Django - Kolejne pytania.

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro sty 20, 2016 9:32 Django - Kolejne pytania.

Cześć,
chciałam wam przedstawić Django ( Dino Luxury Diamond, CZ ). Jeżeli macie ochotę go pooglądać, to planujemy założyć galerię o tutaj. Ale zanim zacznę pisać coś o nim, napiszę jak to się stało, że jesteśmy razem.

Zawsze kochałam koty, w moim domu rodzinnym były koty (brytyjskie) i w większości swój wolny czas spędzały w moim pokoju (częściowo chyba dlatego, że było to jedyne pomieszczenie, gdzie 2 szczekliwe ratlerki miały zakaz wstępu). Niestety w związku z wyjazdem na studia przestałam być kocią mamą, nie wyobrażałam sobie trzymania kota w akademikowym pokoju. Od tego czasu minęły prawie 4 lata marzeń o kocie. Moja miłość do Brytyjczyków i obsesja na punkcie srebrnych kociąt, przerodziła się w fascynacje srebrnymi Bengalami (która minęła po poznaniu 2ch przecudnych przedstawicielek gatunku - aby na nie patrzeć trzeba było bardzo szybko przemieszczać wzrok między najróżniejszymi meblami - głównie wysokimi), po czym nastąpił okres fascynacji Egipskimi Mau'ami i zniknął równie prędko po poznaniu (wysłuchaniu) pierwszego okazu... Bardzo szybko doszłam do prostych wniosków: Brytyjczyki to rasa którą znam, rozumiem i kocham. Z moich doświadczeń wynikało, że koty Brytyjskie są spokojne, ciche, łatwo uczą się na które meble wchodzić wolno, a na które kategorycznie nie, są czasem strasznie uparte, ale też przytulaśne (wtedy kiedy im to pasuje, a pasuje im często (czasem zbyt często)) i śpią prawie tyle czasu ile ja bym chciała (czyli duuuużo).
W końcu po długich namowach, mój TŻ stwierdził, że nasza kawalerka (dosyć obszerna) jednak poza jeżem może pomieścić też kota.Więc zaczęłam poszukiwania wymarzonego kota, miała to być piękna srebrna (szynszylowa, lub cieniowana, nawet nie srebrzysta bo to już ciemnawe) kotka Brytyjska. Gdy wynalazłam pierwszą idealną kandydatkę, do której drgnęło moje serce okazała się sprzedana. Gdy znalazłam kolejną, po wpłaceniu zaliczki, cała szczęśliwa kupiłam wyprawkę, wzięłam kilka dni wolnego w pracy i przygotowałam się do wyprawy po kocie. Niestety kilka dni przed odbiorem, dostałam zwrot zaliczki, wraz z informacją, że kotka się rozchorowała i kontakt się urwał...
Rozpoczęło się gorączkowe poszukiwanie, bo przecież dostałam pozwolenie i chciałam mieć kota już teraz, koniecznie brytyjczyka, koniecznie w tym pięknym białym odcieniu przyprószonym srebrem, z płcią był dylemat (TŻ śmiał się, że w dni parzyste chce kocura, a w nieparzyste kotkę) bo oba te rozwiązania miały swoje wady i zalety.
Po obejrzeniu wielu stron, wielu hodowli i wielu baaardzo nie aktualnych informacji, trafiłam na zdjęcia miotów D i E w hodowli Luxury Diamond, no i postanowiłam pojechać (oczywiście szczególnie w oko wpadło mi zdjęcie srebrnej koteczki, jedynej przedstawicielki płci pięknej w tych miotach).
Po dotarciu na miejsce okazało się, że niestety (a może na całe szczęście) spóźniłam się kilka godzin (nie uprzedziłam Pani, że interesuje mnie właśnie kotka) i kotka była już zarezerwowana, a jej przyszli właściciele pojechali urządzać dom na jej przybycie. Tym więc sposobem przedstawiono mi gromadę 5ciu uroczych mężczyzn...
Nadal nie wiem jakim cudem, zamiast z wymarzonym sreberkiem, które miało mieć piękne poetyckie imię Moonlight (Mona) lub mniej poetyckie Mortycja (Mora), wyszłam z kocurkiem, i to w dodatku dymnym, mając do wyboru srebrnego, srebrnego pręgowanego, i 2 srebrne bikolory (z różnym cętkowaniem)...
To chyba po prostu było przeznaczenie :1luvu: ... Albo wprawne oko i sprytny marketing mojego taty :D (bo głowa, bo uszy, bo nosek, bo policzki, bo długość sierści, bo jednolitość sierści, bo miękkość sierści, bo jej gęstość, BO POPATRZ TYLKO NA NIEGO). No i się zapatrzyłam... :201461
Oczywiście ze względu na jego smagłą urodę nie obyło się bez żartów o imigrantach, śląskiej urodzie, utaplaniu w węglu i stwierdzeniu mojego TŻ, że "ten jasny też by tak wyglądał jak byś go wystawiła na nasz Krakowski smog". Pozostała kwestia imienia, gdyż Dino mi zupełnie nie leżało, a kocur mógłby być światłem księżyca, co najwyżej w czasie zaćmienia... W dodatku jego zaciekłe krzyki i wrzaski w aucie, sprowokowały mnie do rzucenia kilku myślowych inwektyw w stronę jego ciemnego koloru (cobym wiedziała jak go wołać jak mnie wkurzy) i tym sposobem zaraz po myśli pod tytułem "czarnuch" przyszło pasujące imię - Django :)...
Ostatnio edytowano Nie kwi 24, 2016 20:33 przez Kierei, łącznie edytowano 4 razy

