Melisa, oględnie pisząc, nie przepada za inymi kotami, więc nie przyszło mi do głowy, żeby ją mianem siostrzyczki określać
.
Meliska też dostarcza atrakcji. Gdy byłam na wsi jakieś dwa tygodnie temu, zauważyłam, że ma brzydkie zmiany przy oczach. Dużą łysą gulę w kąciku prawego i dwie mniejsze na dolnej powiece lewego. Oczywiście Mela jest na tyle nerwowa, że trudno nawet było obfotografować te zmiany, by pokazać na zdjęciach wet. Po paru dniach w obróżce udało się, mamy zalecenia czym przemywać, i na szczęście powoli schodzą. Choć przemywanie to wojna na śmierć i życie.
Frajda nie sika tak ładnie, jak w zeszłym tygodniu
. Sama cośtam wysikała wczoraj koło 14tej, nie wyglądało to na pełne opróżnienie pęcherza, ale nie wyciskałam jej. Czekam, czekam, i nic. Około 22.00 wzięłam ją do lazienki, ale nic nie zrobiła, ani nie popuszczała, więc dałam spokój. W nocy koło 2.30 dopiero zaczęła się wiercić, no i miałam pranie kołdry... Dziś po śniadaniu poleciała sama do łazienki, była kupa z trawą i sioo koło kuwety, tak z połowa tego, co było w pęcherzu. Poszalała i poszła spać. Na pewno w tym tygodniu nie będzie tak długiego wyjazdu na wieś. Muszę wyjazdy kondycyjno-doładowujące przeorganizować - jechać po południu jednego dnia, aby trochę sobie połaziła, potem w nocy odpoczynek, kolejnego dnia z rana spacer i trochę łażenia po ogrodzie, i do domu. Cały dzień na łapach to dla niej za dużo.