Oddam Kałasznikowa. Koty i psy Patmola - kolejny wątek :)

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon paź 10, 2016 10:50 Re: psy Patmola (i czasem koty)

I tak sobie myślę, że nie powinnam chyba brać Caillou na takie miejskie spacery na pasie biodrowym, chociaż to bardzo wygodne jest do chodzenia, bo mam dwie wolne ręce. No to jednak, w sumie ,nie mam żadnego kontaktu wzrokowego z psem. W żaden sposób pies nie jest na mnie skupiony. Doskonałe na wycieczki w góry, takie całodzienne, ale w mieście raczej sobie odpuszczę.

Poza tym jak mam pas, to już całkiem nie mam go gdzie upchać jak spuszczam psy, a w pasie koszmarnie się biega :roll: , Same smycze to włożę do plecaczka.

Jakbym jakąś taśmę rozciągała w pokoju -to psy mogłyby skakać w mieszkaniu.
Koc mogę kłaść dla wyciszenia.
Sweetie to by dała radę skakać przez hula hop.

Sweetie ma taką smycz https://www.pelna-miska.pl/pl/p/ManMat- ... elona/2732. Czy do spacerów miejsko/parkowych taka jest dobra? Kupiłabym taką drugą dla Caillou.
Czy lepsze inne smycze?

taką obrożę pół zaciskową dla Sweetie ? https://www.pelna-miska.pl/pl/p/ManMat- ... elona/2734
luz na palec?

Sweetie jest dużo bardziej skupiona na mnie na spacerach niz Caillou. I na smyczy i luzem.
Pewnie gdyby Caillou bardziej skupić na sobie na smyczy, to i puszczona luzem by bardziej o mnie pamiętała.
Caillou uwielbia wąchać, jej by się węchowe zabawy podobały. Polowanie na jakieś zabawki, które piszczą, po nagryzieniu. Mogłabym jej takie zabawki chować i kazać szukać, nawet na początku w domu.

Uczę Sweetie, żeby na hasło Sweetie,wracaj podeszła/podbiegła do mnie. Nie musi siadać, ani nic, ale ma podejść/podbiec tak żeby mogła wziąć smaczki.Nie wołam juz jej samym imieniem.
Dobrze już to robi, i będę ją uczyła wkrótce Sweetie, do mnie -żeby siadała przede mną.

Tak naprawdę to Sweetie nie ma na imię Sweetie 8) Młoda takie imię wymyśliła na początku i ja je używam i Młody. Ale mój mąż, który ją poszedł zapisać do veta, i wyrobić książeczkę, dał jej całkiem inne imię -i on używa tamto, które jest w książeczce. Sweetie jakoś się w tym łapie.

Caillou też nie jest Caillou, ale jakoś jak o niej piszę, to pasuje mi Caillou. Mówię do niej inaczej. Ale wszyscy do niej mówimy tak samo. U veta zawsze się zastanawiam jak ma na imię mój pies, to znaczy pod jakim imieniem jest zapisany :roll: bo vet sobie sprawdza w internecie wcześniejsze informacje o psie, i zawsze prosi o imię psa.

W każdym razie najbardziej skuteczne jest chodzenie oddzielnie z każdym psem, Czyli nawet tylko godzinny spacer, ale każdy pies ma swoją godzinę spaceru ze mną oddzielnie. I czasem razem na dłuższy spacer.

A jakie szelki dla kota są dobre? Jak koty biorę (rzadko ) do veta to im nie zakładam szelek, bo nie mam. Mogłabym koty przyuczyć, zakładać im szelki w domu, i w razie wizyty u veta też, byłoby bezpieczniej.

STrachopies fajny . Na razie tylko przejrzałam,Tam są tez takie ćwiczenia z zostawaniem psa na siad i zostań i jest szczegółowo rozpisane co trener wtedy robi, np te okrążenia wkoło psa, chodzenie za psa. Robię tak ze Sweetie.

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 27186
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Pon paź 10, 2016 13:26 Re: psy Patmola (i czasem koty)

Szelki dla kota mam takie z tego sklepu (tylko inny kolor):
http://vetpet.pl/smycze-szelki-obroze/8 ... chaba.html
Moim zdaniem jedne z lepszych, bo taśma wydaje się być mocna (nie sądzę, aby kot ją zerwał), a jednocześnie delikatna, miękka, a nie sztywna jak wiele innych. Dzięki temu nie sterczy nad szyją kota i nie rani.
Pewnie gdybym miała zaprojektować własne szelki, zmieniłabym nieco położenie tego oczka pod karabińczyk, może nieco wydłużyła jeden pasek, ale ogólnie te z linka są niezłe.
Obrazek*Obrazek*Obrazek*

Stomachari

 
Posty: 10693
Od: Sob kwi 16, 2016 21:29
Lokalizacja: Nieopodal Sochaczewa.

Post » Pon paź 10, 2016 18:47 Re: psy Patmola (i czasem koty)

Patmol pisze:Sweetie to by dała radę skakać przez hula hop.

