Stella, kolorowa tygryska i Alfie, który okazał się Cirillą

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon lis 30, 2015 21:48 Stella, kolorowa tygryska i Alfie, który okazał się Cirillą

Witam serdecznie! Niesmiało się rozgaszczam na forum i zakładam wątek mojej koteczki, która niedawno dołączyła do rodziny. I od razu się usprawiedliwiam - mój komputer nie uznaje literki "ś ", więc w moich postach będę trochę seplenić ;)

W moim domu rodzinnym zwierzęta były od zawsze, dzięki mamie i mnie, bo obie przynosimy do domu różne znajdy i bidy. Odkąd pamiętam mielismy łącznie 3 psy (dwa nadal żyją i oby jak najdłużej), 3 koty, 1 papużkę, 2 chomiki, trafił się też nietoperz (mopek) i liczne ptactwo z połamanymi skrzydłami albo pisklęta, którym nie powiodła się nauka latania.
Ja, odkąd wyprowadziłam się z domu na studia, nie miałam własnych zwierzaków, bo dużo się przeprowadzałam, mieszkałam głownie po wynajętych mieszkaniach, poza tym najczęsciej mieszkałam sama i wychodziłam na wiele godzin do pracy. Do tego rok temu wyprowadziłam się do Irlandii i choć poczułam wówczas, że czas wreszcie na własnego kota, włascicielka mieszkania się na to nie zgodziła. Po roku trzeba było przeniesć się na drugi koniec wyspy, do Dublina, i tu od początku szukalismy mieszkania z pozwoleniem na kota.
I udało się! Jest zgoda na jednego kota, choć wolałabym dwa (albo trzy... trzy to liczba idealna), zatem rozpoczęły się poszukiwania w organizacjach ratujących koty i w schronisku. Cel: starszy, spokojny kot-samiec, który nie toleruje innych kotów i woli być jedynakiem i nie chce wychodzić na zewnątrz.
I tak na początku października tego roku trafiłłam do dublińskiego schroniska DSPCA. Okazało się, że takich starszych panów nie ma. Jedyny pasujący koniecznie musiał być kotem wychodzącym. Za to moje serce zapikało przy młodej, pasiastej, wielokolorowej koteczce. Tak bardzo garnęła się do głaskania a przy tym była bardzo niesmiała. Dowiedzielismy się, że: nadaje się do życia bez wychodzenia na dwór, nie lubi innych kotów i boi się ich, nie daje się brać na ręce i ma półtora roku. I błyskawiczna decyzja: to ONA. Na imię miała Stella.
Jeszcze tylko formalnosci i czekanie na telefon z potwierdzeniem, że można ją odebrać.
Wielki dzień nastał 7 października. Z wrażenia zapomniałam o pytaniach, które miałam spisane na kartce, między innymi o jej wczesniejszą historię. I tak wiem tylko, że w schronie była co najmniej 4 miesiące. Odebrałam kotkę, książeczkę zdrowia z wykazem szczepień, potwierdzenie wpisu do rejestru (jest zaczipowana) i wykonanej sterylki, instrukcje o żywieniu i pojechalismy do domu.

A w domu pierwsza noc wyglądała tak:
Obrazek

Drugiego dnia z półki przeniosła się do kontenerka i w nim pozostała kolejny tydzień.
Czasem też wychodziła, widać było, że jest złakniona ludzkiego towarzystwa bo opuszczała kontenerek tylko jesli się do niej podeszło i namówiło do tego głaskami.

