Witam poniedziałkowo !
Wczoraj do południa miałam ciężki dzień. Po zdjęciu opatrunku zaczął się dla mnie koszmar. Poryczałam się z bólu bo tak mnie napitalało. Zadzwoniłam tylko do rodziców ,że dziś do nich nie przyjdę . Zmartwili się ,że tak mnie bardzo boli ,że nawet mama przyszła i przyniosła mi obiad dopiero po południu ból mi zelżał.
Rano nie zapowiadało się na ciepły dzień ale w końcu się rozpogodziło i dziewczynki miały nawet balkoning. Dziś w sumie późno wstałyśmy bo po 9 ale przywitało nas słoneczko i bezchmurne niebo. Troszkę wiaterku jest bo widzę po ruszających się drzewach ale powinno być ciepło. Jak zrobię pranie to wystawię je na balkon niech w słoneczku i wiaterkiem schnie.
Dziś dziewczynki obie dostały to samo śniadanko czyli musika z tuńczykiem. Zuzia zaczęła jeść bezproblemowo a Pola jak zwykle ociągała się. Swojej porcji nie ruszyła tylko tę która zaczęła Zuzia. Zuzia za to teraz nie wie z której miski jeść i trochę zje z jednej a trochę z drugiej . Teraz Pola siedzi na parapecie okna i miaukoli coby jej te okno w końcu otworzyć by mogła wyjść na balkon. Nic trzeba się ruszyć otworzyć bo mi się kot zamiałkoli na amen.