Zapraszam do kolejne części naszych "Nocy i dni"
Poprzednie wątki:
Opowieści Mopika [a potem przybywa Kropek oraz Kicia...i odchodzi Mopik ]
- viewtopic.php?f=46&t=155991&hilit=mopik
Kropek i Kicia (i przybywa Łapek)
- viewtopic.php?f=46&t=200922&p=12566768#p12566768
Bohaterowie:
Mopik [*] - 2008-2020. Kot specyficzny. Prześliczny i głupi jak but, na początku mocno agresywny i wredny. Im starszy tym bardziej psychika mu się poprawiała (by w końcu kot zmienił się w pokojowego, przyjaznego pierdołę), a pogarszało zdrowie. Przez 7-8 lat szczał regularnie poza kuwetą, potem doszły jakieś problemy z jedzeniem, problemy z układem trawiennym, a na koniec przez 2.5 roku cukrzyca - a do tego był niejadkiem i rzygał regularnie, z powodów których żaden wet nie odkrył... Dał nam popalić... ale nadal strasznie mi go brak, bo jaki by nie był - ale coś w sobie miał i zostawił mi sporą dziurę w sercu. Może dlatego że - w przeciwieństwie do pozostałej trójki - to był „mój” kot, podczas gdy tamte zdecydownie wolą żonę.
Kropek - lat około sześciu, wzięty spod domu, gdy miał jakiś rok, gdzie ktoś go wywalił gdyż kot w każdą noc sobie lubił wyć. W każdą. Przez kolejne dwa lata. Nie wiem jak to wytrzymaliśmy... Kocisko się uspokoiło... i roztyło okrutnie. W tym roku probujemy go odchudzić. Poza tym straszny atencjusz, domagający się nieustannej adoracji, i kot o psiej mentalności - kocha ludzi, wszystkich bez wyjątku, i każdy ma go głaskać. Trochę histeryk, nie lubi jak mu się cokolwiek narzuca i wtedy strzela focha, poza tym pierdoła.
Kicia - może mieć 10 lat, może 12. Przez sześć lat dokarmiana pod blokiem, w końcu wzięta w maju 2018. Wycofana, dość nieufna, ale przylepa i pieszczoszka, strasznie by się chciała z Kropkiem zaprzyjaźnić ale on trzyma ją na dystans. Oswoiła się szybko, ale nawyki dzikuski pozostały - raz się łasi do nóg i domaga pieszczot, a raz ucieka, gdy się człowiek nachyli, by ją pogłaskać. Nigdy nie wiadomo jak sie zachowa w takiej sytuacji.
Łapek - najnowszy nabytek, lat jakieś 4.5, inwalida, po amputacji bardzo źle zrośniętej (po wypadku?) tylnej łapki, jakieś 3 lata temu. Przez fundację uznany za totalnego dzikusa bez szans na oswojenie się, więc po miesiącu wrócił pod nasz dom, gdzie się z ową wykręconą łapką kiedyś się ni z tego niz owego pojawił. Przez te trzy lata dokarmiany, powolutku się oswoił. Na tyle, że żona zaryzykowała wzięcie go do domu. Po dwóch miesiącach można powiedzieć, że zaczyna rokować jako domowy kot, choć nadal to w 90% dzikus, a w 10% kanapowiec. No ale dwa miesiace temu to był dzikus 99%... Zobaczymy co z tego będzie! Łapek zresztą zaczyna powoli wprowadzać w domu swoje porządki - z Kicią się nawet przyjaźni, Kropka ustawia do pionu ale są też dni, gdy się oba kocurki ganiają w pełnej komitywie.