Najgorsze w tym początku było to, że odmówiła jedzenia, picia i korzystania z toalety (w ogóle zablokowało jej ze stresu wszystkie potrzeby fizjologiczne). Pierwszą wodę wypiła po 2 dniach, z moich palców i tylko tak. Pierwszy sik (od razu do kuwety) był drugiego dnia. Pierwszy posiłek zjadła po 3 dniach i wtedy odblokowała się i z tyłu ;)
Stella trafiła do nas z biegunką i była na diecie - Purina Pro Gastro. Oczywiscie jako że nie jadła to i biegunka się zatrzymała i trzeba było zmienić karmę. Poszukiwanie karmy idealnej to jednak już temat na osobny wpis;)
Ostatnio edytowano Sob sty 23, 2016 14:24 przez KatS, łącznie edytowano 2 razy

KatS

Avatar użytkownika
 
Posty: 4393
Od: Pt wrz 25, 2015 14:59
Lokalizacja: Dublin, Irlandia

Post » Wto gru 01, 2015 10:53 Re: Stella - tygryska, która próbowała być tricolorką

Żałuję, że nie zaczęłam pisać o Stelli od pierwszych dni po adopcji - na bieżąco, byłby to fajny zapis naszych początków. Tymczasem spróbuję wynotować z grubsza to, co pamiętam najbardziej. Wspominając te chwile, w sumie całkiem niedawne, widzę ogromny postęp, który zrobiłysmy obie :)

Stella wyszła z kontenerka gdzies tak po tygodniu. Wyszła na dobre i postanowiła zamieszkać w mojej szafie, najpierw na najniższej półce, a potem stopniowo przenosiła się coraz wyżej. W końcu wybrała na dobre półkę najwyższą i tam tez umiesciłam jej poduszkę, a swoje ubrania przeniosłam gdzie indziej. Po drodze było kilka małych spięć, bo notorycznie spała w moich ciuchach zostawiając na nich chmarę siersci. A że szfa typu drewniana rama pokryta materiałem i niestety - nie zamyka się na żaden suwak - nie miałam jak zablokować dostępu do srodka. Na szczęscie udało się wypracować kompromis, kot mieszka na najwyższym pięterku a poniżej przykrywam swoje ubrania podartym na mniejsze kawałki przescieradłem. I jest dobrze. Poza tym, że skacząc z górnej półki połamała deski w podłodze szafy... zmartwiło mnie to głownie ze względu na możliwe kontuzje. Tektury rozłożone na dnie szafy zmniejszyły niebezpieczeństwo. Na zdjęciu - jeszcze na najniższej półce:
Obrazek
Dodam, że oczywiscie zakupione eleganckie kocie łóżko jest ignorowane ostentacyjnie. Nie pomogło nawet umieszczenie go koło ciepłego grzejnika. W ogóle kotunia nie jest piecuchem, to typowa Irlandka: zahartowana, żadne zimno jej nie straszne.

Od razu po adopcji zapisałam Stellę do pobliskiej kliniki weterynaryjnej. Ma dobre recenzje w necie, a do tego proponują rodzaj korzystnego abonamentu: za comiesięczną niewysoką opłatę mam co roku komplet szczepień, bezpłatne wizyty u weta i pielęgniarki (w Irlandii jest zawód pielęgniarki weterynaryjnej, studiuje się w tym celu na wydziałach wet. kierunek pielęgniarski), zabiegi typu obcinanie pazurów i coroczne kontrolne badania krwi. To dobra opcja, płaci się oczywiscie za leki czy badania dodatkowe jesli są konieczne, ale i tak jest to spore odciążenie budżetu. Zatem klinika została wybrana i po półtora tygodnia kot odwiedził swoją panią doktor po raz pierwszy. Wynik: kot zestresowany ale nie przesadnie, zdrowy, ustalona zmiana żywienia. Jako że będzie kotem niewychodzącym (pomijając że nie mam warunków by ją wypuszczać, to mam za sobą pracę w osrodku rehabilitacyjnym dla dzikich zwierząt. Tego, co tam widziałam, nie zapomnę nigdy i NIGDY nie narażę na to swojego zwierzęcia), odrobaczana ma być raz do roku, preparatu na pchełki nie będziemy stosować, a szczepionki będziemy kontynuować corocznie, za to tę na FELV pani dr odradziła.

