Poległam jako Kocia mama ;(

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob wrz 16, 2023 11:58 Poległam jako Kocia mama ;(

Witam Wszystkich. To mój pierwszy post.
Nie oczekuję głaskania po główce, bo wiem, że robię źle, jestem świadoma, źle mi z tym, czuję się paskudnie, podle, tragicznie..czuję, że zawiodłam moich przyjaciół.. że miało być na dobre i na złe, że są gorsze rzeczy w życiu. Czuję się słaba, jestem słaba, przyznaję się, choć wiele w życiu zniosłam, wiele przeszłam to jednak jestem słaba..
Do rzeczy
Pół roku temu adoptowałam dwa 7miesięczne kocurki. Zawsze marzył mi się dom że zwierzętami, szczególnie pies. Decyzja o adopcji kota a w zasadzie dwóch dla towarzystwa wynikła tak jakoś nagle, bo dzieci małe, a co jak zachorują, z psem trzeba wtedy wyjść na spacer a przy dzieciach z gorączką to jednak kot załatwi sam swoje potrzeby. Dzieci 3 i 4l więc same nie zostaną chociażby na 5minut. Tam, gdzie mieszkaliśmy tymczasowo zakolegowałam się z sąsiadką, która jest wolontariuszką w stowarzyszeniu. Multum kotów się u niej przewija, liznęłam co to znaczy być posiadaczką kota, pomagałam kilka razy biorąc maluchy na wykarmienie, wstawałam nocami, masowałam brzuszki by było siusiu czy kupka.
Gdy w końcu zmieniłam miejsce zamieszkania, poszłam na swoje i mogłam mieć zwierzę to koleżanka poprosiła bym wzięła kocurka na tymczas, bo wrocil z adopcji. Wzięłam i po pierwszej dobie powiedziałam, że zostanie że mną. Zaproponowała mi wtedy, że dla mnie jako koleżanka radziłaby wziąć innego, którego ma u siebie, że totalny miziak, maskotka, kolanowiec do głaskania, więc odparłam, że jakoś mi szkoda tego, że już jest u mnie i co mam go za kilka dni czy tygodni oddać jak rzecz powiedziałam, że może uda mi się z dwoma, że mniej czasu będę musiała poświęcić na zabawę i w ogóle, że będą miały towarzystwo. Wzięłam drugiego i po raptem 3-4 dniach zaczęły się problemy z biegunką. Kotek dosłownie zaczął sikać pupą ;( koleżanka mówiła, że 3x był odrobaczany, że to jelita muszą dojść do siebie. W między czasie zrobiłam usg i było ok. Zmieniłam karmę na gastro, dawałam probiotyki i czekałam tak kilka tygodni, ogólnie miałam wszystko w kupce, pościel, ściany, podłogę. Nie przeszkadzało mi to, wiedziałam, że muszę przeczekać lub postawić odpowiednią diagnozę czy to może ibd czy co i zylam nadzieja, że to przejdzie. Zbadałam kał i wyszła giardia. Jeszcze wtedy nie wiedziałam co to za paskudztwo. Koty same w sobie i ich wybryki totalnie mi nie przeszkadzały. To, że porozgryzał na kawałki rurkę od Expressu, to, że podarły kanapę, firanki. Że jak konie po betonie potrafią biegać o 2 w nocy. Tak lamblia mnie zabiła.. zniszczyła fizycznie i psychicznie. Dotknęło to cała moją rodzinę ,:( wiem, są gorsze rzeczy, gorsze choroby, kocia sraczka mi totalnie nie straszna. Za nami 4 kuracje, tygodnie dezynfekcji, wycierania pup po każdej kupie, setki kg żwirku, mnóstwo wyrzuconych rzeczy, drapaków, zabawek kocich i.. nie potrafimy z tym wygrać... tzn koty są w sumie na 4rtym antybiotyku a ja podjęłam decyzję o ich oddaniu... :( będę bardzo długo cierpiała, chyba do końca życia, nigdy nie vhce mieć zwierząt. Nigdy, bo po prostu mam traumę! Przestałam