Mamy ją! Mamy! Niską kuwetę! OKI, jeszcze raz bardzo dziękuję!
Z kuwetą wpadłam do domu w porze drugiego siku. Kuwetę napełniłam, Frajdę do łazienki, i czekam. Frajda najpierw bardzo dokładnie obwąchała każdy centymetr nowosci obchodząc ją wokół. Potem to samo, tylko obeszła kuwetę w drugą stronę. Następnie trzecie kółeczko ocierając rant fąflami. No i w końcu weszła! I w kuwecie zaczęła robic kupę. Teraz ma jakoś tak, że wychodzi, zanim skończy, i reszta bobków ląduje na podłodze. Ale najważniejsze, że łatwo jej wyjść z kuwety. Po kupie chwila radości z lekkości, i znów wzięłam ją do toaletowego aresztu na siku. Siedziała, dumała, i zaczęła sikać na podłogę. Ale ewidentnie jarzy już, że coś się dzieje, bo nie przerywając lania weszła do kuwety i tamże dolała resztę. Wymiziałam, nagrodziłam, za chwilę sprawdzę, czy odlała się do końca.
PixieDixie pisze:Mega informacja Mega!! Po prostu padam z wrazenia
Nie macie pojecia jak mnie cieszy to co czytam!!
Megan a pytanie techniczne jak radzisznsz z zapachem moczu? Stosujesz jakiś neutralizator?
Wiesz, problemy z posikiwaniem to ja mam mniejsze, niż mogłoby się wydawać. Tak naprawdę dużo gorzej w tej materii było, gdy trafiła do mnie Melisa. Frajda dopóki nie trzymała moczu, to nie była w stanie wstać, więc po prostu leżała na podkładach. Wstawanie i pierwsze kroki zbiegły się z początkiem trzymania moczu. Więc jak tylko na pupie pojawiała się kropelka, to ją odsikiwałam. I tak stopniowo coraz rzadziej, w miarę jak pęcherz trzymał coraz więcej moczu. Najgorzej tak naprawdę pod tym względem jest teraz, bo doprowadzić muszę do niemal przepełnienia, żeby Frajda poczuła, że pora się udać na stronę i coś z tym zrobić. Poza tym jak popuszcza, to nie jest to kałuża, tylko kilka kropel - jak robi to na kołdrze, to wystarczy zdjąć i uprać poszwę, a na kołdrze najczęściej nawet nie ma śladu. Kołdrę prałam tylko 3 razy, więc to naprawdę niewiele. Podłogę, wykładziny i dywany zabezpieczyłam pierdylionem dywaników łazienkowych, które hurtowo nabywałam we wszystkich okolicznych lumpeksach. Jak mam podejrzenie, że na któryś padło parę kropelek, to do pralki z nim i tyle. Na łóżka pod prześcieradła pokładłam koce - również z lumpeksów, na prześcieradło mam takie pikowane jakby maty ok. 1x1m., ponieważ Frajda sypia pod pachą i bałam się, że poplami moczem materac. Ona jak brudzi moczem, to dosłownie po parę kropel, także udaje sie bez problemu wierzchnią warstwę doprowadzić do porządku pralką. Raz jedyny kiedy siknęła, to był w tym tygodniu rano, szczęśliwie na puchaty dywanik, który poleciał do prania. Chata stylowo nie wygląda, ale 'stałe elementy wystroju' udało się zabezpieczyć przed popuszczaniem. Teraz nie popuszcza, ale regularnie sika na podłogę w łazience, ale z myciem kafli to żaden problem. Większym problemem jest to, że sikając na podłodze stoi w tych sikach, więc szybko muszę ją złapać i umyć jej nogi. Nie, nie śmierdzi sikami, pod tym względem się udaje. Kupy ma zwarte, więc zebranie bobków to też żaden wykon.
Sprawdziłam pęcherz Frajdy po sikaniu - i był niemal pusty. Coraz lepiej zaczyna cisnąć dziewczyna!