Tak naprawdę to próba zmiany żywienia wg wskazówek wetki to temat, który daje mi popalić najbardziej i o tym opowiem w osobnym wpisie... pewnie w niejednym, bo próby i błędy nadal trwają.
Ostatnio edytowano Czw gru 03, 2015 13:19 przez KatS, łącznie edytowano 2 razy

KatS

Avatar użytkownika
 
Posty: 4393
Od: Pt wrz 25, 2015 14:59
Lokalizacja: Dublin, Irlandia

Post » Wto gru 01, 2015 22:51 Re: Stella - tygryska, która próbowała być tricolorką

Witaj Kats :!:
Super ze dołączyłaś do nas! Tu wszyscy sa zakoceni po uszy :1luvu:

Stella jest piękna koteczka i swietnie ze ma fajny domek, w którym bedą ją kochać i dbać o nia :1luvu:

W Irlandii w schroniskach jest duzo kotów?

Oczywiscie zaznaczam, ze bedziemy wpadać z moja brygada do Stelli na odwiedziny :1luvu:
"Dom należy do kotów. My tylko spłacamy kredyt"
Obrazek

Moli25

Avatar użytkownika
 
Posty: 19616
Od: Pon gru 22, 2014 21:40
Lokalizacja: K. Wrocław

Post » Czw gru 03, 2015 13:05 Re: Stella - tygryska, która próbowała być tricolorką

Oo super że do nas zajrzałas Moli25! :piwa:

Stella też pozdrawia znad miski z paszą :kotek:

W Irlandii schroniska pełne, sporo grup też działa ratujących koty. Ja, zanim się przeprowadziłam do Dublina, dokarmiałam cztery piękne koteczki - z ich powodu przeprowadzka to był dramat, a szukanie dla nich dalszej opieki pokazało mi, że Irlandia jest daleka od ideału, zwłaszcza w stosunku do kotów... psy mam wrażenie jakos rzadziej widuję bezdomne, a może po prostu akurat tam gdzie bywam ich nie widać... Za to samo schronisko dublińskie jest super, bałam się tam jechać, bałam się, że widok tych wszystkich kocich nieszczęsć będzie zbyt bolesny - tymczasem wrażenie naprawdę pozytywne, mnóstwo wolontariuszy, koty mają ładny wybieg, drapaki, tunele, ciepłe łóżka i naprawdę dobrą opiekę. Wiadomo, to schronisko, więc koty znoszą to różnie i powinny być tam jak najkrócej, ale myslę, że w miarę możliwosci zapewniono im jak najlepsze warunki. To Dublin, więc pewnie jest i więcej pieniędzy, z tego co wiem w innych miejscach niekoniecznie jest tak dobrze...

Jeszcze a propos schroniska, podoba mi się taka możliwosć, którą tu mają, że osoby starsze czy chore, takie, które obawiają się smierci, mogą zapisać im dowolną kwotę pieniędzy a w zamian schronisko zobowiązuje się zaopiekować zwierzakami gdyby własciciela zabrakło i znaleźć im nowe domki. Cała procedura do tego funkcjonuje, tak aby schronisko wiedziało jak najszybciej że trzeba interweniować. W ogóle schron jest prowadzony przez DSPCA (taki dubliński TOZ ale ze znacznie większymi możliwosciami, mają m.in. mundurowych oficerów, którzy maja prawo odbierać zwierzaki i interweniować w razie okrucieństwa czy zaniedbania) i jest bardzo mocno wrosnięty w społeczeństwo, mnostwo imprez, dni otwartych, szkółka dla psów, swietna klinika weterynaryjna - dzięki temu mają też dobre finansowanie od zwykłych ludzi.
Chciałabym się tam zahaczyć jako wolontariuszka, chwilowo niestety jestem dosć spłukana finansowo a żeby tam pracować muszę mieć aktualne szczepienie na tężec i zweryfikować się na policji, a to wszystko trochę kosztuje. Może na wiosnę :)

Zapraszam w odwiedziny, zaraz też do Was zajrzę a później wrócę do swojej kronikarskiej pracy. W międzyczasie muszę jeszcze posprzątać mieszkanie i liczę na pomoc Stelli ;) ona zawsze mi we wszystkim towarzyszy, nawet w wyprawach do WC - zwykle ja siedzę na kibelku a ona dla towarzystwa kuca w kuwecie (nawet jak wcale jej się nie chce sikać :D ).

