No i chyba po czereśniach
Drzewo całe w kwiatach było i całe w malutkich czereśniach. I jak co roku, coś musi się stać. Albo za sucho, albo za mokro, albo za zimno
. Niby są te czeresienki jeszcze, ale w kontekście pogody trwającej i nadchodzącej...Jak jednak przetrwają, to będzie cud najprawdziwszy.
A Godoty? Nie widzę, nie ma, wróciły do łóżek? Schowały się gdzieś, zakopały?
Nie pokazywał się też przez kilka dni Silver, mam nadzieję, że we własnym domu siedział z tego zimna. Dzisiaj zajrzał, ale niespecjalnie głodny, tak kurtuazyjnie.
Jest obrzydliwie. Włączone ogrzewanie, raz pada, raz wieje i bardzo zimno. Fuj.
Cosieńka nie wychodzi do ogrodu, woli się grzać przy kominku, Nulka odwrotnie
. Cały dzień w nowym Hiltonie, wpadnie czasem z awanturą, że głodna i już jej nie ma. Na noce jednak przychodzi do domu i śpi po całodniowym wietrzeniu jak zabita. Ona mnie terroryzuje coraz skuteczniej, ostatnio opanowała wyganianie mnie do sypialni z salooooonu wieczorem, mam wyjść i zgasić światło, bo ona chce już spać. Ma być ciemno i cicho, no wychodź już, wypad i to natychmiast! Robi różne khhhh, bolioli, phhhh....no już wyjdź! To wychodzę
. I oczywiście gaszę światło.
I takie mi dwie czarnulki zostały. Absolutnie słodka, drobniutka, przekochana, urocza Cosieńka:
I obserwująca Cosię z góry, troszkę grubsza ale równie sympatyczna, co widać z twarzy, Nulka
Różnią się pięknie po prostu
Byle do wiosny!