Kierei

Avatar użytkownika
 
Posty: 138
Od: Pon sty 18, 2016 9:51

Post » Śro sty 20, 2016 9:52 Re: Django - Brytyjski imigrant z Czech o polskich korzeniac

No sliczny jest :) Niech sie dobrze chowa :)
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=213932
***** ***

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 84866
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Nowodwory

Post » Śro sty 20, 2016 9:56 Re: Django - Brytyjski imigrant z Czech o polskich korzeniac

Oczywiście jako technik weterynarii, posiadający w życiu kilka kotów wielokrotnie radziłam znajomym, jak wychować grzecznego kotka, jakich błedów nie popełniać przez te kilka pierwszych dni. Bo przecież, co nieco na temat wychowania kotów wiedziałam, a jeszcze więcej się nauczyłam na praktykach czy podczas czytania i marzenia o swoim kocie... No i co zrobiłam jak tylko kupiłam Django? Zaczęłam od popełniania podręcznikowych błędów...

Dzień 1) On tak biedny tęskni za rodzeństwem, mamą i ciociami, spędzę z nim caaaały dzień, bawiąc się i głaskając...
Noc 1) Skoro kot chce spać z nami w łóżku, a TŻ to aprobuje, to jest to genialny pomysł...
Dzień 2) On na pewno nadal strasznie tęskni, i zaczął pomiaukiwać, pędzę do niego na każde miauknięcie...
Noc 2) Ja wiem, ze on urośnie duży i ciężki, i że wczoraj prawie całą noc przespał na mojej klatce piersiowej i moich plecach, ale będę go uczyć spać poza łóżkiem później...
Dzień 3) Skoro jesteś taki rozmowny to ja też będę do ciebie gadać pół dnia, przecież nadal mam wolne i jestem w domu... Miauczysz jak tylko się czymś zajmę, a TŻa boli głowa, pobawię się z tobą, żebyś był cicho...
Noc 3) Nie mam serca wyganiać go z łóżka, może sam się oduczy...

