Witajcie,
Od 2 miesięcy jestem szczęśliwym posiadaczem swojego pierwszego kota - Shani, a od dwóch dni drugiego - Yennefer
. Oczywiście, zanim z partnerką przedsięwzięliśmy taką decyzję, sporo czasu spędziliśmy na "reasearchu". Jak jednak w życiu bywa, żadna teoria nie przygotowuje idealnie na praktykę
.
Pierwsza kociczka zaaklimatyzowała się wzorowo. Tylko raz zdarzyło jej się na początku wysiusiać się do łóżka - każde następne do kuwetki. Rumcajs z niej straszny więc szaleństw od groma. Nie bała się kotki brata (w przeciwieństwie do niej, która fuczała jak szalona i zwiewała gdzie tylko się da), psa z mojego domu rodzinnego (na którym próbowała jeździć skacząc ze stołu i jednocześnie zasypiać obok). Przy okazji szalony gryzoń i ogromny pieszczoch. Stąd gdy padła decyzja o drugim kotku myślalem, że wszystko przejdzie super gładko. Czytając niektóre posty, nadal raczej nie mam co marudzić, jednak jako kompletny koci ignorant wole się nieco więcej dowiedzieć by niechcący nie zorbić zwierzakom krzywdy.
Pierwsza kociczka jak nietrudno się domyśleć jest nieco starsza - 4/ 4,5 miesiąca. Nowa kotka ma 2,5 miesiąca. Shani na nowego kota zareagowała mieszanie. Na początku ogon większy niż reszta ciała. Fuczenie i drobne ataki. Przy misce i kuwecie oraz ulubionych zabawkach oczywiście się nasilalo. Mała, przestraszona widać jednak, że musiała w swoim miocie mieć silną pozycje, bo zamiast uciekać dalej zwiedzała, za to reagowała w obronie dużo agresywniej niż rezydent. Stresu to trochę kosztowało kotki i właścicieli zresztą też
. Pierwsza noc jednak wyszła o dziwo dobrze. Mała poszła spać między nami, a starsza po mojej prawej stronie trzymając troche dystansu. Drugi dzień zaczął się podobnie, chociaż rezydent przestał fuczeć za to skupił się na dominacji fizycznej. Przygniatanie od tyłu do ziemi i łapanie (delikatne o dziwo) za kark. Mała dostawała szału, na co często to właśnie rezydent lądował na plecach. Chwilę potem pojawił się jednak drobny przełom. Shani do śpiącej małej podeszła i wtuliła się w nią, sama zasypiając. Dodatkowo też próby dominacji są kompletnie zawieszane gdy mała je bądź pije. Wtedy Shani cierpliwie siada 1.5 metra obok i czeka. Po zjedzeniu wraca do operacji wojennych. Wydaje mi się, że Shani jako starszy kot oprócz potrzeby dominacji chce się zwyczajnie bawić. Zawsze gdy dostanie od małej lub zostanie sfuczana przez nią, miauczy z wyrzutem i odchodzi kawałek. Gdy mała zwiewa pod kanape, do której starsza też ma spokojnie dostęp to specjalnie odchodzi by mała mogła wyjść i "zabawy" od nowa. Mała też, mimo wystraszenia nie przejawia cech zaszczucia. Sama potrafi trochę podejść do starszej, a gdy ją ostatnio zgarnąłem do siebie na kolana, chcąc dać jej wytchnienie, sama zbiega w kierunku Shani. Jedzenie wspólne też wychodzi. Mała to czysty Coon, w przeciwieństwie do pierwszej (pół coon, pół dachowiec) przez co jedzą równie dużo, natomiast młodsza dużo bardziej preferuje mokrą. Dzisiaj rano dostały obie po równo, ja zaś pilnowałem by nie było spięć. Yenn zjadła swoje szybciutko, a gdy zobaczyła, że Shani zjadła tylko połowe - od razu do miski Shani. Ta zaś obserwowała, ale nie ingerowała kompletnie.
Zauważyłem, że są drobne spiny przy kuwecie. Shani potrafi ją zaczępiać w środku i gdy tylko słyszy piasek to leci sprawdzić. Mała przeniesiona do kuwety już 2 razy z niej korzystała w kwestiach siku, kupkę jednak zrobiła poza. I teraz główne pytanie. Zależy mi na nauczeniu ich z korzystania z jednej kuwety. Czy na ten moment powinienem nasypać świeżutki żwirek (ten był wymieniany kilka dni przed pojawieniem się 2 kotka). Czy na razie zrobić prowizoryczną kuwete w innym miejscu i stopniowo ją przenosic coraz bliżej tamtej a w końcu usunąć? Jak najłatwiej zachęcić do korzystania z jednej kuwety? Oczywiście wiem, że nie zawsze się to udaje i jeśli trzeba to przeboleje drugą kuwetę, no ale...
Druga sprawa - jutro neistety pracuję z partnerką w tych samych godzinach. będzie to ich 3 wspólny dzień. Dotychczas nigdy krew się nie lała, żadna też nie wyglądała na obolałą. Mogę zaryzykować zostawienie ich samych, czy też jednak zamknąć w oddzielnych pokojach? Nadmienie, że będą około 3-4 h same.
Gdy zaczynają się utarczki - kiedy jest właściwy moment interwencji?
P.S. Bonus:
Pozdrawiam,
Kuba