Hula hop warto mieć do ćwiczeń brzucha. :wink:

Patmol pisze:Sweetie ma taką smycz https://www.pelna-miska.pl/pl/p/ManMat- ... elona/2732. Czy do spacerów miejsko/parkowych taka jest dobra? Kupiłabym taką drugą dla Caillou.
Czy lepsze inne smycze?

Z ManMat mam nieprzepinaną, o taką:
https://pelna-miska.pl/pl/p/ManMat-smyc ... zerwona/85
Nie przepadam za smyczami z dodatkowymi kółkami, puszczony przez przeszkodę pies może nimi o coś zaczepić, manewrowanie płynne w rękach też jest utrudnione. Jedyna zaleta to ta regulacja długości.

Patmol pisze:taką obrożę pół zaciskową dla Sweetie ? https://www.pelna-miska.pl/pl/p/ManMat- ... elona/2734
luz na palec?

A nie ma zielonej z mniejszym kółkiem? Szukaj w opisie D-ring.
Bez luzu, ściśle przylegająca do szyi w najwęższym miejscu (mam na myśli pozycje w maksymalnym zacisku). Wtedy masz gwarancje, że pies sobie nie ściągnie przez głowę.

Patmol pisze:A jakie szelki dla kota są dobre? Jak koty biorę (rzadko ) do veta to im nie zakładam szelek, bo nie mam. Mogłabym koty przyuczyć, zakładać im szelki w domu, i w razie wizyty u veta też, byłoby bezpieczniej..

Ja mam Trixie (taśmowe, jeszcze po poprzednim moim kocie bardzo solidne - teraz robią je trochę słabsze), Bambo ma też Trixie kamizelkowe o takie:
https://www.trixie.de/heimtierbedarf/pl ... listpage=2
ale kupiłam mu solidniejsze Sturdi, o takie:
https://bigcats.pl/sturdi-kamizelka-spa ... p-410.html


Stomachari pisze:Nie odważyłam się tego powiedzieć głośno, ale uważam bardzo podobnie.

Myślę, że dużo ludzi tak uważa. Mnie najbardziej wścieka w naszym kraju, to, że wg badań OBOP niby 90% Palaków "kocha" zwierzęta. To skąd ich tyle w schroniskach, się pytam?
Przecież to nie są zwierzęta rozmnożone na ulicach.
Dla wielu Polaków schronisko to jak, sama nazwa sugeruje "schronienie", no niemal dom po prostu. Może dlatego nie mają wyrzutów sumienia w porzucaniu psów?


Stomachari pisze: Ona węszy, idzie kawałek przede mną, a gdy dystans między nami za bardzo rośnie, przystaje i czeka. Rozgląda się wkoło, co jest tym śmieszniejsze, im wyższe jest zboże - bo dopiero w takich chwilach jej głowa wystaje ponad źdźbła (w trakcie węszenia widać jedynie ogon). Wieczorami poluje na chrabąszcze majowe.

A jakiej rasy jest Twoja sunia?

Koniczynka47

 
Posty: 2746
Od: Wto lut 23, 2016 9:21

Post » Pon paź 10, 2016 21:40 Re: psy Patmola (i czasem koty)

Koniczynka47 pisze:Dla wielu Polaków schronisko to jak, sama nazwa sugeruje "schronienie", no niemal dom po prostu.

Bo nie wiedzą, jak tam jest.
Kiedy znaleźliśmy kociaki, nawet moja mama spytała, czemu to właśnie ja muszę je karmić butelką :roll: przecież jest schronisko... dopiero wtedy się dowiedziała, że kocięta które same nie jedzą, pewnie zostałyby uśpione.
:cat3: Kot. Nie dla idiotów!

Gretta

Avatar użytkownika
 
Posty: 34302
Od: Wto lip 18, 2006 12:53
Lokalizacja: "wesołe miasteczko" ;-(

Post » Pon paź 10, 2016 21:50 Re: psy Patmola (i czasem koty)

A no tak, ludzie żyją w świecie kreowanym przez Animal Planet, a tam pokazują "spektakularne akcje" RSPCA i naiwniacy wierzą, nie tylko w to, że RSPCA ratuje każde zwierzę, nigdy nie poddaje eutanazji i tym podobne dyrdymały to jeszcze uważają, że w Polsce schroniska wyglądają identycznie.
Mamy wszak Animal Patrole, Straż dla Zwierząt, trylion fundacyjek... czyli ma kto się naszym zwierzakiem zająć, zdejmując nam problem z główki.
Albo oddamy w "dobre ręce" wierząc, że są lepsze od naszych.
Znajoma weterynarz (znam multum wetów, są różni) mi opowiadała, jak wiele osób przychodzi usypiać zwierzęta "bo wyjazd", "bo alergia", "bo agresja".
Niektórzy stosują szantaż emocjonalny: a co mam wyrzucić do lasu by go kleszcze zjadły?

Koniczynka47

 
Posty: 2746
Od: Wto lut 23, 2016 9:21

Post » Pon paź 10, 2016 21:56 Re: psy Patmola (i czasem koty)

No właśnie ja nie uwierzyłam, że jakieś ręce będą lepsze od moich dla tych kocich dzieci. Na szczęście tylko dwa kocurki były, ale i tak dokociliśmy się wtedy o 100%. ;) Nie mogę być DT, nie nadaję się.
:cat3: Kot. Nie dla idiotów!

