SPRYTNE ISTOTY TE MOJE KOTY - KOTełkowa Drużyna

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto sty 08, 2008 3:30

Już chciałam napisać, że faktycznie mały ten remanencik, Iweto, ale przesunęłam stronę w prawo i... 8O :lol:

Świetne zdjęcia, a właściwie film :wink: Koty udające prezenty, i oczywiście - gwiazda Bodzio! :love:
Bodzio wspinacz (kto by pomyślał), Bodzio ciekawski, Bodzio serdeczny, Bodzio mordujący Barbie, Bodzio luźniacha... :king:

Bodzio jest re-we-la-cyj-ny! :D

---

jola.goc

 
Posty: 1738
Od: Śro mar 31, 2004 13:25
Lokalizacja: dolny Górny Śląsk

Post » Śro sty 09, 2008 10:08

Dziś miałam bardzo smutny poranek.Mimo,że zapowiadał sie dośc
optymistycznie. Zamiast mnie ,dzieci do szkoły odwoził TŻ,gdy już wyjechali,pomalutku ubrałam sie i postanowiłam iść do sklepu.
Świeciło już słonko i mimo rannego mrozu -4,od razu człowiek czuje się lepiej. Niestety dobry nastrój prysl jak bańka mydlana i zostały tylko łzy.
Tak strasznie sie spłakałam ,zaraz po wyjściu z podwórka ,po drugiej stronie ulicy,zauwazyłam malutkiego kociaczka potrąconego przez samochód :crying: ,myślałam,ze już nie żyje,ale on leciutko w niemym krzyku otworzył pyszczek. Pobiegłam szybko po kocyk,owinęłam go i przytuliłam.Zabrałam go do domu,trzymałam na rękach otulonego w ciepły polarek i przytulonego,widziałam jak jeszcze pare razy otworzył pyszczek i... odszedł.
Trzymałam go jeszcze przez jakis czas z nadzieją,że może jednak stanie się cud,ale niestety odszedł.Tak mi jest przykro,gdybym wyszła wczesniej,a nie upajała się tym ,że nie musze się spieszyć to może udałoby się go uratowac.Nie wiem jak długo leżał tam przy drodze,był taki wyziębiony,a przecież był taki malutki jeszcze.
Na pewno był to kotek mojej sasiadki,dzieci mówiły mi ,ze ma 3 małe kotki,one żyją w oboro-stodole,ponieważ są tam myszy.Nigdy ,żaden kot nie został wpuszczony do domu.Tam jest ich miejsce, tak samo jak psów.

Kiedyś chciałam mieszkac na wsi,byłam mieszczuchem ,ale od początku nie moge znieść moich wiejskich sąsiadów i ich podejscia do zwierząt.
Moja droga jest bardzo ruchliwa,to droga prowadząca z Wisły przez Szczyrk do Żywca,nie wiem ile przejechanych kotów widziałam już w poblizu mojego domu.W nocy przemieszczaja się własnie tędy i własnie w nocy najczęściej sa potrącane przez kierowców-idiotów,którzy rozwijaja szaleńczą prędkość przy ograniczeniu do 40km/h.

Tak strasznie żal mi tego malca i tak strasznie żałuje,że nie udało mi sie go uratować,gdybym wyszła wczesniej albo jechała do szkoły...mój TŻ twierdzi,że nic nie widział ale mógł poprostu nie zauważyć bo kiciuś był malutki i leżał pod samym płotem ,po lewej stronie.

Więcej szczęścia miałam z Bodziem(kilka miesięcy temu),który wszedł na droge gdy jechałam samochodem, zatrzymałam sie,a za mną wszystkie samochody, wzięłam go z drogi prosto do samochodu.Trąbili na mnie i ci z naprzeciwka i ci za mną,ale miałam to gdzieś,zabrałam go ze sobą. Po dokładnych ogledzinach okazało się,że Bodzio jest głuchy i ma jakieś problemy ,chyba-może z błędnikiem,wet nie okreslił ,po prostu nie wie.Powiedział,że mógł być we wczesnym dzieciństwie uderzony,potrącony lub uszkodzony przy porodzie. Jest cudnym kociem ,największym łobuziakiem jakiego kiedykolwiek miałam.Po dwóch dniach zgłosiła sie do mnie właścicielka,że słyszała,że u mnie jest kotek i to pewnie jej,ale po podchwytliwych pytaniach,gdy dowiedziałam sie że kot jest jej potrzebny tylko do łapania myszy(głuchy kot!!!) i ze mieszka w takim miejscu,ze ciagle jej samochody rozjezdzaja kociaki ,a do tego nie ma pojecia po co kastrowac,powiedzialam ,że juz go nie mam ,uciekł mi gdy wypusciłam go na podwórko (moje koty są nie wychodzące).

