Kilka dni temu obiecałam córce, że w końcu dostanie wymarzonego kota.
Zmieniłam tryb pracy, więc mogłam już sobie na to pozwolić.
Odwiedziłyśmy schronisko, ale nie mialysmy ze sobą transportera, bo nie byłam pewna, czy dają kotka tak od ręki. Okazało się, że tak.
Pojechałysmy zatem kupić transporterek z zamiarem zabrania kota we wtorek, kiedy schronisko będzie otwarte.
Kiedy wrócilyśmy do domu, córce przypomnialo się, że mamy jeszcze zebrać kilka liści jesiennych do szkoły.
Poszłyśmy na dwór. Niedaleko sąsiedniego bloku zobaczyłysmy grupę chłopaków, ktora zapędziła maleńkiego kotka w róg i rzucała go piaskiem.
No żesz kurrrrrr...
Rozpędziłam chlopaków i wzięłam kocia na ręce. Ten uczepił się mnie kurczowo jak małpka, i tak już został.
Zapchlony, z podrapanymi oczkami.
W domu był bardzo zdziwiony, ledwie chlapnął języczkiem wodę i potem zwiedzał kąty.
Nic nie chciał jeść, ani pić.
Właściwie miałysmy już przygotowane wszystko dla kota, więc i kuwetkę już poznał, i zabawki swoje mial...
Ale jedzenia, picia nic.
Pomyślałam, że może zbyt malutki. Popędziłam do sklepu na drugi koniec miasta ( bo tylko tam było czynne w niedzielę wieczorem) po mleko specjalne dla maluszkowych kotków. Myślałam też o butli, ale skoro pił wodę...
Pierwsza próba, nie chce.
Pospał sobie i spróbowałam jeszcze raz dać mu mleko. Najpierw z palca, a potem patrzę: ten gigant samodzielnie pije !
Wychłeptał pół sporej miseczki. Potem się rozłożyl a ja zrobilam mu masażyk brzuszka, żeby lepiej trawił ( nauczyłam się tego z moim Felusiem).
W tej chwili wlazł za komputer i maca kabelki:)
Kicha, ale tylko trochę, pewnie koci katar, albo cuś. Ale nosek czysty.
Druga sprawa: pchełki. Na bank są, bo kocio się drapie.
Na razie przemywam mu oczka rumiankiem, na troszkę założyłam mu obrożę przeciwpchelną ( nie wiem, czy dobrze zrobiłam słuchając sprzedawcy w zoologicznym, bo na obroży jest napisane, że od 2 miesięcy). Ale szkoda mi Krzysia, spać nawet nie może spokojnie.
Teraz leży mi na kolanach, pupą do góry, i łapkami też i..zasypia już. Oczka robią mu się coraz mniejsze.
Kurczę, zapomniałam już jak to jest przyjemnie gdy ciepło kocia rozlewa się po kolanach
Pozdrawiam wszystkich serdecznie