być żona, matka, przestałam wychodzić z domu, wycieram pupy, ogólnie walczyłam jak lwica po czym przyszedł kres mojej wytrzymałości. Zabrałam dzieciom wszystkie zabawki, wszystko upchane w piwnicy, zabrałam im siebie, bo byłam pochłonięta dezynfekcja i ciągle tylko nie bierz nie dotykaj to nie zdezynfekowane jeszcze. Ogólnie z wesołej osoby stałam się ponura żmija kąsająca i plująca jadem. Bo za każdym razem walczyłam o to, żeby to był ostatni raz. Nadzieja za każdym razem dawała mi kopa! Dzieci z braku zajęcia stały się nerwowe. Biją się wrzeszczą, ciągła mamoza a ja wyglądam jak śmierć. Każda z dezynfekcji kończy się u mnie zapaleniem oskrzeli, antybiotykiem tak od tego wszystkiego, od wykończenia, stresu spadła moja odpornisc, do 0. Mąż jest za granicą, jest co 2gi tydzień na weekend. Nie ma mnie dla niego, bo za każdym razem jest tylko zabierz dzieci na cały dzień z domu, bo ja musze sprzątać. Ma dość. Ciągle awantury, że koty ważniejsze od wszystkiego i moje ciągle zapewnienia, że się wyleczą i będą zdrowe. I będzie ok. Za każdym razem nie jest ok. Przez pierwsze 2 miesiące kotek zdążył rozsiać zapewne lamblie po całym mieszkaniu. Ponoć lata ona z kurzem i jest wszędzie. Coś muszę robić źle chociaż wszystko paruje, myje płynem amonowy, ozonuje. I nic i dalej. Ja już straciłam nadzieję, że cokolwiek się zmieni. Jestem wykończona. Nie śpię. Czuwam z kuweta przy łóżku. Decyzję podjęłam ostateczna, ponieważnawet gdyby udało mi się wyleczyć to panicznie boję się nawrotu! Mam depresję. To może wrócić w każdym momencie życia, tym lepszym i gorszym gdy nawarstwi się z innymi problemami. Nie jestem w stanie wyłączyć się z życia na tak długi okres. Wszyscy cierpią. Ostatnio dzieci nie poszły do przedszkola, bo koty nie zrobiły kupy, czekałam,bo musiałam wytrzeć pupy. Co gdy zacznie się szkoła, gdy znów dotknie nas taki problem. Zdrowie kotów jest dla mnie równie ważne! Po prostu boję się aplikować w nie kolejnych leków w tak krótkim czasie żeby nie wysiadły im wątroby. Wiem, że najlepszym rozwiązaniem dla nich byłoby wejść jako wyleczone w czysty dom wolny od lamblii. Nie zarażać się wtórnie z otoczenia. Kocham je, ale poświęciłam ile mogłam, muszę zadbać o relacje, muszę się podnieść psychicznie i fizycznie, podratować zdrowie, zapewnić dzieciom spokój, wygonić stres z mojego życia. Wiem, inni walczyli, też miesiącami, ale widzę co złego dzieje się z moją rodziną, małymi dziećmi, które mają tak ważny etap rozwoju, który zaważy na ich przyszłości, że muszę przewartościować wszystko, całe życie. ;(((((((((((( po prostu musiałam się wygadać, wyrzucić z siebie, poległam, nie dałam rady, nie nadaję się, żałuję, że podjęłam się adopcji, jestem nieodpowiedzialna i najgorsza, podbudowuję się jedynie tym, że nie zrezygnowałam od razu, że próbowałam, że dałam z siebie ile mogłam i że walczyłam te pół roku by było dobrze. Wyczerpałam się i nie mogę już dłużej. Dzieci mnie potrzebują, potrzebują ciepła, bliskości i obecności fizycznej jak i psychicznej. Podejrzewam, że kolejną próba skończyłaby się u psychiatry, nie z powodu biegunki, ale z powodu braku czasu dla dzieci i zabiedbaniu ich po części, z powodu wyrzutów sumienia..

