Frajda-po odbarczeniu rdzenia.

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw mar 09, 2017 9:05 Re: Frajda-po odbarczeniu rdzenia. Rehabilitacja.

Wczoraj po południu nie chciała sama sikać mimo pełnego pęcherza. Za to dziś rano po śniadaniu pognała do łazienki i było siku w kuwecie. Kupa też się zrobiła. Ciągle z trawą. Jakoś najlepiej wszystko idzie rano. Od paru dni nie muszę dodawać wędliny do michy, ładnie je mięcho z burakami. Jutro się kłujemy. I na pewno nie pojedziemy od razu na wieś.

megan72

 
Posty: 3476
Od: Śro kwi 18, 2007 12:41
Lokalizacja: Cymru

Post » Czw mar 09, 2017 10:12 Re: Frajda-po odbarczeniu rdzenia. Rehabilitacja.

No u niej ciekawe sa te "fale" - czy jest jakas zaleznoc w tym wszystkim... :(

Ale dobrze idzie ze je miecho :) Trzymamy kciuki.
Załoga: Pixie, Nitka, Coco i Ćiorny oraz Dixie[*]
Kot Pixior i burasy zapraszają: https://www.facebook.com/PixieKotZCharakterem
Zbiórka hiltonka: https://pomagam.pl/hilton

PixieDixie

Avatar użytkownika
 
Posty: 9813
Od: Czw kwi 23, 2015 7:40
Lokalizacja: TG

Post » Czw mar 09, 2017 12:04 Re: Frajda-po odbarczeniu rdzenia. Rehabilitacja.

Magan72, wiesz, ja właściwie nie wiem jak napisać, że jestem pełna podziwu dla
Twoich działań, cierpliwości, wytrwałości, siły, o ogromie wydanej kasy - nie wspomnę.
Wiem, jak dużo kosztuje każda wizyta rehabilitacyjna w Animal Center.
Ogrom pracy, uwagi, poświęcony czas. Czytam wątek, widzę niesamowite postępy.
To wszystko dzięki Tobie.
Czapki z głów. Serio.
Meoniku ['] - tak bardzo kocham i tęsknię każdego dnia. Na zawsze jesteś w moim sercu, czekaj na mnie, przyjdę na pewno.

Marcelibu

Avatar użytkownika
 
Posty: 21276
Od: Nie sty 11, 2009 1:10
Lokalizacja: Warszawa-Ursynów

Post » Pt mar 10, 2017 16:35 Re: Frajda-po odbarczeniu rdzenia. Rehabilitacja.

Wiesz Marcelibu, bo to jakoś tak idzie. Co i raz Frajda zanęci mniejszym albo większym postępem - no i jak tu odpuścić? Kiedy kot chce (przynajmniej chwilami), stara się (mniej lub bardziej, nie rozstrząsajmy :wink: ), ewentualnie pewne zabiegi po prostu cierpliwie znosi? Najbardziej motywuje mnie jej radość, gdy wypada na ogród na wsi. To po niej tak widać, że nie da się mieć wątpliwości. A z każdym tygodniem jest sprawniejsza. W ostatnią sobotę puszczała się już cwałem. I była w stanie tak przelecieć jakieś dziesięć - kilkanaście metrów. Muszę ją znów nakręcić, bo filmik z końca stycznia ma się nijak do jej dzisiejszego chodu.

Czas to słowo klucz. Dużo czasu, codziennie. Na początku wydawało mi się, że wystarczy dobrze rozplanować dzień. Wstajemy, siku, potem naświetlanie rozgrzewające, potem masaż, trochę ćwiczeń biernych, jakieś skubanie, szczypanie, potem ćwiczenia czynne. Godzinka, może ciut więcej i zrobione. Potem dłuższa przerwa i druga tura. Nic bardziej mylnego. A to kot ma ochotę łazić, gdy ja chcę ją ponaświetlać (bo tak miało być - najpierw rozgrzewamy, potem masujemy i ćwiczymy), albo leżeć, gdy ma ćwiczyć, albo myć się, gdy zaczynam masaż, i tak w kółko :roll: . Rutyniarą nie jest na pewno. Więc pozycje z grafiku upycham jak się da na przestrzeni dnia w kolejności bardzo przypadkowej, byle codziennie 'lekcje były odrobione'. Tu rządzi Frajda i nic się nie da na siłę.