Gretta

Avatar użytkownika
 
Posty: 34302
Od: Wto lip 18, 2006 12:53
Lokalizacja: "wesołe miasteczko" ;-(

Post » Pon paź 10, 2016 22:36 Re: psy Patmola (i czasem koty)

Mnie się zdarza szukać domu dla zwierzaków, na które się natknę (specjalnie nie szukam) bądź zostaną mi wrzucone :evil: jak trzy kocury ostatnio (jeden już jedzie w przyszłym tygodniu do domku, czarny Rademenes, więc zostaną dwa burasy). Biorą go znajome mi osoby, nie z ogłoszeń.
Limit przygarniania na razie wyczerpałam. Nie przewiduję jego zwiększania.

Koniczynka47

 
Posty: 2746
Od: Wto lut 23, 2016 9:21

Post » Wto paź 11, 2016 6:49 Re: psy Patmola (i czasem koty)

Mnie się wydaje, że ludzie wiedzą, tylko udają, że nie wiedzą. Nie oglądam telewizji od lat, więc nie oglądam spektakularnych akcji w TV. Animal Planet mam na wycieczkach z psami. 8)

U nas schronisko dla zwierząt prowadzi Zakład Oczyszczania Miasta (spółka handlowa). Samo to świadczy jaka jest pozycja schroniska i czym jest schronisko dla zwierząt. Na oficjalnej stronie schroniska jest napisane że jest 4 pracowników i miejsca na 90 psów i 10 kotów. Wolontariatu jako takiego nie ma . Można wyprowadzać psy jak się podpisze oświadczenie. Kiedyś był tekst na stronie, osoba wyprowadzająca psy zobowiązuje się nie robić zdjęć, nie zadawać pytań i nie interesować się czymkolwiek w schronisku

Koniczynka47 pisze:A nie ma zielonej z mniejszym kółkiem? Szukaj w opisie D-ring.

D-ring to duże kółko?

obrożę zakładać bez luzu?

Poczytałam o technikach postępowania w STrachopsie.
Ciekawe, ale i trudne.
Np to barowanie, to jest takie nagradzanie psa w momencie jak się boi?
Rozumiem, że chodzi o to, żeby zastąpić uczucie strachu pasją na jedzenie (czy coś innego), ale to i tak trudne z wyczuciem momentu podawania.

Sweeeie już umie "patrz". Ja ją wczesnej nauczyłam "Patrz mi w oczy" przed trudniejszymi mijankami i to działa.

Caillou muszę nauczyć tego patrzenia w oczy i skupiania się na mnie na spacerach. Ona w domu chętnie na mnie patrzy, ale na spacerach nie. Dlatego zmienię smycz na taką, żeby szla koło mnie, a nie z przodu.
Trochę wczoraj skakała na spacerach na polecenie, ale jej to nie zachwyca. Proszą, no to skacze. Smaczki szybko jej się nudzą.
Coś jej powinnam kupić wołowego jako smaczki. Może surową wołowinę wysuszyć/upiec, pokroić na małe kawali i takie smaczki dawać. Albo ugotowane żołądki. Caillou byle czego nie zje. :roll:
Jak nie ma wołowiny, tylko jest kurczak dla wszystkich, to Caillou wcale nie je :roll: Przecież nie będzie jadła kurczaka.

Sweetie świetnie zostaje na ławce na siad i zostań , ale na trawie jak siedzi, to już jej trudniej wysiedzieć spokojnie na "zostań".
Wczoraj chciałam, żeby wskoczyła na parapet okna w zamku (na zewnątrz). Te parapety są szerokie, ale było za wysoko dla niej. Oparła przednie łapy i pokazywała mi, że nie da rady się podciągnąć.Tez jej dałam smaczka, bo w sumie, ile umiała tyle wskoczyła. I chodziłyśmy po mieście po ciemku. Fajnie było.
Z jednym psem to się dobrze chodzi.

edit
Sweetie lubi wpatrywać się w jednego z kotów, który bardzo sie tego wpatrywania boi. Sweetie siedzi kilka metrów od kota i na niego patrzy, a ten konkretny kot nie walczy i nie ucieka, ale zamiera, czyli niedobrze. Wygląda na bardzo wystraszonego. Chociaż pies mu nic fiycznie nie robi, oprócz patrzenia.Nigdy go nie ugryzł.
Wygląda na to, że pies robi to specjalnie, jak sam jest rozdrażniony jakąś sytuacją - i w ten sposób się uspakaja.

Jeśli odwołuje psa od patrzenia na kota, co jest proste, i go nagradzam za przyjście, to czy pies nie będzie tym bardziej wywoływał takich sytuacji żeby dostać nagrodę?
Czy nie lepiej podnieść kota i postawić w miejscu nieodstępnym dla psa? i wtedy kot powinien dostać smaczka?
Ale i tak powinnam powiedzieć psu jakie zachowanie jest akceptowalne zamiast tego wpatrywania się w kota? Albo w tych sytuacjach, które on może odbierać jako trudne dla siebie, podpowiedzieć mu inne zachowanie?

