Przepraszam, jeśli temat zamieszczam w złym miejscu, nie jestem za bardzo obeznana.
Piszę, bo może to przyniesie mi jakąkolwiek ulgę.
We wtorek umarł mój kot Ryszard. A w sumie to Irys Ryszard bo miał dwa imiona. Ryszard miał chyba troszkę ponad 2 lata, z nami był lekko ponad 1,5 roku.
W ostatnim miesiącu zaczął chorować na drogi moczowe, wyglądało to dosyć standardowo bo nasz starszy kot Batman, też zmagał się z tą chorobą kilka razy, kończyło się na cewnikowaniu, kroplówkach i diecie. Z Rysiem było inaczej bo odtykał się sam, nie bardzo chciał jeść weterynaryjnej karmy więc pilnowaliśmy żeby pił dużo no i dawaliśmy mu leki przepisane przez weterynarza. Niestety tydzień po tygodniu choroba wracała (zaczynał pojękiwać i spędzać dużo czasu w kuwecie), aż w końcu wieczorem w poniedziałek pojechaliśmy z nim do weterynarza, kazano nam poczekać do wtorku, bo być może sam się odetka, tak, jak było dotychczas, a jeśli nie to zrobimy we wtorek cewnikowanie. Do wtorku sytuacja się nie poprawiła, kota wzięto na cewnikowanie pod narkozą (próbowano bez ale ból nie pozwalał) i niestety w trakcie zabiegu, już w sumie pod sam koniec, Rysiowi zatrzymało się serce. Reanimowano go pół godziny ale bez skutku. Weterynarz powiedział, że albo słabe serduszko, albo uszkodzone już nerki. Rysia pochowałam u rodziców w ogródku ze wszystkimi zabawkami, które mogą mu się przydać.
Nie chodzi mi tu o zastanawianie się teraz, czy gdyby cewnikowanie zostało zrobione wcześniej, to sytuacja nie skończyłaby się tak tragicznie. Albo czy gdyby jadał inaczej, to by nie chorował. To mi w niczym nie pomoże, bo nie zwróci mi mojego kociego dziecka. To było moje kocie dziecko i oczko w głowie. Miałam dwa koty, a teraz mam jednego. Tylko jednemu sypie karmy i nikt mi już nie będzie przeszkadzał spać w nocy, bo Batman to cichy kot, broił tylko Ryś.
Czy jest jakaś szansa, że z czasem będzie trochę lepiej? Został z nami 10 letni Batman, który stracił przyjaciela i widać, że cierpi. Nerwowo się wylizuje i ciągle drapie. Kupiłam kocie feromony w sprayu, może to coś pomoże. Myślimy o tym, żeby w sierpniu wziąć do siebie jakieś małe coś. Nie zastąpi mi to Rysia, bo to była moja kocia bratnia dusza, ale może każdy z nas czymś się trochę zajmie i będzie mu łatwiej. Mieszkamy sami z Batmanem i jest nam okropnie ciężko. Wspieramy się nawzajem, razem płaczemy i wspominamy. Jest bardzo pusto.