Dziś od rana powoli wraca mi trzeźwość umysłu... (a kot miauczy)... I zastanawiam się co ja najlepszego narobiłam (a kot MIAuczy)... I serce mi się kraje ( a kot MIAUCZY) ale czekam jak skończy (+10min) i wtedy pójdę go głaskać i się z nim bawić...

Kierei

Avatar użytkownika
 
Posty: 138
Od: Pon sty 18, 2016 9:51

Post » Śro sty 20, 2016 10:35 Re: Django - Brytyjski imigrant z Czech o polskich korzeniac

A tak skądinąd, może ktoś mi powie, skąd po pointach, sreberkach szynszylowych, sreberkach cieniowanych, sreberkach bikolorach i jeszcze większej ilości jasnych sreberek ten "dym"... Tatuś jest jaśniutki, delikatnie przypruszony (Gimli Silver EstiBri*PL kolor ns 11 (25)), mamusia bicolor (Orlinda Ormaharal, CZ(ns 03 24 64)) też niezbyt ciemna... A tu taki piękny smoluch...
Ostatnio edytowano Śro sty 20, 2016 10:59 przez Kierei, łącznie edytowano 1 raz

Kierei

Avatar użytkownika
 
Posty: 138
Od: Pon sty 18, 2016 9:51

Post » Śro sty 20, 2016 10:58 Re: Django - Brytyjski imigrant z Czech o polskich korzeniac

Przeładne usmolone misio :)
Trzy koty moje. Czwarty tylko ze mną mieszka.

Fatka

Avatar użytkownika
 
Posty: 6037
Od: Pt sty 01, 2016 19:36

Post » Śro sty 20, 2016 11:17 Re: Django - Brytyjski imigrant z Czech o polskich korzeniac

zuza pisze:No sliczny jest :) Niech sie dobrze chowa :)

Dzięki wielkie :)

Fatka pisze:Przeładne usmolone misio :)

Dziękujemy :)

Kierei

Avatar użytkownika
 
Posty: 138
Od: Pon sty 18, 2016 9:51

Post » Czw sty 21, 2016 16:51 Re: Django - Brytyjski imigrant z Czech o polskich korzeniac

Witamy ciepło.

Widzę, że u Ciebie z wyborem kota było jak z moim wyborem psa. Identyczna sytuacja. Mój podopieczny to totalne przeciwieństwo moich wyobrażeń, ale... się przeliczyłam i jest NAJ :1luvu:

Kociak jest uroczy!

Ty$ka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1408
Od: Nie mar 11, 2012 19:57

Post » Pt sty 22, 2016 18:00 Re: Django - Brytyjski imigrant z Czech o polskich korzeniac

Z tym wyborem zwierząt to czasem naprawdę dziwnie bywa. Ja zawsze kochałam psy , ale nie mam czasu ,żeby psa wyprowadzać. A tu nagle sąsiadka mówi mi na klatce schodowej , że druga nasza sąsiadka ma kota fryzyjskiego i że taki kot jest jak pies. Wrzucam więc zaraz po przyjściu do domu w wyszukiwarce ' kot fryzyjski' i nic mi nie wyskakuje. Coś mi się pokręciło, myślę, ale na pewno w nazwie tego kota było gdzieś 'r'. Więc wrzucam w wyszukiwarce : ' kot r' i wyskoczył mi kot rosyjski. Przeczytałam opis rasy i doszłam do wniosku, że taki kot pasuje do mnie idealnie. I takiego wspaniałego kota właśnie teraz mam. A ta druga sąsiadka jak się okazało nie ma oczywiście kota fryzyjskiego, bo taka rasa nie istnieje , tylko brytyjskiego. :D
„ Istnieją dwa sposoby ucieczki od prozy życia: muzyka i koty. ” (Albert Schweitzer)

Norma0204

Avatar użytkownika
 
Posty: 1085
Od: Wto sie 18, 2015 16:55
Lokalizacja: Gliwice Zabrze

Post » Śro sty 27, 2016 23:20 Re: Django - Brytyjski imigrant z Czech o polskich korzeniac