Anaanieważne

 
Posty: 2
Od: Sob wrz 16, 2023 10:56

Post » Sob wrz 16, 2023 17:12 Re: Poległam jako Kocia mama ;(

Bardzo współczuję takiego doświadczenia. Niestety czasami znalezienie przyczyny biegunek nie jest proste.
Miałam wiele razy lamblię u przyjętych kotów tymczasowych i nie było problemu, żeby zdrowiały.
Nie wytaczałam też nidgy takich ciężkich dział w postaci parowania, ozonowania, wyrzucania jakichkolwiek rzeczy.
Jak dla mnie nie masz pełnej diagnozy (coś jest oprócz lamblii) lub koty są źle leczone.
Skoro mają cały czas biegunkę?
Obrazek

mimbla64

Avatar użytkownika
 
Posty: 14253
Od: Pon lis 12, 2007 9:29
Lokalizacja: Warszawa Wola

Post » Sob wrz 16, 2023 18:23 Re: Poległam jako Kocia mama ;(

skąd jesteś jeśli mogę zapytać ?
Ja myślę, że te koty tyle dostają leków i innych środków (odkażające też na nie działają) , że nie mają nawet szans się ustabilizować. Lamblie, wirusy, bakterie, pasożyty.. to wszystko jest w środowisku, w środowisku do którego codziennie wychodzimy i nie da się tego pozbyć. Trzeba robić tak, by w zetknięciu z patogenem organizm kota/psa/ czy nasz radził sobie jak najlepiej, często bezobjawowo, a czasami z pewnym wsparciem z tego wyszedł, ale nie może być tak, że koty są trute antybiotykami jednym za drugim a ktoś liczy na brak biegunki. Przecież ich jelita prze to nie mają prawa prawidłowo pracować i długo jeszcze nie wrócą do normy :( .

Daj im jeszcze jedną szansę. Kup kojec materiałowy, duży, wygodny https://allegro.pl/oferta/kojec-skladan ... 4189196615 , zabezpiecz tam koty na tydzień/dwa. Zrób kotom na wszelki wypadek ograniczenia w diecie- i tu polecam bardzo oseski królicze (myszy też mogą być), które koty lubią i na które świetnie reagują jelita. Do tego jakaś dość dobra sucha karma (do przekąszania jak bardzo zgłodnieją pomiędzy posiłkami, by nie wyły i nie próbowały rozwalić kojca) + oczywiście woda 24/dobę. Obserwuj . Na naturalnym jedzeniu powinien się dość szybko układ pokarmowy zacząć normować.

Ja mam do czynienie z wieloma maluchami kocimi. Niestety większość jaka do mnie trafia historię z kuwetą zaczynają od rozwolnień/biegunek czy placków. Część z nich reaguje tak dlatego, że zabrane są prosto od mamy i jej zdrowego mleka i wyrzucona na ulicę a ja muszę podać od razu co pod ręką , puszki (średnia półka- większość podrobów) , albo najedzą się czegoś co "dobrzy ludzie" podadzą na ulicy, albo jednocześnie przechodzą wirusówki.. prawie zawsze mam jazdę , ale jak przeczekam (w tym czasie szukam domów) , jak ustabilizuję karmę , nawet na puszkach ale i na suchej, która ma ten plus, że zatrzymuje ładnie biegunki- to zwykle tydzień , max dwa i nie muszę biec, robić badań, faszerować koty lekami itd . (nawet nie mogę, nie miała bym za co porządnie tego zrobić, a na skróty - idziemy i wet strzela, to już dawno oduczyłam się to robić) .

ita79

Avatar użytkownika
 
Posty: 534
Od: Sob lut 05, 2022 2:08
Lokalizacja: Biała Podlaska

Post » Nie wrz 17, 2023 12:20 Re: Poległam jako Kocia mama ;(

Z tym, że pod koniec każdego leczenia i kilka-kilkanaście dni po nim kupa jest duuuużo lepsza, nieidealna, ale pieknie uformowana co mogłoby wskazywać na wyleczenie. 3 dni po leczeniu było badanie kontrolne kału i było czysto. Po ok 2,5 tyg po leczeniu znów zaczęły się śmierdzące bąki, najpierw krew I śluz w kupie i gorsza konstystencja, ale nie woda, co mogłoby wskazywać na zakażenie wtórne np tydzień-dwa po ozdrowieniu. Badanie po 3 tyg cysty w małej ilości, to był piątek, do poniedziałku, kiedy odebrałam lek była już biegunka lejącą czyli pewnie lamblie juz się namnozyly. To nie jest tak, że kotek cały czas ma ta biegunkę, tzn miał bardzo długo i przy leczeniu i tuż po nim. Nawet mimo to, że w tym czasie miał podrażniane jelita antybiotykiem to była znaczna poprawa. Chodzę do najlepszej kliniki w mieście polecanej przez wszystkich, ratują bardzo ciężkie przypadki. Kot dostaje vetomune, glinkę, probiotyki cały czas. Jest po kocim katarze, może dlatego jest słabszy. Sugerując Pani doktor,że kolejny antybiotyk może zrobić im krzywdę powiedziala, ze jak nic z tym nie zrobimy to niestety będzie gorzej, bo pasożyt się szybko mnoży i rzeczywiście po 2 dniach już było. Teraz mieliśmy summamed 2x z rzędu po 7 dni wcześniej aniprazol 2etapowo po 5dni. Co do metronidazolu Pani dr powoedziala, że koty źle reagują na niego. Rzeczywiście w przypadku moich tak zajechanych to już mógł być niezbyt dobry pomysł.