Teraz chodzę oddzielnie z każdym psem. I najpierw idę z samą Caillou, a potem z samą Sweetie.
Sweetie sie denerwuje jak wychodzę z Caillou. I jak już zakładam Caillou szelki, no widać że wychodzę -to Sweetie sie przeczepia do kota. Nie zawsze, ale dość często.
Wychodząc z Caillou dawać jej np konga z czymś smacznym za każdym razem?

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 27186
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Wto paź 11, 2016 18:33 Re: psy Patmola (i czasem koty)

Koniczynka47 pisze:A jakiej rasy jest Twoja sunia?

Patrząc na jej zachowanie i wygląd, powiedziałabym, że ma w sobie geny border collie i kooikerhondje (plus umaszczenie berneńczyka). Wielkość po kooikerhondje.

Koniczynka47 pisze:A no tak, ludzie żyją w świecie kreowanym przez Animal Planet, a tam pokazują "spektakularne akcje" RSPCA i naiwniacy wierzą, nie tylko w to, że RSPCA ratuje każde zwierzę, nigdy nie poddaje eutanazji

To nie do końca tak, bo - jak pisałam - właśnie w RSPCA usypiali zwierzęta "agresywne" (bez względu na to, czy test był dobry czy nie). Więc eutanazja wchodziła w grę.
Natomiast zgadzam się, że ludzie uważają, iż schroniska są dobrymi miejscami. Jak znalazłam Bąbelka i pytałam, czy by go nie przyjęli pewni państwo (nie mogłam go wtedy u siebie trzymać, dlatego pojechał 2 dni później do Warszawy do TDT) a był przy tym budowlaniec, to z niejaką dumą powiedział, że jak znalazł kiedyś kota (albo psa, ale chyba o kocie mówił), to zawiózł do schroniska, które jest o tam, niedaleko. Dał do zrozumienia, że schronisko rozwiązuje wszelkie problemy i że zamiast szukać dla Bąbelka domu, powinnam zawieźć go tam i zająć się innymi sprawami.
Obrazek*Obrazek*Obrazek*

Stomachari

 
Posty: 10693
Od: Sob kwi 16, 2016 21:29
Lokalizacja: Nieopodal Sochaczewa.

Post » Wto paź 11, 2016 20:49 Re: psy Patmola (i czasem koty)

Patmol pisze:Mnie się wydaje, że ludzie wiedzą, tylko udają, że nie wiedzą.

Chyba masz rację.

Stomachari pisze:To nie do końca tak, bo - jak pisałam - właśnie w RSPCA usypiali zwierzęta "agresywne" (bez względu na to, czy test był dobry czy nie). Więc eutanazja wchodziła w grę.
Natomiast zgadzam się, że ludzie uważają, iż schroniska są dobrymi miejscami. Jak znalazłam Bąbelka i pytałam, czy by go nie przyjęli pewni państwo (nie mogłam go wtedy u siebie trzymać, dlatego pojechał 2 dni później do Warszawy do TDT) a był przy tym budowlaniec, to z niejaką dumą powiedział, że jak znalazł kiedyś kota (albo psa, ale chyba o kocie mówił), to zawiózł do schroniska, które jest o tam, niedaleko. Dał do zrozumienia, że schronisko rozwiązuje wszelkie problemy i że zamiast szukać dla Bąbelka domu, powinnam zawieźć go tam i zająć się innymi sprawami.

RSPCA usypia psy nie tylko z powodów agresji :wink:
Co do reszty, ja piętnuję lekkomyślne oddawanie psów do schronisk przez ich właścicieli, nie osoby, które zwierzę znalazły. Nie każdy może się zaopiekować, poza tym nawet...zbytnio prawa nie ma do wyłapywania zwierząt bo tym zajmują się powołane w tym celu służby, dlatego jest wymóg zgłoszenia faktu znalezienia psa/kota, przez wiele osób ignorowany (mimo zagrożenia karą), czym często robią zwierzęciu "niedźwiedzią przysługę" - czasem się zastanawiam ile to zwierząt mających właścicieli zostało zabrane ze znanej sobie okolicy przez nadgorliwych obrońców zwierzątek. Kiedyś byłam na spływie kajakowym i w okolicy jeziora (plaży) ganiał sobie golden. Okazało się, że pies został "wycmokany" przez turystów z posesji. Już nawet jedna turystka przymierzała się do zabrania goldena "bo bezpański". Właściciel został w porę zaalarmowany przez wypożyczalnię sprzętu wodnego i przyjechał po psa.

Patmol pisze:U nas schronisko dla zwierząt prowadzi Zakład Oczyszczania Miasta (spółka handlowa). Samo to świadczy jaka jest pozycja schroniska i czym jest schronisko dla zwierząt. Na oficjalnej stronie schroniska jest napisane że jest 4 pracowników i miejsca na 90 psów i 10 kotów. Wolontariatu jako takiego nie ma . Można wyprowadzać psy jak się podpisze oświadczenie. Kiedyś był tekst na stronie, osoba wyprowadzająca psy zobowiązuje się nie robić zdjęć, nie zadawać pytań i nie interesować się czymkolwiek w schronisku

U mnie też jest schronisko prowadzone przez miasto. Osobiście jestem za tego typu rozwiązaniami, są chyba najbardziej "zdrowe" bo naprawdę mało która fundacja jest godna zaufania, widziałam i słyszałam o takich przekrętach, że głowa mała. I te przekręty są w tego typu placówkach trudniejsze do ujawnienia i wykrycia niż w schroniskach miejskich bo fundacje bardzo dbają o nieskazitelność wizerunku... Jak nie wierzysz to poszukaj odpowiedzi, kto nadzoruje słynne DT, w niektórych warunki często są nawet gorsze niż w wielu schroniskach. Nie uogólniam, ale warto mieć tego świadomość i być ostrożnym.