KatS

Avatar użytkownika
 
Posty: 4393
Od: Pt wrz 25, 2015 14:59
Lokalizacja: Dublin, Irlandia

Post » Czw gru 03, 2015 13:12 Re: Stella - tygryska, która próbowała być tricolorką

miło się czyta :ok:

izydorka

 
Posty: 9465
Od: Śro lut 04, 2009 21:09
Lokalizacja: Śląsk

Post » Czw gru 03, 2015 15:07 Re: Stella - tygryska, która próbowała być tricolorką

Witamy Cię serdecznie i cieszę się że dołączyłaś do Nas na Forum Miau !
Wszystkie mamy koty i radości oraz problemy z nimi związane też. Pisz nam o wszystkim tak jak i my piszemy.
Gorąco Cię pozdrawiamy.
To moje dwie adoptowane panienki
Obrazek
A to grubasek Hugo obecnie jedyny koci facet i lubi pudła...
Obrazek

Gosiagosia

Avatar użytkownika
 
Posty: 26706
Od: Wto kwi 23, 2013 11:47
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw gru 03, 2015 15:14 Re: Stella - tygryska, która próbowała być tricolorką

Dziękuję Izydorko i zapraszam! :)

To jeszcze tak wspomnieniowo.
Miałam pewne obawy ze względu na to, że to wynajęte mieszkanie, co do niszczenia mebli, korzystania z kuwety itp. Tutaj przy wynajmie trzeba przedstawić referencje od poprzedniego wynajmującego i obawiałam się, że gdyby np. drapała meble, to i referencje będą złe, i kto nam wtedy wynajmie mieszkanie? W związku z tym w "pokoiku" Stelli (czyli wydzielonej częsci salonu gdzie ma swój kącik i plac zabaw) ustawiłam drapak sizalowy, drapak z tektury, a do tego ma tam swój chodniczek, taki pleciony, szorstki, na którym też może ostrzyć pazurki. Jeden z moich poprzednich kotów używał do ostrzenia wszystkiego oprócz drapaków i dlatego wiedziałam, że może być różnie. Kuweta natomiast stała, zgodnie z radą opiekunki ze schroniska, w tym samym pomieszczeniu, w którym kotunia adaptowała się do nowego domu.

Wszystkie obawy okazały się niepotrzebne. Już pierwszego dnia, zachęcona na chwilkę do wyjscia z kontenerka, pięknie wydrapała drapak sizalowy. Później nauczyła się również korzystać z tekturowego i jako że lubi go też obgryzać i siedzieć na nim, dorzuciłam jej drugi, w przedpokoju. Nie omija też chodnczka. I nigdy, nigdy nie próbowała nawet drapać mebli. Anioł, nie kot! Nigdy też nie zrobiła siku czy kupy poza kuwetą i błyskawicznie nauczyła się, że kuweta zmeniła miejsce i jest teraz w łazience. Nie protestowała też przy zmianach żwirku. Ładnie od samego początku i bez zachęty pasie się na kociej trawie. Ogólnie - to najgrzeczniejszy kot, jakiego kiedykolwiek miałam. Nie miauczy głosno o 4 rano (to też przerobiłam), w ogóle miauczy mało i głównie po to, żeby się bawić. Jest za to bardzo gadatliwa - ćwierka bardzo dużo i wydaje takie fajne pomruki. Uwielbiam to :) Najwięcej wtedy, kiedy zachęca mnie do zabawy (czyli prawie zawsze... to wyjątkowo zabawowy kot). Kiedy się do niej zagada podobnym dźwiękiem, odpowiada. I bardzo dużo i głosno mruczy, rano, kiedy przychodzi do łózka się przytulić, podczas czesania, podczas zabawy, gdy się ją głaska, gdy spi na kolanach (na razie sama nie przychodzi ale jak ją wezmę na kolana to zdarza się, że zostaje na dłużej). Nie ma w niej w ogóle agresji, nigdy mnie nie ugryzła (czasem bardzo delikatnie daje mi zębami do zrozumienia że nie chce głaskania, ale uważa, żeby nic mi nie zrobić) ani nie podrapała. Przy tym, mimo że miła i grzeczna, ma też charakter zawadiaki, najchętniej bawiłaby się non stop i kiedy już wpadnie w amok (głównie wieczorami), biega, skacze, wspina się i jest w kilku miejscach naraz.