Anaanieważne

 
Posty: 2
Od: Sob wrz 16, 2023 10:56

Post » Nie wrz 17, 2023 16:22 Re: Poległam jako Kocia mama ;(

Trudna sytuacja, trudne decyzje :( .
Mogę tylko dołożyć swoje doświadczenia walki z wielomiesięczną biegunką u kotki. Po wielu badaniach i walce z dolegliwościami w końcu moja wetka zleciła badanie w kierunku Clostridium, kupa pojechała do Niemiec. I się potwierdziło, leczenie trwało 10 dni.
I druga sprawa- probiotyki a zwłaszcza FortiFlora (to żywe bakterie) podawane przy zaburzeniach jelitowych dramatycznie pogarszały dolegliwości biegunkowe. To dokładanie do jednych bakterii drugich.
Trzymam kciuki, żeby jednak udało się opanować sytuację.
Obrazek

czitka

Avatar użytkownika
 
Posty: 17941
Od: Sob lut 12, 2005 10:03
Lokalizacja: wrocław

Post » Nie wrz 17, 2023 20:20 Re: Poległam jako Kocia mama ;(

nie dam sobie głowy uciąć, ale wydaje mi się, ze było tu sporo wątków o metronidazolu przy gardii i leczenie było zawsze skuteczne. Oczywiscie to silny lek, ale czasem konieczny, potem florę się odbudowuje. Poza tym na gardie Fenbendazol
Obrazek

maczkowa

 
Posty: 7149
Od: Pon gru 03, 2018 16:47

Post » Nie wrz 17, 2023 20:45 Re: Poległam jako Kocia mama ;(

Napisz do Bastet, ona ma ogromne doświadczenie w sprawie kociaków, giardii i innych takich...

MaryLux

 
Posty: 160228
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie wrz 17, 2023 20:47 Re: Poległam jako Kocia mama ;(

Jestem DT. Miałam gardie i nigdy, ale to nigdy nie wyrzucałam rzeczy. Nie parkowałam. I takie tam cyrki.
Lamblie nie "leczone" były antybiotykami. Chyba że były inne wskazania zdrowotne towarzyszące gardiom. Zawsze dostawały metronidszol 7-14 dni. Potem 14 dni przerwy. I kolejna seria. Koty zawsze dobrze reagowały na leczenie.
Nie wiem skąd twoja wet ma wiedzę o złej reakcji kotów na metro. Ja mam inne i moja wet też.
System odpornościowy kota u ciebie jest bombardowany antybiotykami podawanymi bez oporu. I chyba bez powodu. Niszczą go i osłabiają. Zmień może weta. Zasięgnij porady u innych.
Zrób badania na kokcydie (przy nich leje się z pupy) ) i rzesistka.
Jakie inne kot miał badania? Krew, biochemia, jonogram, usg...?
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 55402
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 12 >>

Post » Nie wrz 17, 2023 21:29 Re: Poległam jako Kocia mama ;(

Biegunka też kosztuje zdrowie kota, więc uważam, że powinno się zastosować takie leki, które pokonają pasożyta.
Też stosowałam w leczeniu lamblii aniprazol (fenbendazol).
Ale 2 serie to może być za mało.
Moja wetka stosuje kilkuetapowy schemat leczenia, na pewno są dwie serie co 2 tygodnie, a potem jeszcze powtórki co miesiąc.
Jesli jednak fenbendazol nie pomaga, a podobno może tak być, że konkretny pasożyt jest na jakiś lek odporny, to trzeba zmienić lek, choćby na ten metronidazol.

Powtórzę, co napisałm powyżej, może kot nie ma pełnej diagnozy i oprócz lamblii jest coś jeszcze.
Nawet w najlepszej klinice wet może coś przeoczyć lub być po prostu mało kompetentny w jakimś zakresie.
Obrazek

mimbla64

Avatar użytkownika
 
Posty: 14253
Od: Pon lis 12, 2007 9:29
Lokalizacja: Warszawa Wola

Post » Pon wrz 18, 2023 6:15 Re: Poległam jako Kocia mama ;(

Skąd jesteś?

gusiek1

 
Posty: 1666
Od: Nie sie 28, 2016 14:24
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro wrz 20, 2023 7:14 Re: Poległam jako Kocia mama ;(