Patmol pisze: D-ring to duże kółko?
obrożę zakładać bez luzu?

Nie, małe o takie:
https://www.pelna-miska.pl/pl/p/ManMat- ... elona/4047

Bez luzu w maksymalnym zacisku, czyli np chwili pociągnięcia smyczą (aby Ci głowy nie wyciągneła z obroży), luz jest w sytuacji luźnej smyczy no i luz pozwala zakładać ją przez głowę.


Patmol pisze:Poczytałam o technikach postępowania w STrachopsie.
Ciekawe, ale i trudne.
Np to barowanie, to jest takie nagradzanie psa w momencie jak się boi?
Rozumiem, że chodzi o to, żeby zastąpić uczucie strachu pasją na jedzenie (czy coś innego), ale to i tak trudne z wyczuciem momentu podawania.

Dlatego tego nie stosuj. Widziałam mnóstwo psów po niewłaściwie przeprowadzonym barowaniu, których agresja została umocniona. Poza tym, nawet właściwie przeprowadzona nie może być stosowana do każdego psa.


Patmol pisze:Smaczki szybko jej się nudzą.
Coś jej powinnam kupić wołowego jako smaczki. Może surową wołowinę wysuszyć/upiec, pokroić na małe kawali i takie smaczki dawać. Albo ugotowane żołądki.

Zrób wątróbkowe ciasteczka - mało psów się im potrafi oprzeć.

Patmol pisze:Sweetie lubi wpatrywać się w jednego z kotów, który bardzo sie tego wpatrywania boi. Sweetie siedzi kilka metrów od kota i na niego patrzy, a ten konkretny kot nie walczy i nie ucieka, ale zamiera, czyli niedobrze. Wygląda na bardzo wystraszonego. Chociaż pies mu nic fiycznie nie robi, oprócz patrzenia.Nigdy go nie ugryzł.
Wygląda na to, że pies robi to specjalnie, jak sam jest rozdrażniony jakąś sytuacją - i w ten sposób się uspakaja.

To, że kot zamiera, a nie ucieka jest normalne.Wie, że ucieczką może spowodować pogoń, walczyć nie ma sensu bo pies znajduje się kilka metrów od niego. Kot czeka na rozwój wydarzeń, co oczywiście nie znaczy, że się nie stresuje. Stresuje się.

Patmol pisze:Jeśli odwołuje psa od patrzenia na kota, co jest proste, i go nagradzam za przyjście, to czy pies nie będzie tym bardziej wywoływał takich sytuacji żeby dostać nagrodę?
Czy nie lepiej podnieść kota i postawić w miejscu nieodstępnym dla psa? i wtedy kot powinien dostać smaczka?
Ale i tak powinnam powiedzieć psu jakie zachowanie jest akceptowalne zamiast tego wpatrywania się w kota? Albo w tych sytuacjach, które on może odbierać jako trudne dla siebie, podpowiedzieć mu inne zachowanie?

Jeszcze jest opcja c :wink: - skarcenie psa np ostrym tonem za wpatrywanie w kota oraz natychmiastowe nagrodzenie za zaprzestanie tego i wykonanie polecenia "do mnie" czy innego.



Patmol pisze:JSweetie sie denerwuje jak wychodzę z Caillou. I jak już zakładam Caillou szelki, no widać że wychodzę -to Sweetie sie przeczepia do kota. Nie zawsze, ale dość często.
Wychodząc z Caillou dawać jej np konga z czymś smacznym za każdym razem?

Ona odreagowuje na kocie bo nie potrafi w inny sposób rozładować frustracji. Ciebie nie ma, więc nie jesteś w stanie skorygować zachowania.
Kong to dobry sposób jeśli ją zajmuje, inny to izolacja kotów w momencie wyjścia, a koty same nie potrafią się ewakuować od psa na wyższe partie (półki, drapaki)?

