Wracając do historii
Felusia.
Jak już napisałam -miał 8 lat jak trafiła do nas Lusia, początkowa była u nas chyba 2 godziny-bo była naprawdę malutka-a w tym czasie Feluś nie spuszczał jej z oczu-chodził za nią ,patrzał...a ona szukała cyca u niego
.Biedny Feluś początkowo nie wiedział o co jej chodzi stawał patrzył sie na nas i podnosił łapki,żeby jej nie nadepnąć przypadkiem.Jak już Lusia została odniesiona do mamy -to Feluś wreszcie mógł iść spać-bo taki był zmęczony...
Po kilku dniach Lusia trafiła już do nas na stałe a Felek od początku się nią pięknie zajmował-do tego stopnia nawet ,że pozwalał jej na wszystko-ze spaniem poza własnym pudełkiem-kiedy to ona akurat chciała tam spać..
Feluś odmłodniał przy niej, bawił się z nią i nie pozwalał jej "krzywdy" robić.Gdy tylko zaczynała miauczeć on już był przy niej i patrzał czy jej się krzywda nie dzieje,gdy ona chciała się bawić-to chciał nie chciał -Feluś musiał się z nią bawić,a gdy nadchodziła pora spania-to Feluś delikatnie mruczał kołysząc ją do snu,podczas gdy ona ssała radośnie jego cyca..
To było piękne..
Jednak szczęście nie trwało długo,bo Feluś zaczął chorować,okazało się ,że ma cukrzycę.Czasem miał dobre dni a czasem prawie cały dzień spał.Najgorsze dla nas było jednak to ,że prawie codziennie wymiotował-przez co chudł w oczach.Codzienne robienie zastrzyków w mięsień też nie było dla niego przyjemne ale on nie protestował i pozawalał mi się kuć .
Mimo choroby wzięliśmy go (i oczywiście Lusie) pod namioty nad wodę-było cudownie,a kicia nasz kochany nawet nie miał zamiaru nigdzie odchodzić -choć oczywiście smycz była i długiiiiii sznurek.Najlepiej czuł się przy nas -tylko czasem wchodził nie do naszego namiotu
Nawet w rzece sobie popływał trochę (Lusia niestety tak pływać nie umie).
Ale to były ostatnie jego wakacje.Feluś czuł się coraz gorzej aż 29 sierpnia 2002 roku podjęłyśmy trudną decyzję dotyczącą jego odejścia.
Po prostu nie mogłyśmy już patrzeć na jego cierpienie ...Choć wiedziałyśmy ,że nasza decyzja pomoże jemu-ale nam za to przysporzy smutku.I tak było.Feluś za TM już biegał po zielonej trawce a my tu na ziemi płakaliśmy i tęskniliśmy za nim..Do tego stopnia ,że powiedziałyśmy ,że już więcej żadnego kota nie weźmiemy ! Miała nam wystarczyć Lusia...
Choć już po kilku dniach była mowa o tym ,że może na dzień dziecka ... albo na gwiazdkę...Po prostu go brakowało-tak jak go nadal brakuje.
Felusiu-
kochamy cię
A to jest ostatnie zdjęcie Felusia zrobione kilka minut przed...
Feluś-29.08.2002 -TM