Jeżeli chcesz pomóc, a nie chcesz czytać przydługiej wypowiedzi patrz pytanie na końcu :)

Mimo, że sesja znalazłam chwilkę czasu i postanowiłam dopisać kilka słów :)
Co nieco o naszym głównym bohaterze Django i planowanym żywieniu :)
1) Jest rozmowny co najmniej tak jak syjam... Ja nie wiem gdzie i od kogo się tego nauczył (to pierwszy MIAUczący brytyjczyk jakiego widzę na oczy, a będąc w hodowli nie usłyszałam ani jednego najcichszego miau) ale miauczy “dzień dobry”, “idę do kuwety”, “jestem w łazience, a kuweta nadal nie posprzątana”(niezależnie czy ma zamiar skorzystać czy nie, po prostu jeżeli zajrzy do łazienki - a robi to często - a kuweta jest nie sprzatnięta to jest wrzask), “głaskaj mnie”, “dobrze, że mnie głaskasz”, “baw się ze mną”, “patrz ja się bawię”, “gdzie jesteś”, “człowieku przyjdź do mnie” (to miauczenie bawi mnie najmniej - kot mauczy coraz bardziej przeraźliwie, dla świętego spokoju, sprawdzam o co mu chodzi tym razem, podchodzę do kota, a kot w tym momencie totalnie mnie olewa i zajmuje się wlasnymi sprawami, i nie chce się bawić, głaskac, jeść, ani totalnie nic) ma jeszcze wiele innych miauków których nie udało mi się jeszcze zrozumieć;
2) Jest wybredny:
-dostałam go jako zwierza nauczonego jeść RC, z zapasem karmy, przysmaczkami i mini próbkami Brita, pierwsze 2 dni były dniami prawie bez jedzenia, jak ja się cieszyłam jak po ponad 12 h w domu kot raczył się napić, później pozostało pytanie - Co ty będziesz jadł???
-jeszcze przed przyjazdem kociaka zaopatrzyłam się w puszki CFF i pierwszą karmę (bezzbożową ze średniej półki czyli Applaws), odczekałam 2 dni dla zaaklimatyzowania i podałam pierwszą puszeczkę... została spróbowana z mruczeniem, no i na tym się skończyło... przez ostatnie 6 dni, każdą puszeczkę (200g) dzielę na 4 części i podaję po 50g 2x dziennie (suche stoi do woli)... Jedzenie jest wąchane i zostawiane... Więc udaję się do pudełka skarbów i kombinuję (dzień pierwszy - wetknę ci tam smakołyki, dzień drugi - posypie sproszkowanym smaczkiem kurczakiem od cosmy, dzień trzeci - delikatnie wymieszam z pastą odkłaczającą, dzień czwarty - to może tym razem sproszkujemy tuńczyka od cosmy... itd) wczoraj niestety mój chytry plan został przejrzany, a smakołykowy proszek zlizany z wierzchu... Mimo stosowania tych chytrych sztuczek z każdej porcji (50g - 2x dziennie) łaskawie było zjadane tak po 15-20g (co nam w sumie daje 30-40g mokrego dziennie)... Na szczęście posiadam padlinożercę - jeżynkę Kokę, która chcąc czy nie chcąc jest dokarmiana mokrym "po kocie", ale to tylko krótko terminowe rozwiązanie (bo mi utyje straszliwie na takich porcjach)... Jak do tej pory wypróbowaliśmy 3 puszki CFF - jagnięcinę z królikiem (chociaż pierwsze z 4 podejśc zakończyło sie prawie zjedzeniem) - dziczyznę (oj bardzo nie smakowało) i cielęcinę (łaskawie spróbuję)... Sprawdzałam i niema znaczenia czy kocie dostaje puszkę w wersji duże kawalki, czy rozdrobnione widelcem, czy podlane delikatnie wrzątkiem, żeby się galaretka rozpuściła, czy podlane do konsystencji ciapki... Itak ledwie ruszy i to za wyraźną namową...
