Mam problemy z 8 msc Orbisem. Wczoraj po południu przeżuwał mały plastikowy kwiatek od spinki, siłą wyciągnęłam mu to z buzi. Wieczorem był apatyczny, mniej zjadł na kolację, nie latał za wędką. W nocy zaczął wymiotować. Zwrócił kolację, a potem z 3 x białą pianę. Rano śniadania zjadł troszkę, ale pooblizywał się z 10 minut i zwymiotował. O 9.00 poleciałam z nim do weta. Poszłam do " Toris", bo przyjmowały tam sensowne wetki. Okazało się jednak, że był nowy, starszy i doświadczony, którego nie znałam. Od razu stwierdził, że pewnie gardło chore, bo ostatnio mieli wysyp kotów z chorym gardłem. Rzeczywiście Orbisowe gardło było czerwone, węzły chłonne na szyi powiększone. Doktor macnął brzuch pobieżnie, temperatury nie zmierzył, kota nie zważył i szybko zaordynował 3 zastrzyki. W karcie informacyjnej napisał: Betamox 1ml, Rapidexon 0,5 ml, Atropinum sulf 0,5 mg/1ml 1 szt. Kazał pokazać się jutro. Ewentualne pobranie krwi też ustalił na jutro, ze względu na dzisiejsze Orbisowe śniadanie, w całości zwrócone zresztą.
W domu Orbis trochę pospał, potem się zaczęło: najpierw się oblizywał. potem wsadzał sobie łapy do pyszczka. Myślałam, że się dławi, więc przewinęłam przez kolano głową w dół i zaczęłam walić w plecy. To nie pomagało, kot zaczął się prężyć. Mocno napinał mięśnie przednich łap i klatki piersiowej, aż cały drżał z tej spastyczności. Gdy postawiłam go na podłodze, łapy zaczęły mu się rozjeżdżać, jak przy niezborności ruchowej. W końcu się przewrócił i nie mógł wstać. Myślałam, że umiera. Złapałam kota do transportera i migiem pojechałam do najbliższego (innego) weta. Z początku Orbis zachowywał się normalnie, jakby mu przeszło, ale po 10 minutach znów zaczęło się intensywne ocieranie łapami pyszczka i wywrotki. Wet stwierdził powiększone węzły szyjne, czerwone gardło, brzuch miękki, temp.38, serce 120/min, źrenice mocno rozszerzone, symboliczna reakcja źrenic na światło. Czyli oprócz gardła Orbis miał objawy z ośrodkowego układu nerwowego, objawy zatrucia Atropiną.
Wet założył wenflon i przetoczył Orbisowi 150 ml glukozy, żeby szybciej tą atropinę wypłukać. Żadnych leków poza tym, żeby kota dodatkowo nie obciążać, po tym, co dostał wcześniej.
Najgorsze jest to, że po powrocie do domu Orbis, mimo za dużej dawki atropiny, znów 2x wymiotował białą pianą.
Znowu do weta: tego od kroplówki. W RTG brak cech obecności ciała cieniującego. W jelitach sporo kupy (Orbis sporo je, a raczej jadł wcześniej), pełny pęcherz, pusty żołądek, trochę gazów w jelitach, nerki w normie. Cofnęły się objawy z ośrodkowego ukł. nerwowego, źrenice trochę lepiej. Krew pobierzemy jutro.
Przed chwilą siedział skulony w ciemnej łazience, wydaje mi się, ze brzuszek go boli. Teraz śpi.
Co mu jest? Oprócz gardła. Dlaczego wymiotował mimo zatrucia atropiną, która przecież działa silnie przeciwwymiotnie. Jak mu pomóc? Co mam zrobić? Mój Orbiś cierpi
Przez chorobę i niedouczonego patałacha. Co robić??? CO MAM ZROBIĆ
Czy ktoś wie? Czy ktoś miał podobne doświadczenia?
Przed chwilą znów zwymiotował. Tym razem na żółto.