Nie wiem o co chodzi Balbisi od paru tygodni, ale zwariować można. Kochana to kicia, przytulas podkołdrowy, delikatna, wrażliwy strachulec taki. Niestety upierdliwa od zawsze, podobno po babci ma taki charakter, tak mi Fredziolina mówiła, bo Balbunia z lubińskich działek z brodzika wyjęta, albo z płota zdjęta, jak kto woli. Ona wszystko musi razy dwa, do miski podejdzie razy dwa, za drugim dopiero je, do kuwety też dwa podejścia albo druga kuweta, na dwór do drzwi razy dwa i tak też wraca i tak dalej.
W lipcu skończy 12 lat. No. I teraz mam tak: w nocy patrolujemy nieustannie mieszkanie, tuptuptup, tuptuptup. Albo nagle wali łapami w szybę drzwi tarasowych w środku nocy, bo tam jakiś obcy kot może podszedł i trzeba go nastraszyć.
A w dzień to już zwariować można. Wychodzi co dziesięć minut na dziesięć minut
Drzwi otworzyć, drzwi zamknąć. Otworzyć, zamknąć. Zamknąć, otworzyć. I tak w kółko od rana do wieczora. Schudła przez to wszystko, jest w ciągłym ruchu, jakieś kocie ADHD.
I jeść. To nie, tamto nie, a to tak. Potem tamto tak a to nie
Wiosnę czuje, czy co? Albo szuka?
Szczepan, wychodź już z tą drabiną, bo tu dom wariatów
Wte i wewte, wte i wewte...