A tymczasem dziś bohaterka znów została prądem wypieszczona, nakłuta i wylaserowana. W tym tygodniu wyłoniła sie zaskakująca - nawet naszą nieocenioną panią dr - reguła. Frajda codziennie po śniadaniu leci do łazienki, robi sama siku i kupę :201461 . Siku robi nawet gdy nie ma pełnego pęcherza - wczoraj odsikiwałam ją koło 2.oo, dziś koło 3.00 w nocy. Nic w nocy nie pije, a rano i tak leci siknąć. Czyli da się. A o innych porach dnia, nawet gdy pęcherz był jak cytryna i z kota zaczynało lecieć - ni diabła w ostatnie dni nie chciała sikać. Pani dr podumała, wychodzi jednak, że nie wszystko dzieje się od czapki. Trochę dzisiaj zmieniony miała zabieg, mamy nowe wytyczne co do miejsc i czasu naświetlania, no i czekamy co i jak. Tzn. ja czekam. Jak dzisiejszy zabieg w ciągu kilku dni nie przyniesie żadnych zmian, znów wrócimy na 2-3 tygodnie do srebra. Takie to łażenie trochę po omacku, zbieranie w ciemności małych niteczek i robienie z tego sznurka. Ta sie nie nadaje, ta nie pasuje, ta sie porwała i jest do wyrzucenia, trzeba się cofnąć i wymienić, a to dłuższy czas nic się nie udaje znaleźć, ale jednak pomału cos się plecie. Obserwowanie, notatki, porównywanie, co z czym, jak i kiedy... Jeszcze trochę, i na kogoś, kto nie zapisuje czy i o której kot sika, czy chętnie i jak dużo chodzi, bawi się etc. będę patrzeć jak na wariata :wink: .

edit: coś jednak chyba lepiej trzyma mocz, bo w 12 godzin od ostatniego siku nie popuszczała. Wzięłam do łazienki, trochę zrobiła sama na podłogę, ale musiałam odpompować.

megan72

 
Posty: 3476
Od: Śro kwi 18, 2007 12:41
Lokalizacja: Cymru

Post » Nie mar 12, 2017 11:21 Re: Frajda-po odbarczeniu rdzenia. Rehabilitacja.

Coś dziwnego zadziało sie dziś rano. Dałam Frajdzie michę, część szybko zjadła, reszty nie chciała, ale dalej domagała się żarcia. Obwąchałam michę, niby nic nie poczułam, ale pomyślałam, że romrozona przedwczoraj porcja może jej już nieco wania, wzięłam świeże mięso i uszykowałam jej kolejną porcję. Wciągnęła szybko całość, pod koniec jedzenie dziwnie miauknęła i zwymiotowała wszystko, co zjadła. Uciekła z kuchni pod fotel, i tam po chwili rzuciła jeszcze jednego pawia. Kurczę co się stało? Staram się nie panikować, dałam jej po kilkunastu minutach trochę mięsa z wodą, tak gdzieś łyżeczkę. Zjadła chętnie i poszła spać. Może za dużo naraz było? Zachowuje się normalnie, śpi wyciągnięta, pomiziana wywala się na grzbiet i podtyka brzusio do miziania. Nie sprawia wrażenie kota, którego coś boli. Odczekam jeszcze z godzinę i dam jej normalnę porcję.