Koniczynka47

 
Posty: 2746
Od: Wto lut 23, 2016 9:21

Post » Wto paź 11, 2016 23:11 Re: psy Patmola (i czasem koty)

Koniczynka47 pisze:Co do reszty, ja piętnuję lekkomyślne oddawanie psów do schronisk przez ich właścicieli, nie osoby, które zwierzę znalazły. Nie każdy może się zaopiekować, poza tym nawet...zbytnio prawa nie ma do wyłapywania zwierząt bo tym zajmują się powołane w tym celu służby, dlatego jest wymóg zgłoszenia faktu znalezienia psa/kota, przez wiele osób ignorowany (mimo zagrożenia karą), czym często robią zwierzęciu "niedźwiedzią przysługę"

Jest małe "ale" - w mojej okolicy nikt po kota nie przyjedzie, a po psa tylko pod warunkiem, że zgłosisz to do gminy. A jeśli gmina zakończyła pracę, to jesteś w kropce (chyba że wcześniej zdobędziesz numer do tzw. hycla, który pracuje na zlecenie gminy i tego psa zgłosisz w gminie w najbliższy dzień roboczy. Wiem, bo jakieś 2 miesiące temu psa znalazłam, czy może raczej on mnie znalazł i polubił od pierwszego wejrzenia, pomimo protestów mojej piesy).
Inna sprawa, że nie mam przekonania, czy psy wyłapane na zlecenie gminy w takich okolicach jak moja, mają szansę na powrót do właściciela. Może teoretyczny, ale gdyby to mnie nie daj Boże pies zniknął, to pewnie nie wpadłabym na to, jaką drogę obrać w trakcie poszukiwań i niemal na pewno bym nie odnalazła. O ile zrozumiałam pies zgłoszony przeze mnie trafił do Stowarzyszenia a nie do schroniska, w związku z czym poszukiwania w gminnym schronisku na nic by się nie zdały. Musiałabym wiedzieć o istnieniu tego Stowarzyszenia i tam się wybrać. A to nie takie łatwe.
Również jestem zdania, że jeśli ktoś już nie może czy nawet nie chce (co akurat mnie wkurza) zająć się swoim zwierzakiem, to powinien poszukać mu nowego domu, a nie zawozić do schroniska. Jednak przytoczyłam przykład z Bąbelkiem po to, aby pokazać, że ludzie o schorniskach myślą pozytywnie, a nawet traktują jak rozwiązanie wszelkich zmartwień. Pewnie, że lepiej tam zawieźć, niż pozwolić, aby zwierzę zmarło w nędzy, z głodu. Jednak jeśli jest możliwość zrobić coś dla zwierzaka, to lepiej z niej skorzystać. Radzenie obcej osobie, żeby zwiozła kociaka do schroniska, zamiast poszukała mu jakiegoś domu chociaż właśnie mu tego domu szuka, to nie najlepszy pomysł. Przynajmniej według mnie.
Ostatnio edytowano Śro paź 12, 2016 12:21 przez Stomachari, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek*Obrazek*Obrazek*

Stomachari

 
Posty: 10693
Od: Sob kwi 16, 2016 21:29
Lokalizacja: Nieopodal Sochaczewa.

Post » Wto paź 11, 2016 23:36 Re: psy Patmola (i czasem koty)

Stomachari pisze:Jest małe "ale" - w mojej okolicy nikt po kota nie przyjedzie, a po psa tylko pod warunkiem, że zgłosisz to do gminy. A jeśli gmina zakończyła pracę, to jesteś w kropce (chyba że wcześniej zdobędziesz numer do tzw. hycla, który pracuje na zlecenie gminy i tego psa zgłosisz w gminie w najbliższy dzień roboczy. Wiem, bo jakieś 2 miesiące temu psa znalazłam, czy może raczej on mnie znalazł i polubił od pierwszego wejrzenia, pomimo protestów mojej piesy).
Inna sprawa, że nie mam przekonania, czy psy wyłapane na zlecenie gminy w takich okolicach jak moja, mają szansę na powrót do właściciela. Może teoretyczny, ale gdyby to mnie nie daj Boże pies zniknął, to pewnie nie wpadłabym na to, jaką drogę obrać w trakcie poszukiwań i niemal na pewno bym nie odnalazła. O ile zrozumiałam pies zgłoszony przeze mnie trafił do Stowarzyszenia a nie do schroniska, w związku z czym poszukiwania w gminnym schronisku na nic by się nie zdały. Musiałabym wiedzieć o istnieniu tego Stowarzyszenia i tam się wybrać. A to nie takie łatwe.

Nie bardzo rozumiem - jakieś Stowarzyszenie ma u Ciebie podpisaną umowę z Gminą i nie jest ujawniona jego siedziba, gdzie przetrzymuje psy z interwencji.
To chore, ale mnie mało co zdziwi.
Normalnie to jest tak, że jak zginie pies, to się powiadamia pobliskie schroniska w pierwszej kolejności.
I szczerze powiedziawszy większe szanse ma właściciel na odnalezienie psa w schronisku, niż wtedy, kiedy psem "zaopiekuje się" ktoś z tryliona organizacji prozwierzęcych, których siedziby to najczęściej prywatne domy/mieszkania, a o współpracujących dt nawet nie wspomnę bo ich adresy nie są nigdzie oficjalnie zgłaszane i niekoniecznie są to nawet członkowie nawet tych organizacji.

Więc pies - dajmy na to z Gdańska, może być dosłownie wszędzie - w Krakowie np. jak go ktoś zabrał będąc w Trójmieście "przejazdem".