Niestety ten biedaczek nie miał tyle szczęścia,mieszkał w oborze i zginął na drodze.Żaden człowiek nigdy go nie kochał,miał rosnąć i łapać myszy.A pomoc człowieka ograniczała się do nalania troche mleka w brudną puszke ,przy dojeniu krów.Pewnie nawet nie zauważą ,że już go nie ma :evil:
Mój niewidomy i głuchy Boguś - MISTER niepełnosprawnych kotów Obrazek.... [*]

Iweta

 
Posty: 7427
Od: Czw cze 01, 2006 18:42
Lokalizacja: Bielsko-Biała/Sosnowiec

Post » Śro sty 09, 2008 17:13

Smutne to strasznie :cry: ale to malenstwo i tak miało ciut szczęscia, odeszło na rekach czlowieka...........

Niestety na wsi nadal traktuje sie zwierzęta przedmiotowo, nie ten to inny bedzie co za problem....

Iweta, przytulam mocno.

progect

 
Posty: 5771
Od: Nie lis 28, 2004 21:36
Lokalizacja: Kraków Bronowice teraz już Smardzowice

Post » Śro sty 09, 2008 17:44

:cry: ....bardzo smutne :cry: :cry: :cry: biedny maluszek[']
Obrazek

dorcia44

 
Posty: 43915
Od: Pt maja 19, 2006 20:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw sty 10, 2008 3:24

Smutno i żal :cry:

Dzisiejsza polska wieś... ruchliwa droga przez środek i średniowieczna mentalność wokół. Zwierzęta, uciekając przed jednym, wpadają w objęcia drugiego. I nie wiadomo, co gorsze...

A chciałoby się, żeby wszystkim się udało. Żeby żywe wpadały prosto w objęcia miłości. Jak Bodzio.

---

jola.goc

 
Posty: 1738
Od: Śro mar 31, 2004 13:25
Lokalizacja: dolny Górny Śląsk

Post » Czw sty 10, 2008 10:43

progect pisze:Smutne to strasznie :cry: ale to malenstwo i tak miało ciut szczęscia, odeszło na rekach czlowieka...........

.


Miałam takie wrażenie,że gdy poczuł jak go przytulam i ciepło jakie nagle ogarnęło jego wyziebione ciałko, zrobiło mu sie tak dobrze.Patrzył na mnie i jeszcze usiłował miauknac ale tylko otwierał pysia i nie wydobywał się zaden głos :cry:

Dzieki dziewczyny,ale i tak nie moge przestać o nim mysleć,od kilku dni przesladowała mnie mysl,że znajde jakiegos kociaka,ciągle się rozgladałam,ale nie sadziłam ,że w takim stanie :evil:
Mój niewidomy i głuchy Boguś - MISTER niepełnosprawnych kotów Obrazek.... [*]

Iweta

 
Posty: 7427
Od: Czw cze 01, 2006 18:42
Lokalizacja: Bielsko-Biała/Sosnowiec

Post » Śro lut 27, 2008 11:28

Dla czego ciągle mnie to spotyka? Dzis znowu znalazłam małego kociaka, to rodzeństwo tego , który umarł mi na rękach, gdy znalazłam go leżącego przy drodze. Okoliczności w jakich go znalazłam, sa dla mnie zagadka.

