zadowolony był , to okrucieństwo. Może przysparzać bólu wielkiego. Być zawadą. Przeszkadzać w poruszaniu się. Mieć wpływ na ogólne zdrowie.
Dobrze przemyśleć trzeba takie operacje.
Miałam i mam trójłapki. Doskonale daja sobie radę. W domach stałych doskonale sie odnalazły. One, koty, nie roztrząsają swego kalectwa. Po prostu żyją.