Myslę, że tak na dobre poczuła się u siebie gdzies tak po 5 tygodniach. Wtedy zaczęła sypiać w różnych miejscach (nie tylko w szafie, choć to ciągle ukochana kryjówka), przychodzić po głaski do łóżka, polować na nasze stopy pod kołdrą, spać w ciągu dnia wutlona w swoich ludzi na wersalce i ogólnie widać że uznała, że jest w domu :)
A dom też coraz bardziej dostosowuje się do kota. Stopniowo pojawił się duży, piętrowy koci drapak (bardzo go polubiła), tunel, kilka tekturowych pudeł ze strategicznie powycinanymi otworami, papierowe torby na podłodze... słowem, jest fajnie. I tak jak być powinno :D

Żeby tak jeszcze dało się przemycić choć z jednego kota...
Ostatnio edytowano Czw gru 03, 2015 15:18 przez KatS, łącznie edytowano 1 raz

KatS

Avatar użytkownika
 
Posty: 4393
Od: Pt wrz 25, 2015 14:59
Lokalizacja: Dublin, Irlandia

Post » Czw gru 03, 2015 15:17 Re: Stella - tygryska, która próbowała być tricolorką

Gosiagosia, co za ekipa! Pięknosci <3 no i dziękuję bardzo za powitanie :)

U nas pudła tez są hitem, o na przykład tu:
Obrazek
Zadanie: znajdź kota :D

KatS

Avatar użytkownika
 
Posty: 4393
Od: Pt wrz 25, 2015 14:59
Lokalizacja: Dublin, Irlandia

Post » Czw gru 03, 2015 15:19 Re: Stella - tygryska, która próbowała być tricolorką

Jak będziesz chciała Nas poznać.
To nasz wątek Happy End czyli Pusia w swoim domu II część.
viewtopic.php?f=46&t=171622

Gosiagosia

Avatar użytkownika
 
Posty: 26706
Od: Wto kwi 23, 2013 11:47
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw gru 03, 2015 15:24 Re: Stella - tygryska, która próbowała być tricolorką

Własnie zajrzałam, mam sporo czytania do nadrobienia ale to sama przyjemnosć! :)

KatS

Avatar użytkownika
 
Posty: 4393
Od: Pt wrz 25, 2015 14:59
Lokalizacja: Dublin, Irlandia

Post » Czw gru 03, 2015 18:03 Re: Stella - tygryska, która próbowała być tricolorką

To tak dla wyjasnienia, skąd tytuł wątku. Chciałabym bardzo wrzucić jakies dobre zdjęcia Stelli, niestety aparatu nie mam, robię komórką i czasem mam wrażenie, że równie dobrze mogłabym ziemniakiem, taka jest ich "jakosć" :roll:

Zatem pozostaje opis ;)
Otóż po Stelli widać, że zanim się urodziła, odbyła się ostra walka genów tygrysich z tricolorem. Ostatecznie tygrys wygrał, ale tricolorka się nie poddała tak do końca. I oto mam tygryska w łatki :D Pręgi gdzieniegdzie są zwykłe, bure, a gdzieniegdzie są "łaty" pręgów rudzielca. Poza tym na klatce piersiowej ma łatę rudą i białą. No i jedno uszko jest w rude plamki. I na pyszczku ma rozmaite kolory: na brodzie biel, a nos i czoło jest rude, natomiast dookoła tego rudego bure. Łapki to już istna plątanina kolorów: poduszeczki niektóre są różowiutkie, a niektóre czarne, a futerko to wszelkie możliwe łaty: czarne, białe, rude i pręgi. Na jednej łapie, tam, gdzie całosć jest tygrysio-bura, jest długi pasek-klin futra w pręgi rude. No widać, że matka natura do końca nie mogła się zdecydować :D
Bardzo mi się ta moja kolorowa tygrysia podoba. Zwłaszcza rudy nosek nadaje jej zawadiackiego wyglądu.