Rano jak zwykle, poszłam otworzyc drzwi i wypuściłam psy na dwór, zostawiając otwarty ganek, żeby mogły sobie wejść kiedy chcą.
Przed wyjściem z domu ,zamykam je w ganku, ponieważ musze otworzyć brame, żeby wyjechać z podwórka.
Gdy weszłam do ganku zobaczyłam moją Tasze (wilczur) leżącą na swoim posłaniu, a w półke z butami wciśnietego małego kotka :strach: , drugi pies Marian (kundelek) był na dworze i bał sie wejść do ganku. Wygoniłam Tasze , zamknęłam drzwi i próbowałam wyciągnąć malucha, który prychał , warczał i nie dał sie ruszyc. Więc przykryłam go kocykiem ,owinęłam i zamknęłam w klatce. Od razu zauważyłam, że ma coś z lewą łapką, niestety spieszyłam się, musiałam odwieźć dzieci do szkoły. Po przyjeździe poszłam zobaczyc jak się czuje. Leżał , a jak włozyłam rekę troche syczał a potem zaczął głosno mruczeć. Zapakowałam go do samochodu i pojechałam do weta....i tu zaczyna sie tragedia, nie moge nawet pisac,
wet powiedział mi , że mały ma złamana łapke w takim miejscu (chyba przedramie albo ramie,) ze nie da sie żeby zrosło sie samo, musiałby być operowany, prawdopodobnie ma porażony nerw, bo łapka jest zupełnie bezwładna, jakby szmaciana. Powiedział, że nie wie czy operacja cos pomoże, może jedynie amputacja. Zasugerował mi uspienie.
Oczywiscie już u niego poryczałam się , no bo CO JA MAM TERAZ ZROBIĆ? MAM 10 KOTÓW I DWA PSY, nie moge sobie pozwolić teraz na taki wydatek jak operacja, nie moge równiez go uśpić, nie potrafie, tak mi go szkoda. W swoim krótkim życiu, widział tylko stodołe i obore, . To kociak od mojej sąsiadki, został jej jeszcze jeden z tego miotu, nie zdziwie się jak również trafi do mnie. Ona ma te koty tylko po to ,żeby nie mieć myszy w stodole.
Nie wiem co mam robić, dostał zastrzyk przeciwbólowy i przeciwzapalny, a ja mam sie zastanowić, powinnam jeszcze pojechac do drugiego weta, który jest chirurgiem ortopeda, operował Mariana ,po potraceniu go przez samochód, miał bardzo skomplikowane złamanie, inny wet sugerował mi od razu uśpienie.

Co robic ?, to jest akurat nie najlepszy dla mnie okres, ale kto weźmie takiego kociaka? a jak bedzie miał amputacje, kto weźmie trzyłapka? Może ktos weźmie, a jesli nie? To będzie musiał zostać u mnie jako 11 kot !!! Przecież nie oddam go sąsiadce !!

Nie mam go gdzie trzymać, moje 10 kotów okupuje cały dom, mam jeszcze pokoik na strychu ,ale tam jest zimno, a on potrzebuje ciepła.
Prosze pomóżcie mi, moze ktoś mógłby sie nim zająć, a ja wtedy mogłabym pomóc, temu komus.

Nie wiem , poprostu nie wiem co mam robic, jestem załamana.

( Wet powiedział, że moje psy na pewno nic mu nie zrobiły, że moze został kopnięty przez konia albo jakies inne zwierze, albo uderzony kamieniem)

Obrazek....Tak wyglada , ma całe poklejone futerko i jest wylekniony.
Mój niewidomy i głuchy Boguś - MISTER niepełnosprawnych kotów Obrazek.... [*]

Iweta

 
Posty: 7427
Od: Czw cze 01, 2006 18:42
Lokalizacja: Bielsko-Biała/Sosnowiec

Post » Śro lut 27, 2008 11:35

Iweta, pojedź do tego weta który jest chirurgiem, poskładajcie tego kotka
napisz ile to będzie kosztować, pozbieramy pieniądze na operację

ja pomolestuję znajomych w weekend

nie bój się, nie zostaniesz sama :ok:
ObrazekObrazekObrazek

Maryla

 
Posty: 24787
Od: Pt sie 22, 2003 9:21
Lokalizacja: Świder

Post » Śro lut 27, 2008 12:31

Dzieki Maryla, za wsparcie, już dzwoniłam do tego weta,
niestety będzie dopiero jutro :(

Tak sie martwie, nie wiem co mam dalej robić :(
Mój niewidomy i głuchy Boguś - MISTER niepełnosprawnych kotów Obrazek.... [*]