Ogólnie kociak mam wrażenie strasznie mało je (za tydzień odzyskam swoją wagę będę znała dokładniejsze liczby). Dziś tak strasznie się ucieszyłam, bo z zainteresowaniem obwąchał i zjadł odrobinę mielonego miesa które mi uciekło, więc ochoczo podałam mu mielonkę... Zjadł może płaską łyżkę stołową i odszedł niezainteresowany...
Kociak podjada przynajmniej kilka razy dziennie (zauważam tak 6-8 “posiłków”) najczęściej są to 2 “wymuszone przeze mnie spróbowania mokrego” a poza tym, z racji, że mokre jest be i suche z miski też jest be, przesuwa nosem kulę po pare kroków (ma dużego snackballa slimCat z zooplusa do którego wrzuciłam suche jedzenie i kawałeczki przysmaków) zjada kilka ziarenek i koniec jedzenia.
Dodatkowo nadal pozostaje kwestia zmiany karmy, długo i wielokrotnie wertowałam składy karm tych polecanych w spisie karm i tych polecanych przez użytkowników i doszłam do jednego niesamowicie prostego wniosku, w większosci przypadków 20-50% karmy to ziemniaki/bataty/groch (nie wiem w czym takie lepsze od zboża).
Ale są i takie przypadki gdzie ktoś poleca mi coś w tym stylu (nie pamiętam nazwy): karma zawiera dużo świeżego mięsa i niewysoki % suszonych ziemniaków, nie pamietam już dokładnie proporcji, ale przyjmijmy 70% świerzego miesa i 20% suszonych zemniaków... Co nam daje w 100g mieszanki do produkcji karmy 70*0,3 = 21g mięsa suchego i ok 20g ziemniaków o zgrozo przecież to karma “gainfree”, miało być zdrowo, a ona składa się w połowie z ZIEMNIAKÓW....
Dlatego stwierdziłam, że mojego kota będę żywić bezzbożowo, bezziemniakowo i bezgrochowo. Po długich rozważaniach stwierdziłam, że bezsprzecznie nie stać mnie na karmę ziwipeak, odrzuciłam wszelkie polecane ziemniaczanki, największym zdziwieniem napawa mnie ToTW na liście polecanych ( nie dosyć że to mączka z kurczaka poza niektórymi stronami internetowymi nigdzie niema informacji, ze to mięso) to w dodatku w niepodanej ilości i jeszcze zawartość grochu, ziemniaków i białka z ziemniaków na liście powyżej wszelkich innych mięs) dla mnie jego skład jest dosyć podejrzany...
Więc pomimo dobrych rad płynących strumieniem postanowiłam, że jednak PoN lub WildCat Etosha... I zaczęłam liczyć, planowane zamówienie ze strony pet-net.pl.... Wyszło mi mniej więcej tak (przy założeniu, że w cenę żywienia wliczam przesyłkę pojedyńczej paczki):
a) żywienie 3kilogramowego kota............b) żywienie 6kg kota
WildCat Etosha dawka 40g.....................WildCat Etosha dawka 80g
op 500g = 3,66 dziennie........................op 500g = 7,33 dziennie
2 op 500g = 2,823 dziennie....................2 op 500g = 5,66 dziennie
op 3kg = 1,92 dziennie.........................op 3kg = 3,84 dziennie
2op 3kg = 1,70 dziennie........................2op 3kg = 3,40 dziennie

