Cosia,Czitka,Balbi i Obiś. Szczur poszukiwany...Jest!!!!

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt paź 10, 2014 20:05 Cosia,Czitka,Balbi i Obiś. Szczur poszukiwany...Jest!!!!

No i kolejna część, chyba siódma, ale jakie to ma znaczenie, która :P
Nasz poprzedni wątek, to ten: viewtopic.php?f=46&t=134327
I zaraz napiszemy pierwszy post, ważny post.
Ostatnio edytowano Śro kwi 19, 2017 14:54 przez czitka, łącznie edytowano 76 razy
Obrazek

czitka

Avatar użytkownika
 
Posty: 17831
Od: Sob lut 12, 2005 10:03
Lokalizacja: wrocław

Post » Pt paź 10, 2014 20:34 Re: Cosia, Czitka, Balbi, Mić - nasze dylematy....

Kto to? To Cosia wieczorową porą, czyli dzisiaj.
Obrazek
Co robi Cosia? Cosia wyjada bardzo drogą saszetkę Renal Royal, którą przed chwilą podałam Miciowi w ogrodzie, bo w domu nie chce w dzień bywać, bo się boi :(
Obrazek
Wybieramy łapką i potem do pysia, pyszne :P
W tym samym czasie Mić poprawia w domu nerkową karmę Cosi Whiskasem albo KK w galaretce, bo teraz moje koty jedzą badziew, w którym jest minimalna ilość mięsa. Ano dlatego, żeby podkradający Mić z galaretki miał dużo wody no i minimum mięsa. Wszędzie dosypuję Ipatikine, żeby obniżyć Micia fosfor, który przy okazji obniżają sobie dziewczynki :(
Ale to wszystko jeszcze nie jest największym problemem.
Najsmutniejsze jest to, że od kiedy Mić ma PNN i chodzimy raz w tygodniu na kroplówki, mam innego kota :cry:
Wystraszony, nieufny, przerażony. Ucieka przede mną do ogrodu i siedzi tam cały dzień, aż do zmroku, bo doskonale wie, ze jak jest ciemno, to już nie pojedziemy....Siedzi jak wieje wiatr, jak jest zimno, jak pada deszcz....Gdy usiłuję po niego wyjść przemyka pod krzakami, chowa się w najbardziej zapokrzywionych zaułkach, jestem bez szans. I te oczy przerażone, błagające, pytające: to dzisiaj?
musimy? No przecież niedawno byliśmy... :cry:
W domu natomiast siedzi za kanapą, nie mam siły odsuwać mebli a potem gonić przerażonego kota, kota bez szans przed moimi rękami, bo ostatecznie jakoś jestem w stanie go złapać, ale to jest walka. Jedziemy- płacze. Wracamy-płacze. I ucieka.
To już inny Mić :(
Od kilku miesięcy nie opuściliśmy ani jednej kroplówki w tygodniu, od trzech dni jestem bez szans. Nie i już. I co dalej? :roll:
A potem, gdy już przestaję za nim biegać i przebieram się w ogrodowe ciuchy- Mić doskonale wie, że nie jedziemy. Udało się!
Ona mnie dzisiaj TAM nie zawiezie :P
I mam kota wesołego, bawiącego się spadającymi liśćmi, toczącego jabłuszka, zaczepiającego radośnie dziewczyny, Micia szczęśliwego i ufnego, takiego, jaki był zawsze.
O, tutaj, przed chwilą, bawimy się w chowanego koło brzózki :P
Skaczemy, drapiemy i robimy różne miny :P
Obrazek
Aż mi się oczy świecą, fajnie jest!
Obrazek
A tu niżej przed południem. Nigdzie nie pójdę, jestem wniebowzięty, jest słońce, jest ciepło i nie jedziemy nigdzie, ja sobie chcę tak leżeć :P
Obrazek
Kocham Micia nieprzytomnie i nie wiem co robić :roll:
Chcę, aby był szczęśliwym kotem.
Obrazek

czitka

Avatar użytkownika
 
Posty: 17831
Od: Sob lut 12, 2005 10:03
Lokalizacja: wrocław

Post » Pt paź 10, 2014 20:47 Re: Cosia, Czitka, Balbi, Mić - nasze dylematy....