Jeśli chodzi o giardie, to metronidazol świetnie na nie działa. Więc zupełnie nie rozumiem tego leczenia, które mają Twoje koty. Antybiotyki? Hmm... Na giardię działają:
- Fenbendazol (5 dni minimum), lepiej 7.
- Febantel (5 dni)
- Albendazol (co 12 h przez 4 dni max)
- Metronidazol co 12 h przez 5-7 dni (do 10 dni)
- Tinidazol co 12 h przez 5 dni
- Azytromycyna - 5 dni. Azytromycyna to lek ostatniej szansy.
Ponadto. Ozonowanie nie działa na pierwotniaki! Niepotrzebnie ozonujesz. Myjka parowa i pranie. Wystarczy też zwykle ciepła woda i detergent.
Po przeleczeniu / w trakcie - należy kąpać tylną część ciała zwierzaka, aby nie wylizywał się i ponownie nie zjadał oocyst. Samo wycieranie pup tu za wiele nie da.
Jeśli zaczyna się od nowa re-inwazja, wszystkie zwierzęta w danym gospodarstwie winny być przeleczone, także te bezobjawowe.
Generalnie standardowe mycie i pranie powinny sobie spokojnie poradzić z giardią w otoczeniu. Wymiana żwirku, mycie / wyparzanie kuwet. Miałam giardie kilka razy i nigdy jakoś z tego powodu nie szalałam. WYmieniłam parę razy żwirek, wyprałam co trzeba, przeleciałam myjką parową i przeleczyłam koty. Był spokój.

Dodatkowo rozważ, czy one nie mają czegoś dodatkowo. Może przez te wszystkie leki mają rozregulowaną florę? Może namnożyła im się jakaś bakteria w jelitach? Może coś się tu nakłada? Może trzeba zrobić wymaz z prostnicy w kierunku bakterii tlenowych i beztlenowych / grzybów? Powinny też dostawać probiotyk, Flora balance albo Bioprotect.
Obrazek ObrazekObrazek
Tosia, Basti, Rudi

Do zobaczenia Matrisiu. ♥ ♥ ♥ Kocham Cię.

Bastet

Avatar użytkownika
 
Posty: 7608
Od: Pon paź 12, 2015 19:20

Post » Śro wrz 20, 2023 9:48 Re: Poległam jako Kocia mama ;(

Te koty dostały na lamblię aniprazol, czyli fenbendazol.
Obrazek

mimbla64

Avatar użytkownika
 
Posty: 14253
Od: Pon lis 12, 2007 9:29
Lokalizacja: Warszawa Wola

Post » Śro wrz 20, 2023 10:38 Re: Poległam jako Kocia mama ;(

mimbla64 pisze:Te koty dostały na lamblię aniprazol, czyli fenbendazol.

Może za słaby. Metronidazol byłby lepszy.
Obrazek ObrazekObrazek
Tosia, Basti, Rudi

Do zobaczenia Matrisiu. ♥ ♥ ♥ Kocham Cię.

Bastet

Avatar użytkownika
 
Posty: 7608
Od: Pon paź 12, 2015 19:20

Post » Śro wrz 20, 2023 11:18 Re: Poległam jako Kocia mama ;(

Bastet pisze:
mimbla64 pisze:Te koty dostały na lamblię aniprazol, czyli fenbendazol.

Może za słaby. Metronidazol byłby lepszy.

Może, chodziło mi tylko o to, że nie są leczone antybiotykiem na lamblie, ale dostały właśnie fenbendazol.
Obrazek

mimbla64

Avatar użytkownika
 
Posty: 14253
Od: Pon lis 12, 2007 9:29
Lokalizacja: Warszawa Wola

Post » Śro wrz 20, 2023 15:18 Re: Poległam jako Kocia mama ;(

mimbla64 pisze:
Bastet pisze:
mimbla64 pisze:Te koty dostały na lamblię aniprazol, czyli fenbendazol.

Może za słaby. Metronidazol byłby lepszy.

Może, chodziło mi tylko o to, że nie są leczone antybiotykiem na lamblie, ale dostały właśnie fenbendazol.

Strasznie dużo antybiotyków dostały. Nie napisana jest przyczyna tylko, że lsamblioza jest. Może autorka wyjaśni w jakim celu były antybiotyki podane.
Może aniorazol nie był prawidłowo wyliczony i podany.
A może wcale nie mają lamblii. Czy były robione badania w ich kierunku po leczeniu?
Tak jak pisałam, mogą mieć inne france +wyjałowiniony organizm po intensywnym "leczeniu".
Zero wkkejonych badań i opisów wizyty.
Autorka milczy więc możemy sobie gdybać.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 55402
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 12 >>




Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Lifter i 106 gości