Koniczynka47

 
Posty: 2746
Od: Wto lut 23, 2016 9:21

Post » Śro paź 12, 2016 0:31 Re: psy Patmola (i czasem koty)

Zgadzam się. W razie czego ja szukałabym właśnie w schronisku, nie przyszło by mi do głowy, żeby dzwonić do gminy i pytać, kto u nich wyłapuje psy i czy mogę kontakt do tego kogoś. Zakładam, że dostałabym przynajmniej numer telefonu, ale zwyczajnie nie wiedziałabym, że pies może trafić nie do gminnego schroniska, tylko do Stowarzyszenia.
Samo Stowarzyszenie nie ma swojej strony internetowej, mają tylko maila (na którego nie odpisują nawet, gdy przeczytają wiadomość) i to mało oficjalnego, w stylu: basia18@wp.pl. No i mają telefon (maila i numer dostałam po tym, jak odebrali wspomnianego psa).
Ogólnie ludzie w porządku, ale droga do odnalezienia psa tak pokrętna, że pewnie mało który odzyskuje swojego właściciela. Raczej są adoptowane przez nowe osoby.
Nie wypowiem się co do przejrzystości ich działań. Fakt jest jednak taki, że gmina nie wspomina o tym Stowarzyszeniu na swojej stronie, więc jeśli się nie wie o jego istnieniu, to marne szanse, żeby się o nim dowiedzieć a tym bardziej że to oni mogą mieć psa.
Obrazek*Obrazek*Obrazek*

Stomachari

 
Posty: 10693
Od: Sob kwi 16, 2016 21:29
Lokalizacja: Nieopodal Sochaczewa.

Post » Śro paź 12, 2016 7:06 Re: psy Patmola (i czasem koty)

Koniczynka47 pisze:Jeszcze jest opcja c :wink: - skarcenie psa np ostrym tonem za wpatrywanie w kota oraz natychmiastowe nagrodzenie za zaprzestanie tego i wykonanie polecenia "do mnie" czy innego.

Tak robię 8) Ale dla Sweetie każe zwrócenie na nią uwagi, nawet karcenie słowne i odwołanie, jest w sumie nagrodą - bo ona właśnie czepia się kota, bo ja się nią nie interesuję, tylko np szykuje się do wyjścia z Caillou.

Teraz mój mąż ma kilka dni urlopu i wychodzi ze Sweetie. I jak ja wracam z pracy i biorę Caillou, to Sweetie się strasznie denerwuje, czy jak wrócę, to pójdę tez z nią, bo ona w sumie była. I Sweetie cała w nerwach
Może z czasem się przyzwyczai, że ją biorę po Caillou. Podobno 14 dni potrzeba do wyrobienia najprostszych nawyków.
Jak wracam z Caillou to Sweetie plącze się pod nogami, żeby juz jej szelki założyć. Bo ja jej teraz zakładam szelki, które zdejmuje Caillou -od razu z przypięta smyczą. I Sweetie juz zachwycona. I wtedy jej sie przypomina, że przeciez ona się boi spaceru 8) .

Sweetie pięknie skacze. miło popatrzeć. I byłyśmy pobiegać, ale krótko. Bo straszne mokro było.

Koniczynka47 pisze:a koty same nie potrafią się ewakuować od psa na wyższe partie (półki, drapaki)?


Wszystkie pozostałe koty nic sobie ze Sweetie i jej min/szczerzenia zebów nie robią. Wiedzą może że ona i tak im nic nie zrobi.
Więc albo uskakują wyżej, albo odbiegają albo nawet warkną, jak Tymoteusz, żeby się odczepiła. Tymoteusz jest marny w skakaniu, więc prychnie/warknie na Sweetie i starczy. Zorro wtula się w Sweetie, wiec jego tez sie nie da straszyć.
Tylko jeden kot się boi,i zamiast odskoczyć, a to bardzo skoczny kot, to zamiera właśnie. Może samego kota powinnam uczyć, że Sweetie jest niegroźna.

Moim zdaniem wielu ludzi ma taką wizje siebie, jako przyjaciela zwierząt, osoby wraźliwej i czułej, skromnej i sprawiedliwej itd. I nawet jak robią złe rzeczy to starają się tego nie widzieć, udają sami przed sobą, ale przede wszystkim przed otoczeniem, że przecież wcale to nie jest nic złego, bo oni są dobrymi, wspaniałymi ludźmi.
Wielu też ludzi bardzo dba o swój idealny wizerunek na zewnątrz. Oddali swojego psa do schroniska, ale przecież to takie wspaniałe miejsce. :mrgreen:

Stomachari pisze: Radzenie obcej osobie, żeby zwiozła kociaka do niechorska, zamiast poszukała mu jakiegoś domu chociaż właśnie mu tego domu szuka, to nie najlepszy pomysł. Przynajmniej według mnie.

To konieczne zachowanie dla zachowania twarzy i własnego wizerunku przyjaciela zwierząt przed sobą i przed innymi,bo inaczej mogą sie pojawić wątpliwości. Bo ten człowiek sam przedtem w takiej sytuacji zawiózł kota do schroniska. Musiałby się zastanowić "Może jednak nie zrobiłem dobrze? Może inni tez tak o mnie pomyślą?
a wystarczy żeby pomyślał
ta idiotka robi źle, że sama zajmuje się znalezionym kotem. każdy porządny człowiek odwiózł by kota do schroniska, bo od tego są schroniska przecież.
I ma spokój na duszy.