Z sikaniem, odpukać, chyba idzie w dobrym kierunku. Wczoraj zaniesiona do łazienki koło 16.00 sama siknęła, nie wszystko, ale całkiem sporo. Tak samo wieczorem. Dziś jak wstałam przed 7.00, w kuwecie czekała na mnie całkiem spora bryłka. Po rzuceniu pawia też poszła do kuwety, zrobiła siku i kupę. I tym razem wysikała się do końca. Więc może, może... Dobrze, że cały czas widać zmiany i widać, że warto dzialać, bo to nie stan, w którym żeby nie wiem co, to nic się już nie poprawi.

megan72

 
Posty: 3476
Od: Śro kwi 18, 2007 12:41
Lokalizacja: Cymru

Post » Nie mar 12, 2017 11:38 Re: Frajda-po odbarczeniu rdzenia. Rehabilitacja.

Może za dużo lub za lapczywie. U nas, pixie czasem tak ma.

No i widzisz
Trzymam kciuki jak zawsze
Załoga: Pixie, Nitka, Coco i Ćiorny oraz Dixie[*]
Kot Pixior i burasy zapraszają: https://www.facebook.com/PixieKotZCharakterem
Zbiórka hiltonka: https://pomagam.pl/hilton

PixieDixie

Avatar użytkownika
 
Posty: 9813
Od: Czw kwi 23, 2015 7:40
Lokalizacja: TG

Post » Nie mar 12, 2017 13:53 Re: Frajda-po odbarczeniu rdzenia. Rehabilitacja.

No coś mi się ona dziś nie podoba. Głodna była, przyszła domagać sie żarcia. Dałam żółtko. Wciągnęła z prędkością światła. Dalej jęczała. Dałam michę, normalną, z burakami, suplami i wodą. Powąchała, odeszła. Zrobiłam samo mięsko z odrobiną wody. Wciągnęła, ale jak skończyła, zrobiła ruch pysiem, jakby miało jej sie ulać, ale nic nie poleciało. I odbijało jej się. Chwilę posiedziała z niewyraźną miną, ale teraz juz poszła udeptać sobie gniazdo do spania.
Odpuszczę jej dziś gimnastyki, poszczypiemy się tylko i pogrzejemy lampą.
I oby nic się nowego nie przyplątało.

megan72

 
Posty: 3476
Od: Śro kwi 18, 2007 12:41
Lokalizacja: Cymru

Post » Nie mar 12, 2017 15:16 Re: Frajda-po odbarczeniu rdzenia. Rehabilitacja.

Hmmm moze czyms sie podtrula?
Załoga: Pixie, Nitka, Coco i Ćiorny oraz Dixie[*]
Kot Pixior i burasy zapraszają: https://www.facebook.com/PixieKotZCharakterem
Zbiórka hiltonka: https://pomagam.pl/hilton

PixieDixie

Avatar użytkownika
 
Posty: 9813
Od: Czw kwi 23, 2015 7:40
Lokalizacja: TG

Post » Nie mar 12, 2017 23:25 Re: Frajda-po odbarczeniu rdzenia. Rehabilitacja.

Nie wygląda mi to na zatrucie, bo apetyt ma, i bawiła się w ciągu dnia.
Przyuważyłam w ciągu dnia, że robiła dziwne ruchy pysiem, jakby coś chciała wypluć, cos jej przeszkadzało w paszczy. Obejrzałam fąfle od wewnątrz, podniebienie, dziąsła - nic nie widzę niepokojącego, żadnej bolesności przy dotyku, wszystko w normalnym kolorze. Jedynie pod język nie dała zajrzeć.
Wieczorem żebrała o jedzenie, ale zestawu z burakami nie chciała tknąć. Na próbę, czy zje twarde, dałam jej kilkanaście chrupek - wciągnęła błyskawicznie. Potem mięso z wodą i suplami też. Nie wymiotowała już później w ciągu dnia, więc nie panikuję, zobaczymy jutro.
Wieczorem sama siknęła trochę, resztę musiałam odpompować. Teraz już śpi, wyciągnięta jak zwykle.

megan72

 
Posty: 3476
Od: Śro kwi 18, 2007 12:41
Lokalizacja: Cymru

Post » Pon mar 13, 2017 7:58 Re: Frajda-po odbarczeniu rdzenia. Rehabilitacja.