Power of Nature dawka 40g.....................Power of Nature dawka 100g
op 2kg = 1,77 dziennie..........................op 2kg = 4,42 dziennie
2op 2kg = 1,53 dziennie.........................2op 2kg = 3,82 dziennie
1op 7,5kg = 1,33 dziennie.......................1op 7,5kg = 3,32 dziennie

Wyszło mi, że PoN jest tańszy, jeżeli żywimy małego kota, a WildCatEtosha jeżeli żywimy dużego kota... Mój jest mały, ale będzie dużym kocurem (mam nadzieję, jego tatuś jest). Tak naprawdę nie znalazłam “prawdziwej” karmy dla kota poza tymi trzema (a karmienie ZiwiPeakiem to koszt 4,5-7,5zł / dzień za kota 3kg i 7,5-11,5 dziennie za kota 6kg, to już nie na moją kieszeń).

Więc wniosek jest prosty = PoN / Wildcat to jedyne dwie karmy których chciała bym używać... Pozostaje tylko jedno malutkie pytanie... Czy wybredne kocie będzie chciało je jeść.... Skoro już z puszkami CFF jest spory problem...
Stąd też pytanie do was... Jak zachęcacie swoje mruczki do jedzenia pokarmów wybranych przez was??

Kierei

Avatar użytkownika
 
Posty: 138
Od: Pon sty 18, 2016 9:51

Post » Pt lut 05, 2016 15:10 Re: Django - Jak zachęcić niejadka do jedzenia??

Kombinowanie na wszystkie możliwe sposoby, jakie tylko przyjdą do głowy. U mnie, był duży problem,z jedzeniem puszek lepszej jakości ,a początkowo , to i gorszej jakosci też.
U nas, na tę chwilę, sukcesem jest,że zaczęły choć troszkę jeść te lepsze puszki. Nie są to ilości, jakie by mnie zadowalały. Za mało , stanowczo za mało,ale ... choć troszkę, a to już jakiś plus.

Mieszałam np gourmeta z CFF czy inną Feringą.
Polewalam sosikami Vitacraft.
Mieszałam z sosikami z mokrego Rossmana.
Do mokrego, dosypywałam kilka kulek suchego, który np bardzo lubiły.
Tłukłam suche na wiór i dosypywałam do mokrego...
Upór, czas, cierpliwość, nadzieja ... :)

gatiko

Avatar użytkownika
 
Posty: 7141
Od: Pt paź 03, 2014 10:24

Post » Pt lut 05, 2016 17:12 Re: Django - Jak zachęcić niejadka do jedzenia??

WildCat jest smaczniejsza od PON. Najbardziej smakowita i chyb najpopularniejsza jest Ethosha (ale było kilka głosów, że kot nie chciał jej jeść) Co do PON to wiele kotów odmawia jedzenia tej karmy. Kolejny problem z PON częste braki... Dlatego zachęcam ludzi, chcących karmić PONem aby wymiennie robili to z WildCatem. Odpisałam Ci już w innym wątku, że dodaję olej z łososia do karmy lub jogurt. Ja w głównej mierze karmię karmą mokrą.
Najlepsze karmy dla kota w jednym miejscu. Na sztuki i w pakietach.
Obrazek
Zapraszam także na blog z poradami i ciekawostkami http://www.blog.kocimietka.pl
Obrazek Obrazek

boguska_t

Avatar użytkownika
 
Posty: 933
Od: Wto lip 22, 2014 6:44
Lokalizacja: Galowice k/Wrocławia

Post » Pon lut 08, 2016 7:42 Re: Django - Jak zachęcić niejadka do jedzenia??

Boguska Jogurty śmietany i twarogi nie interesują go w ogóle. Sparzonego lososia ani gotowanego nie ruszył (a kurczaka gotów odrobinę zjeść) więc boje się oleju. No i jest ich całe mnóstwo. Nie wiem który jest porządny.

Póki co z suchych RC byl pycha, applaws kurczak dobry, teraz ma applawsa z lososiem i jest niezbyt dobry ale nadal lepszy niż mokre.

Kierei

Avatar użytkownika
 
Posty: 138
Od: Pon sty 18, 2016 9:51

Post » Pon lut 08, 2016 9:44 Re: Django - Jak zachęcić niejadka do jedzenia??

