Zoja już nie jest taka mała, to duża panna. Od niedawna na nowego towarzysza życia, młodego kocurka Gucia. Jak na starszą siostrę przystało bardzo o niego dba często go pielęgnując. Zoja i Gucio to całkiem dwie odmienne osobowości. Ona w 1/4 perska domowa z miasta stołecznego Warszawy, on typowy "wieśniak" zabrany z pod obory okolicznej wsi. Ona jest bardzo grzeczna, spokojna, ułożona bez żadnych ekscesów. Chodzi z gracją stawiając łapkę za łapką niemalże po jednej linii. Przy jedzeniu oczywiście wybrzydza i je to co jej najbardziej smakuje. Niechętnie gryzie większe kęsy, nawet mokrej karmy, mimo iż bardzo lubi surowe nie chce jeść całych skrzydełek, trzeba to mięso jej odkroić od kości wtedy obje. Bawi też się spokojnie. Stroni od pieszczot, jedynie wieczorem przychodzi pougniatać i się położyć obok (jak nikt nie widzi)
Gucio chodzi jak pokraka, jakby w gumowcach wyszedł z tej obory. Je wszystko w każdych wielkościach i ilościach niczym nie gardzi, na wsi wcinał myszy, ptaki a jak widzi coś żywego to dostaje szaleju. Bawiąc się rozniósł by mieszkanie, ciągle mruczy jak stara betoniarka wystarczy się do niego odezwać lub dotknąć. Ociera się o nogi, pokłada pod stopami na plecach. Ale ogólnie to też grzeczny chłopak. Tworzą taki mezalians społeczny ale się przez to fajnie uzupełniają.