Ja w ogóle uważam, że ona jest cudownym kotem <3

To jest zdjęcie jeszcze ze schroniska, zrobione lepszym aparatem, widać rudy nosek:
Obrazek

KatS

Avatar użytkownika
 
Posty: 4393
Od: Pt wrz 25, 2015 14:59
Lokalizacja: Dublin, Irlandia

Post » Czw gru 03, 2015 18:12 Re: Stella - tygryska, która próbowała być tricolorką

Stella jest piekna i faktycznie minke ma zawadyjacka (pisze z tableta wiec nie mam znakow i tez seplenie :ryk: )
Bardzo dobrze ze trafila na Was i ma tak cudowny domek pelen milosci i troski.

Gosiagosia

Avatar użytkownika
 
Posty: 26706
Od: Wto kwi 23, 2013 11:47
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw gru 03, 2015 18:30 Re: Stella - tygryska, która próbowała być tricolorką

Jest rozpuszczana na każdym kroku i nawet mój TŻ, który początkowo cos marudził w stylu "nie widzę potrzeby, żeby kot spał w łóżku" teraz się rozpromienia jak do nas wskakuje i pozwala jej spać z zadkiem na swojej twarzy :D

KatS

Avatar użytkownika
 
Posty: 4393
Od: Pt wrz 25, 2015 14:59
Lokalizacja: Dublin, Irlandia

Post » Czw gru 03, 2015 18:35 Re: Stella - tygryska, która próbowała być tricolorką

KatS pisze:Jest rozpuszczana na każdym kroku i nawet mój TŻ, który początkowo cos marudził w stylu "nie widzę potrzeby, żeby kot spał w łóżku" teraz się rozpromienia jak do nas wskakuje i pozwala jej spać z zadkiem na swojej twarzy :D

Faceci tak maja nie przyznaja sie do slabosci i spania z kotami, z nami czasami spia 3. A co do dogadzania to miesko kupujemy swieze i TZ jezdzi ne drugi koniec Warszawa bo wlasnie podobno tam najlepsze :mrgreen:

Gosiagosia

Avatar użytkownika
 
Posty: 26706
Od: Wto kwi 23, 2013 11:47
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw gru 03, 2015 19:03 Re: Stella - tygryska, która próbowała być tricolorką

Ale pewnie udaje, że to nic takiego i tak tylko tam jeździ, a nie po mięsko dla kotów? :D
Mój TŻ w pracy, jak bralismy kota ze schronu (a marudził o kocie od dawna i bardzo chciał, bo nigdy nie mógł bo a to rodzice mieli kanarki, a to cos tam, ale kiedy, KIEDY NARESZCIE pojedziemy po kota???) powiedział kumplom, że to ja chcę :D Kolega mu doradził, żeby powiedział mi, że własciciel mieszkania się nie zgadza, na co TŻ odparł, że niestety nie da rady, bo już sama rozmawiałam z włascicielem :D a jak musiałam służbowo wyjechać na kilka dni, to im zrzędził, że "wzięła kota a teraz mnie z nim zostawiła" :D
Teraz z niego bez litosci szydzę, ile razy spi z kotem albo pod kotem, że zrobię zdjęcia i wyslę do kumpli z pracy ;)

KatS

Avatar użytkownika
 
Posty: 4393
Od: Pt wrz 25, 2015 14:59
Lokalizacja: Dublin, Irlandia

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Avian, Hana, Lifter, Sigrid i 10 gości