Spróbuj sosów z Vitakraftu, sa dostępne w zoo+. Mój Tyson to typowy suchozerca, wszystkie mokre karmy i mieso było bee, dopiero polane sosem łososiowym stało sie zjadliwe, Feringa w całości, a surowe mieso wybiórczo, ale to zawsze cos. Saszetki podgrzewam w kąpieli wodnej i dolewam cieplej wody, wychodzi z tego prawie zupa, ale o dziwo posmakowało, wcześniej było niezjadliwe z woda i bez.
Hejterzy nienawidzą rzeczy, których nigdy nie zdobędą oraz ludzi, którym nigdy nie dorównają

Moniaaaa

Avatar użytkownika
 
Posty: 794
Od: Nie wrz 27, 2015 8:55
Lokalizacja: Legnica

Post » Pon lut 08, 2016 16:19 Re: Django - Jak zachęcić niejadka do jedzenia??

Oleje godne uwagi to Grizzli, Lunderland, fish4dogs, brit i w takiej kolejności jak wypisałam.
Jeśli szukasz coś smacznego to polecam Canagana z kurczakiem ale ma bataty w składzie.
Mokre CFF to mielonki, może spróbuj pasztetów (Princess Mus), filetówek (fajna jest filetowka Petite Cuisine w mokrym sosiku, ma dodatki witamin i minerałów, 7 smaków, 2 kurczakowe i 5 rybnych), Naturea i Renske bardzo mokra konsystencja, packowata.
Najlepsze karmy dla kota w jednym miejscu. Na sztuki i w pakietach.
Obrazek
Zapraszam także na blog z poradami i ciekawostkami http://www.blog.kocimietka.pl
Obrazek Obrazek

boguska_t

Avatar użytkownika
 
Posty: 933
Od: Wto lip 22, 2014 6:44
Lokalizacja: Galowice k/Wrocławia

Post » Wto lut 09, 2016 2:31 Re: Django - Jak zachęcić niejadka do jedzenia??

Moniaaaa pisze:Spróbuj sosów z Vitakraftu, sa dostępne w zoo+. Mój Tyson to typowy suchozerca, wszystkie mokre karmy i mieso było bee, dopiero polane sosem łososiowym stało sie zjadliwe, Feringa w całości, a surowe mieso wybiórczo, ale to zawsze cos. Saszetki podgrzewam w kąpieli wodnej i dolewam cieplej wody, wychodzi z tego prawie zupa, ale o dziwo posmakowało, wcześniej było niezjadliwe z woda i bez.


Ja obecnie puszkę po otwarciu przepuszcam pod blenderem z odrobiną wody, żeby z tego zrobił się powiedzmy "mus".
W kolejności ile zje to najwięcej musu, potem rozgniecione z wodą, rozgniecione, a w "kawałkach" nie ruszy....
Najlepiej żeby było właśnie podgrzane (w temp pokojowej jest beee == można kotu grzać jedzenie w mikrofalówce?? Bo tak mi najprościej, jak je rozgniotę z wodą albo wezmę mus z lodówki to 1-2 łyżeczki do herbaty (SIC!) 8-10 sec w mikrofalówce, dobrze wymieszać i jest akurat)
no i potem kombinuje
a) z pastą odkłaczającą ( ile pasty odkłaczającej należy podawać kotu i jak często??)
b) z vitakraftem (na samym początku, bo dostałam 2 tubki od hodowcy)
c) posypuje sproszkowanym przysmakiem z cosmy (działało póki nie zaczął zlizywać z wierzchu, a jak wymieszam to musiała bym dać dużo przysmaczków)
d) dodawałam kawałki tych mięsnych pałeczek z tigerii, ale wybiera same pałeczki

sucha karma w mokrym jest mniej interesująca niż sama sucha więc w ogóle nie działa ona zachęcająco...

Kierei

Avatar użytkownika
 
Posty: 138
Od: Pon sty 18, 2016 9:51

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 303 gości