A zakłaczenie? Mój Hugcio właśnie ostatnio chciał jeść, a nie mógł. Wymiotował.
Stał nad michą i stał. Podałam Bezo-pet dwa razy po 5 ml (rano i wieczorem). Potem
jeszcze następnego dnia tak samo. I wróciło do normy. Hugo potrafił mieć w brzuchu
dwa kłaki wielkości zapalniczki - mam gdzieś zdjęcie. Objawy, o których piszesz
pasują do zakłaczenia - chce jeść, ale nie może. Wymioty. A poza tym kot normalny
(bo nie jest w sumie chory - tylko kłak w brzuchu przeszkadza, żeby zjeść).
Zanim wejdziesz z lekarzem czy lekami - najpierw spróbuj wyeliminować najprostsze
rzeczy.
Meoniku ['] - tak bardzo kocham i tęsknię każdego dnia. Na zawsze jesteś w moim sercu, czekaj na mnie, przyjdę na pewno.

Marcelibu

Avatar użytkownika
 
Posty: 21276
Od: Nie sty 11, 2009 1:10
Lokalizacja: Warszawa-Ursynów

Post » Wto mar 14, 2017 16:44 Re: Frajda-po odbarczeniu rdzenia. Rehabilitacja.

Myślę, że już wczoraj była ok. A będę pewna, jak pojawi się kolejna kupa, bo wczorajsza była dziwnie mała, a dziś rano królewna nie zechciała wydalić. Na wszelki wypadek dostała dawkę parafiny.
Nie wiem co to było, sądzę, że coś musiało ja zaboleć w paszczy - ten dziwny krzyk i natychmiastowy chlustający paw. Tak mi się skojarzyło, że gdy kot pawiuje, to nawet dobrze, że jest przypodłogowy, a nie wali panoramicznie z szafy pod sufitem... Szkoda, że barszczykiem - myślałam, że nie dopiorę dywanu...
Frajda się jakoś (tfu, tfu!) nie zakłacza, teraz szczególnie pilnuję, żeby była wygłaskana i wyczesana. A inne moje koty jak się przytkają kłakiem, nie chcą jeść. Jej apetyt dopisywał i jadła. W niedzielę nie chciała jedynie tknąć nic z tymi nieszczęsnymi burakami, wszystko inne wciągała jak zwykle.

Z sikaniem bez zmian. Rano pięknie, wieczorem d**a :roll: . No nic, jedziemy zgodnie z rozkładem jazdy, kiedyśtam znów trzeba się będzie pozastanawiać.

Humor jej dopisuje, chętnie codziennie się trochę bawi. Trzeba się wybrać na wieś, bo w domu ruchu to ma mało, łapy znów się miękkie robią pod kotem.


edit: Trzeba narzekać, dużo narzekać. Po jedzeniu poszła do łazienki, zrobiła super kupę i siku 'do dna'. :201461

megan72

 
Posty: 3476
Od: Śro kwi 18, 2007 12:41
Lokalizacja: Cymru

Post » Wto mar 14, 2017 23:05 Re: Frajda-po odbarczeniu rdzenia. Rehabilitacja.

No i tak trzymajcie.
Ja miałam nadzieję, że wychodzenie pomoże Milusiowi. Ale potrafi pochód, ich po ogrodzie, wrócić i nasikać na środku pokoju.

Lidka

 
Posty: 16219
Od: Wto lut 03, 2004 8:57
Lokalizacja: Katowice

Post » Śro mar 15, 2017 10:00 Re: Frajda-po odbarczeniu rdzenia. Rehabilitacja.

NIe, nie liczę że wychodzenie naprawi sikawkę. Frajdę chwilami roznosi; jak biega w domu, to rozbija sie niemiłosiernie (właśnie dziś od rana ma świra). Jak sie wymęczy w ogrodzie, to potem jest parę dni spokojniejsza. A parę godzin łażenia zawsze dobrze robi jej na motorykę, wzmacnia mięśnie. A Miluś sika czasem jak trzeba do kuwety?