Czitko, link w poprzednim wątku nie prowadzi do tego, tylko do działu Nasze Koty ogólnie.
Z kroplówkami łatwo nie jest :(
Obrazek
Obrazek

MalgWroclaw

Avatar użytkownika
 
Posty: 46709
Od: Czw paź 15, 2009 17:39
Lokalizacja: Wrocław, stolica Śląska :)

Post » Pt paź 10, 2014 20:48 Re: Cosia, Czitka, Balbi, Mić - nasze dylematy....

Badałaś ostatnio krew Miciowi?
Jak kreatynina i fosfor?

Wiesz, moje zdanie jest takie: kroplówka raz w tygodniu to z jednej
strony jak umarłemu kadzidło.
Ale z drugiej ... :roll: - wydaje się być potrzebna.

Mnie zastanawia, że Mić pomimo kreatyniny, "po mojemu", około 3,5 (inne jednostki)
- ma się dobrze ogólnie, nie pogarsza się, nerki nie lecą. Może by zbadać Miciowi krew
i odpuścić kroplówki na miesiąc? Nie jestem pewna, ale te kroplówki miały
chyba związek z potencjalnym zabiegiem usunięcia ząbka i konsekwencjami
wynikającymi z narkozy? Będzie ten zabieg?
Meoniku ['] - tak bardzo kocham i tęsknię każdego dnia. Na zawsze jesteś w moim sercu, czekaj na mnie, przyjdę na pewno.

Marcelibu

Avatar użytkownika
 
Posty: 21276
Od: Nie sty 11, 2009 1:10
Lokalizacja: Warszawa-Ursynów

Post » Pt paź 10, 2014 21:00 Re: Cosia, Czitka, Balbi, Mić - nasze dylematy....

A bo ja nie wiem jak to zalinkować, ale kto by tam grzebał w przeszłości, no tutaj jesteśmy, to znaczy byliśmy:
viewtopic.php?f=46&t=134327&p=10799886&hilit=cosia+czitka+balbi#p10799886

Wiesz Marcelibu, to może nie o kroplówki chodzi, tam, w gabinecie Mić jest najspokojniejszym kotem na świecie, ja jestem w stanie go tam zaciągać, ale to już nie ten sam Mić, jego życie stało się nerwowe, inne, to stres ciągły, stres, który też nie jest wskazany w chorobie. To już inny komfort życia :(
Pewnie jutro pojedziemy, w sobotę nie pracuję, ale myślę o jakiejś przerwie w tym kroplówkowaniu i kontrolnych badaniach krwi, zobaczymy, co tam się w środku dzieje. I tak źle i tak niedobrze :(
Ja nie chcę Micia nieleczeniem zabić, ale też nie chcę zamienić mu życia w jeden wielki strach i dyskomfort, no nic, szukamy złotego środka...
Edit: Marcelibu, pisałyśmy równocześnie :P
Obrazek

czitka

Avatar użytkownika
 
Posty: 17831
Od: Sob lut 12, 2005 10:03
Lokalizacja: wrocław

Post » Pt paź 10, 2014 21:27 Re: Cosia, Czitka, Balbi, Mić - nasze dylematy....

Piękne Micio robi miny :)

A w najważniejszej sprawie.
To Ty jesteś opiekunem i nikt nie może Cię do niczego zmusić. To Ty wybierasz/wybierzesz to, co dla Twoich kotów będzie najlepsze. Ale też tylko Ty możesz ocenić co jest tym "najlepszym" - czy zdrowie fizyczne okupione ciągłym stresem, czy radosne i bezstresowe życie, za które być może (podkreślam, że być może) trzeba będzie zapłacić gorszym zdrowiem fizycznym.

