O, ta uwaga o synchronicznym działaniu (fakt, zdarza im się!) mi przypomniała, że miałam opisać wczorajszą zabawę
Otóż w kuchni stoją tekturowe pudła. Jedno z nich jest szczególnie fajne, bo sztywne, nawet pięć kilo kota się na nim utrzyma, no i ma już gotowe wycięte otwory, jeden spory, kot nawet przejdzie, a poza tym kilka małych. Pudło jest z jednej strony otwarte i kiedy stoi na bocznej ściance, to po prostu jest taka fajna jaskinia z otworami - otworki są równie.z na "suficie" - w sam raz na kocia łapę (jakkolwiek by to zabrzmiało, "otwory na kocią łapę"... hihi...). No i zabawa wyglądała tak:
Koty czekają, czy coś jeszcze będzie jako poprawka kolacji. Ja siedzę przy stole, też po kolacji. Feliś siedzi na wspomnianym pudle. Bajka siedzi "na parterze" - w pudle. Siedzą naprawdę synchronicznie, równolegle, duży na górze, mała niemal kopia dużego - na dole. Tyłem do mnie.
Bajka zaczyna wystawiać łapki przez górne otwory - tuż przed Felkiem... No i się zaczyna. To tak ja te elektroniczne zabawki co to kotu coś wyskakuje, a on ma wciskać... tyle że tu bez baterii to działało
Bajka wystawiała łapki, a Feliś w nie celował...
Uśmiałam się
Nie poszłam po aparat, bo gdybym się ruszyła, pewnie by za mną poleciało któreś/oba, wiec nie mam żadnego filmiku, ale co zobaczyłam, to moje
Otwory są tam dwa, więc Feliś nigdy nie wiedział, czy Bajkołapka pokaże się w jednym, czy w drugim, czy w obu... Piękne to było!
Miau!