Wczoraj byłam z Caillou po żwir w sklepie zoologicznym. Jedna pani, która tam była, zachwycała się Caillou, że to taki piękny i grzeczny pies. Nie skacze, nie wariuje, ładnie smaczki bierze od sprzedawcy.
Pani opowiadała, że ma 5-miesięcznego foksteriera i on strasznie na nią skacze przy wejściu, i tak ją delikatnie łapie zębami , i że nie da się z nim chodzić na smyczy, bo ciągnie na wszystkie strony, i w ogóle taki jest jak rakieta, cały czas w ruchu. Ma 8 kg (czyli raczej jakiś w typie, bo za duży na 5-miesięcznego foksteriera).

Mówiliśmy (i ja i sprzedawca) że trzeba go uczyć, żeby nie łapał zębami i siedział jak ona przychodzi do domu itd, ale pani stwierdziła, ze foksteriery juz takie są , że skaczą, i że chcą wszystkimi rządzić. I na to się nic nie poradzi.

Jeszcze jak mówiłam, że może on ma za mało ruchu po prostu. że chociaz codziennie z nim trzeba wyjść na te dwie godziny, to pani była przerażona, że przecież ona pracuje, syn do szkoły chodzi i kiedy by miała wychodzić na taki długi spacer. Jak pies podrośnie, to syn go będzie przypinał do roweru i wtedy będzie miał ruch. a teraz to trzeba poczekać po prostu, żeby podrósł . Jak podrośnie to zmądrzeje.
Mój pies pewnie dlatego taki spokojny po prostu i grzeczny, bo to inna rasa jest.

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 27186
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Śro paź 12, 2016 12:40 Re: psy Patmola (i czasem koty)

Patmol pisze:
Stomachari pisze: Radzenie obcej osobie, żeby zwiozła kociaka do niechorska, zamiast poszukała mu jakiegoś domu chociaż właśnie mu tego domu szuka, to nie najlepszy pomysł. Przynajmniej według mnie.

To konieczne zachowanie dla zachowania twarzy i własnego wizerunku przyjaciela zwierząt przed sobą i przed innymi,bo inaczej mogą sie pojawić wątpliwości. Bo ten człowiek sam przedtem w takiej sytuacji zawiózł kota do schroniska. Musiałby się zastanowić "Może jednak nie zrobiłem dobrze? Może inni tez tak o mnie pomyślą?
a wystarczy żeby pomyślał
ta idiotka robi źle, że sama zajmuje się znalezionym kotem. każdy porządny człowiek odwiózł by kota do schroniska, bo od tego są schroniska przecież.
I ma spokój na duszy.

Chyba masz rację.

Patmol pisze:Wczoraj byłam z Caillou po żwir w sklepie zoologicznym. Jedna pani, która tam była, zachwycała się Caillou, że to taki piękny i grzeczny pies. Nie skacze, nie wariuje, ładnie smaczki bierze od sprzedawcy.
Pani opowiadała, że ma 5-miesięcznego foksteriera i on strasznie na nią skacze przy wejściu, i tak ją delikatnie łapie zębami , i że nie da się z nim chodzić na smyczy, bo ciągnie na wszystkie strony, i w ogóle taki jest jak rakieta, cały czas w ruchu. Ma 8 kg (czyli raczej jakiś w typie, bo za duży na 5-miesięcznego foksteriera).

Mówiliśmy (i ja i sprzedawca) że trzeba go uczyć, żeby nie łapał zębami i siedział jak ona przychodzi do domu itd, ale pani stwierdziła, ze foksteriery juz takie są , że skaczą, i że chcą wszystkimi rządzić. I na to się nic nie poradzi.

Jeszcze jak mówiłam, że może on ma za mało ruchu po prostu. że chociaz codziennie z nim trzeba wyjść na te dwie godziny, to pani była przerażona, że przecież ona pracuje, syn do szkoły chodzi i kiedy by miała wychodzić na taki długi spacer. Jak pies podrośnie, to syn go będzie przypinał do roweru i wtedy będzie miał ruch. a teraz to trzeba poczekać po prostu, żeby podrósł . Jak podrośnie to zmądrzeje.
Mój pies pewnie dlatego taki spokojny po prostu i grzeczny, bo to inna rasa jest.

<ściana> Dobrze, że ta kobieta wzięła niedużego psa z raczej łagodnych, a nie olbrzyma z tendencją do dominacji. "Trzeba poczekać, wyrośnie z tego". Aaa! Z części zachowań pewnie wyrośnie, ale bez przesady. Może powinna była wziąć sobie anemicznego ratlerka, z tych co wyglądają, jakby miały się połamać od samego stania. To byłby dla niej świetny pies - godzina spaceru i wybiegany ;)
Nie jestem ideałem, nie lubię chodzić z psem w deszczu, zdarza mi się skrócić spacer z mojej winy bo za późno wstałam, za późno wyszłam i zaraz się gdzieś spóźnię. Ale jednocześnie nie oczekuję, że moja piesa wybiega się od samego siedzenia w domu.
Obrazek*Obrazek*Obrazek*

Stomachari

 
Posty: 10693
Od: Sob kwi 16, 2016 21:29
Lokalizacja: Nieopodal Sochaczewa.

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 77 gości