Ja mam troszkę podobną sytuację.
Od marca moje koty dostają kroplówki. Przez pierwsze dwa miesiące codziennie, teraz dwa razy w tygodniu. Oprócz tego kilkanaście razy dziennie dostają różne medykamenty i dopajam je strzykawką. Ale one, w przeciwieństwie do Micia, przywykły. Nie uciekają i nie protestują gdy pakuję je do transporterka. Jedyne czego starają się uniknąć, to podawanie leku na apetyt.
I też się zastanawiam, czy to co robię jest dla nich dobre.
Na pewno od marca wyraźnie wyładniały im futerka (zwłaszcza Dornika ma piękne), Hera ma świetny humor i bawi się jak kociak, obie nieźle jedzą (a to już wyłącznie skutek podawania leków). Nie boją się mnie, a Hera właśnie od marca nauczyła się spać przy mnie na poduszce, przytulona do mojej ręki. Przez piętnaście lat tego nie robiła. Nawiasem mówiąc, gdy zrobiła to pierwszy raz, a była wtedy w nie najlepszym stanie, pomyślałem, że przyszła się pożegnać.
Ale z drugiej strony, ich dzień to ciąg tabletek, past, proszków, mazideł i strzykawek z wodą.
Czy taka opieka jest dla nich dobra? Nie wiem, ale nie mam odwagi zrezygnować.

Tak więc doskonale Cię rozumiem i każda decyzja jaką podejmiesz będzie dla mnie zrozumiała.

Wojtek

 
Posty: 27316
Od: Śro wrz 03, 2003 3:43
Lokalizacja: Warszawa - Birmanowo

Post » Pt paź 10, 2014 22:30 Re: Cosia, Czitka, Balbi, Mić - nasze dylematy....

No właśnie, ten dylemat " co jest tym "najlepszym" - czy zdrowie fizyczne okupione ciągłym stresem, czy radosne i bezstresowe życie, za które być może (podkreślam, że być może) trzeba będzie zapłacić gorszym zdrowiem fizycznym."
Na razie myślę co robić. Z kroplówek w ogóle nie rezygnujemy oczywiście, za jakieś dwa tygodnie zrobimy badanie krwi, też nie chcę za często, to będzie czwarte w ciągu kilku miesięcy.
Jutro porozmawiam z naszą doktorką, może ten rubenal?
Mić sporo pije, chyba nawet przytył, przynajmniej domowa waga tak wskazuje, ale trzymamy się tej gabinetowej, ma być z koszykiem 7.45 i tak jest od początku (koszyk 1.5 kg).
Wojtku, pokazywałeś kiedyś na swoim wątku zestaw leków, które dajesz kotkom. Rzeczywiście jest tego sporo, zapewne aplikowanie Herze i Dorince wszystkich medykamentów zajmuje Ci cały dzień z drobnymi przerwami. I są efekty, a to najważniejsze :ok:
Pojęcia nie mam, co będzie z Micia PNN dalej, w jakim tempie choroba będzie postępować.
Mam też niewiadomą - nie wiem od kiedy Mić choruje, wykryliśmy złe wyniki przypadkiem. A może taki stan trwa od dawna?
Na razie, teraz, leżymy sobie razem i mruczymy. Mić nawet się uśmiecha i przebiera łapami w powietrzu :1luvu:
Obrazek

czitka

Avatar użytkownika
 
Posty: 17831
Od: Sob lut 12, 2005 10:03
Lokalizacja: wrocław

Post » Sob paź 11, 2014 7:37 Re: Cosia, Czitka, Balbi, Mić - nasze dylematy....