Z sikawką jest dziwnie. Zawsze sika bezproblemowo, gdy przy okazji wizyty w łazience robi kupę. Zazwyczaj dzieje się to rano, po śniadaniu. Wczoraj rano nie było kupy, więc po kolacji poleciała i zrobiła co trzeba. Jak jest kupa, to i wzorcowy sik w kuwecie. Za to po 6.00 rano... musiałam prać kołdrę, bo popouściła sporo. Od 19.00 poprzedniego dnia uzbierało się. Przez sen nie poczuła, że czas.

megan72

 
Posty: 3476
Od: Śro kwi 18, 2007 12:41
Lokalizacja: Cymru

Post » Śro mar 15, 2017 21:33 Re: Frajda-po odbarczeniu rdzenia. Rehabilitacja.

Hej :)
Moja Marysia tez ostatnio zwymiotowala po surowym kurczaku. Zjadla porcje i od razu po skonczeniu - paw. I tak sie czesto dzieje po mięsie. Raz po tym dalam jej mniejsza porcje to tylko takie miala odruchy jakby chciala zwymiotowac, ale juz nie zwymitywala. Mi sie zdaje, ze to przez zbyt lapczywe zjedzenie wiekszej porcji na raz.
A moze Frajdzie rusza sie ząbek?
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23538
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Czw mar 16, 2017 22:20 Re: Frajda-po odbarczeniu rdzenia. Rehabilitacja.

Pojechałyśmy wczoraj na wieś. Wiatrzysko straszne, a gdy mocno wieje, Frajda mniej chętna na długie spacery. Połaziła wczoraj z godzinę, dziś ponad dwie. Zaczynają kwitnąć pierwsze krokusy, trawa zaczyna sie robić zielona. To już wiosna! Koło południa ruszyłyśmy z powrotem. Wczoraj spóźnioną ucztę urodzinową miała Frejka, najstarsza kota w domu. 8 marca skończyła 19 lat! Niech ciągnie, ile wlezie! Staruszka nasza kochana.

Wieczorkiem byłam z Frajdą na akupunkturze z elektrostymulacją. Dziś była dzikim drapieżnikiem i pokzała, że pewnych rzeczy nie lubi. Przegadałam z panią dr te wymioty i dziwne odruchy. Bo one zaczęły się dużo wcześniej. Pierwszy raz przyuważyłam, że Frajda próbuje kasłać (wyciąga do przodu głowę i tak jakby - no nie wiem - chciala odkaszlnąć?) w grudniu. Mysłałam, że może zachłysnęła się na bieżni, albo przeziębiła. Odwołałam jej wtedy nawet zabieg. Potem jakoś znów na początku stycznia. Potem gdzieś tydzień później. Może robaki - padła sugestia. Jesienią nie była odrobaczana, bo operacja i w ogóle się działo. Więc chyba 20 stycznia została odrobaczona. Były 2-3 tygodnie spokoju, i znowu zauważyłam, że próbuje kasłać. Nie zdarza się to często, ale raz na 10 dni - 2 tygodnie coś takiego widzę. No i niedzielne wymioty, a potem odbijanie i jej próby - jakby wyjęcia czegoś z przełyku? Dziś padło podejrzenie, że może jednak ma jakieś niewielkie ciało obce w przełyku. No tego nam tylko brakuje... Póki co mam dawać przed każdym posiłkiem trochę parafiny, potem małą porcję chrupek (żeby jakieś tarcie było), i może samo się wydali. Jak nie, to za tydzień dostaniemy skierowanie na rtg, być może z kontrastem - bo nie wszystko cieniuje. A jak nic nie będzie widać, to endoskopia... :placz: Czyli znów dośc głębokie znieczulenie, co na pewno nie zrobi jej dobrze na rdzeń kręgowy. Kciuków dużo prosimy, żeby nie było potrzeby wkraczać na zaawansowaną ścieżkę diagnostyczną.

megan72

 
Posty: 3476
Od: Śro kwi 18, 2007 12:41
Lokalizacja: Cymru

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Gosiagosia, Silverblue i 291 gości