Iweta

 
Posty: 7427
Od: Czw cze 01, 2006 18:42
Lokalizacja: Bielsko-Biała/Sosnowiec

Post » Śro lut 27, 2008 15:13

Podrzuce, może ktoś mógłby pomóc :(
Mój niewidomy i głuchy Boguś - MISTER niepełnosprawnych kotów Obrazek.... [*]

Iweta

 
Posty: 7427
Od: Czw cze 01, 2006 18:42
Lokalizacja: Bielsko-Biała/Sosnowiec

Post » Śro lut 27, 2008 18:00

Zrobiłam jeszcze jedno zdjęcie, juz nie w klatce.
Mały, a moze mała , (nie wiem jeszcze) lezy cały czas,
napił sie wody i zjadł troche gotowanego kurczaka, cały czas
głośno mruczy i w ogóle sie nie boi, podnosi główke i domaga sie głasków.
Co z nim bedzie? Obrazek
Mój niewidomy i głuchy Boguś - MISTER niepełnosprawnych kotów Obrazek.... [*]

Iweta

 
Posty: 7427
Od: Czw cze 01, 2006 18:42
Lokalizacja: Bielsko-Biała/Sosnowiec

Post » Śro lut 27, 2008 19:42

Wystawię fajny bazarek na operację.

Nie daj go uspić, jesteś jego jedyną szansą.

Jezeli jest porażony nerw i kot nie ma czucia w łapce, trzeba amputować - inaczej łapka bedzie wisiała, nie będzie jej czuć i może sie w nią urażac, nawet ją łamać. A jesli jakieś czucie jest, to też trzeba się zastanowić, bo czasem lepiej żeby łapki nie było. Znam kocurka, który miał taki wlaśnie uraz, zaczął odzyskiwac czucie w łapce i wetka postanowiła nie amputować. Niestety, łapka nie jest sprawna, a kociak sie na niej opierał, jednocześnie rósł, w efekcie strasznie się pokrzywił, ma kręgosłup w literę "S", jest kaleką. Gdyby łapy nie było kregosłup by się nie skrzywił od nieprawidłowej postawy.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Śro lut 27, 2008 20:01

Jano, dziekuję, oczywiscie ,że nie dam go uspić, nie potrafiłabym tego
zrobic. Martwie się co będzie potem, ja nie moge zatrzymac 11 kota.

Rano jadę do weta-chirurga ,mam nadzieje, że bedzie ze mną inaczej
rozmawiał ,niż Ci u których byłam dziś.
Pamietam jak pojechałam do niego z połamanym Marianem, nawet nie
wspomniał o uspieniu, od razu powiedział, że to nie jest łatwa operacja,
ale spróbujemy.

Malutki jest na prawdę super miziakiem, biedaczek tak sie domagał głasków,
że aż się podnosił, żeby go tylko nie przestawać głaskać, mysle, że nigdy nikt
go nie głaskał do tej pory, na pewno nie ci ludzie, u których był, i bardzo głosno mruczy.

Bardzo Wam dziekuję, potrzebuje pomocy, nie tylko finansowej, lecz również dobrego słowa.
:aniolek:
Mój niewidomy i głuchy Boguś - MISTER niepełnosprawnych kotów Obrazek.... [*]

Iweta

 
Posty: 7427
Od: Czw cze 01, 2006 18:42
Lokalizacja: Bielsko-Biała/Sosnowiec

Post » Śro lut 27, 2008 21:42

Iweto kochana, jestem calym sercem z Toba i jestem pewna, ze nie ja sama 8)
Damy radę! Goraco w to wierze!

bellavita

 
Posty: 2623
Od: Czw wrz 27, 2007 15:04
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro lut 27, 2008 22:52

Biedny malutki :cry:
Ale miał w tym wszystkim szczęście, że trafił do Ciebie.
Iweto, dasz radę!
I na pewno znajdą się osoby, które pomogą, tak jak i Ty pomagasz innym.
Myślę o Was ciepło :1luvu:

---

jola.goc

 
Posty: 1738
Od: Śro mar 31, 2004 13:25
Lokalizacja: dolny Górny Śląsk

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: jolabuk5 i 147 gości