I Mićmić i dziewczynki śliczne :1luvu: .
A czy w razie czego nie można by Miciowi podskórnych w domu robić? One szybciej schodzą, nie trzeba do weta, więc stres mniejszy. To oczywiście o ile wyjdzie z badań, że jest lepiej, za co :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:
“To co robimy dla nas, umiera wraz z nami. To co robimy dla innych i dla świata zostaje po nas i jest nieśmiertelne.” -A. Pine
nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=159694

Alienor

Avatar użytkownika
 
Posty: 24225
Od: Pt mar 19, 2010 14:48

Post » Sob paź 11, 2014 9:27 Re: Cosia, Czitka, Balbi, Mić - nasze dylematy....

Czitko! Dajesz swoim kotom najlepszy dom na świecie. Nie mogły lepiej trafić. Niestety odnośnie Micia nie potrafię Ci doradzić. Ale wiem, że co postanowisz to będzie najlepszym rozwiązaniem dla Niego.
Wygłaskaj proszę do nas wszystkie koty.
Tobie wysyłamy moc najcieplejszych myśli :1luvu:

Zazusia

 
Posty: 2534
Od: Pon lut 21, 2005 9:50
Lokalizacja: Okolice Krakowa

Post » Sob paź 11, 2014 10:13 Re: Cosia, Czitka, Balbi, Mić - nasze dylematy....

Piękny dzień, cudne słońce! :1luvu:
Tak, zapomniałam, Alienor przypomniała mi, że to Mićmić a nie Mić, no właśnie Mićmić :P
Był tu przed chwilą i zajrzał co robię, bo od rana się opala. My mamy taki rytuał codzienny : otwieramy oczy i wybiegamy do ogrodu.
A potem po kolei wracamy na śniadanie i marudzimy, że to tak, a tamto nie i oczywiście, że najlepsze to to, co ma ten lub ta obok.
I do ogrodu!
Mićmić grzecznie zapytał czy śniadanie już jest, wsadził pysio w miseczkę, skubnął i wybiegł truchtem na taras, w domu nie jem!
I tam czeka. Wiec wynoszę, podaję i uciekam albo podglądam zza winkla :wink: Wtedy je, bezpiecznie, na otwartej przestrzeni, zawsze może zwiać gdybym wpadła na pomysł łapania go, co postaram się jednak dzisiaj skutecznie uczynić.
W domu nie dam rady z kroplówką, wiem, że to podobno proste, ale dla mnie nie do przeskoczenia. Mam tylko dwie ręce i nikogo do pomocy. Coś źle zrobię, nie wkłuję się, nie, nie dam rady, sama zejdę przy takich zabiegach, bo ja nerwowa jestem :roll:
Lecznicę mam obok, wyjazd z Miciem razem z kroplówką to 15 minut łącznie, szybciutko, fachowo i skutecznie, w sumie mniejszy stres.
I lekarze fajni, z Miciem już zaprzyjaźnieni no i chwalą Go, że taki dzielny i ważą na dobrej wadze, że taki duży :P
Zazusiu, jaki tam najlepszy dom na świecie, toż to ruina z przegęszczeniem kotów i rozwalającym się Hiltonem, nie wspominając o zbutwiałej budce Taśtasiek i odpadających foliach na płocie :ryk: A w tym wszystkim rozhisteryzowana ja łapiąca do północy z lampą w ręce ogony, nie zawsze moje, bo ciemno 8) Co u Was? Wrzuć tu do mnie na wątek parę jesiennych fotek z ogrodu z kotami, plizzzzz!
Wszystkim dzisiaj życzymy cudownego, jesiennego, słonecznego odpoczynku! I tym kotom w ogrodach i tym w domach, na tarasach, balkonach i parapetach, łapiemy ostatnie promienie lata!
I chętnie zobaczymy zdjęcia, tutaj, proszę śmiało, to nie będzie żadne zaśmiecanie, a piękna dekoracja nowego wątku! :P
Obrazek

czitka

Avatar użytkownika
 
Posty: 17831
Od: Sob lut 12, 2005 10:03
Lokalizacja: wrocław

Post » Sob paź 11, 2014 10:20 Re: Cosia, Czitka, Balbi, Mić - nasze dylematy....

hejka :)

Sihaja

Avatar użytkownika
 
Posty: 20587
Od: Pon sty 03, 2005 22:17
Lokalizacja: Warmia, Dolny Śląsk

Post » Sob paź 11, 2014 11:04 Re: Cosia, Czitka, Balbi, Mić - nasze dylematy....

Moje koty to podszmatowce. Uwielbiają w ogrodzie wchodzić pod różne kocyki, które są wszędzie, na krzesełkach ogrodowych, na dachu Hiltona, na budce Taśtasiek, wszędzie. Bo musi być nora, z nory się świetnie obserwuje ptaszki i nie tylko.
Tym sposobem ogród wygląda makabrycznie, mieszkający naprzeciwko Romowie zapewne mają większy porządek na zapleczu słynnej rezydencji.
Mić jednak woli, a raczej wolał, wylegiwać się na huśtawce ogrodowej albo na innym widocznym miejscu.
Od niedawna też chowa się pod szmaty. Jak mała góra to Cosia, jak duża to Mić. Właśnie przed chwilą usiłowałam podejść do dużej góry, koszyk przygotowany, kluczyki od auta na miejscu, bo zawsze ich szukam. Pełna gotowość kroplówkowa. Szłam na palcach, ale liście szurają i szeleszczą. Góra ani drgnęła, zapewne ze strachu. Ponieważ i tak było mnie słychać poszłam pod wielkie drzewo zbierać orzechy i nimi gruchotać, tak dla zmylenia przeciwnika. I niestety, góra uciekła.
Lecznica do 15-tej a ja mam całe mnóstwo roboty zawodowej na poniedziałek, właśnie zabieram się do pracy.
Gdyby zechciał zajrzeć do domu i zapytać jak mi idzie, może się uda :roll:
Obrazek

czitka

Avatar użytkownika
 
Posty: 17831
Od: Sob lut 12, 2005 10:03
Lokalizacja: wrocław

Post » Sob paź 11, 2014 11:07 Re: Cosia, Czitka, Balbi, Mić - nasze dylematy....

czitka pisze:W domu nie dam rady z kroplówką, wiem, że to podobno proste, ale dla mnie nie do przeskoczenia. Mam tylko dwie ręce i nikogo do pomocy. Coś źle zrobię, nie wkłuję się, nie, nie dam rady, sama zejdę przy takich zabiegach, bo ja nerwowa jestem :roll:

Kroplówka nie jest prosta, rozwiewam mit, zwłaszcza dla nerwowego człowieka. Ale przypomnę się
Obrazek
Obrazek

MalgWroclaw

Avatar użytkownika
 
Posty: 46709
Od: Czw paź 15, 2009 17:39
Lokalizacja: Wrocław, stolica Śląska :)

Post » Sob paź 11, 2014 11:55 Re: Cosia, Czitka, Balbi, Mić - nasze dylematy....

czitka pisze:(...)
Wojtku, pokazywałeś kiedyś na swoim wątku zestaw leków, które dajesz kotkom. Rzeczywiście jest tego sporo, zapewne aplikowanie Herze i Dorince wszystkich medykamentów zajmuje Ci cały dzień z drobnymi przerwami. I są efekty, a to najważniejsze :ok: (...)

Łączę niektóre medykamenty, ale i tak wychodzi dziennie 7 zabiegów typu "tabletka, pasta, mazidło" i do tego 6 razy dopajanie. Razem 13 zabiegów w ciągu dnia. Do tego dwa razy w tygodniu kroplówka, ale wtedy są tylko 4 zabiegi dopajania.

Wojtek

 
Posty: 27316
Od: Śro wrz 03, 2003 3:43
Lokalizacja: Warszawa - Birmanowo


[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Silverblue i 117 gości