Będzie trochę aktualizacji
Migdałek skończył 13 lat
Od dłuższego czasu szwankuje zdrowotnie, w sumie ni wiadomo dlaczego. No ale żyjemy dalej. Kto pamięta sprzed lat Migdała- strachulca zdziwiłby się wielce. Dzieci go nie ruszają, mogą krzyczeć, tupać, miętosić, a on sam się podkłada
kotów cd
Vanilka kastratka wylegująca się na najwyższej półce drapaka
z racji, że kastratka, rujki brak, to karmi tych swoich wyrośniętych synków ile chcą. I rosną tacy mamisynkowie
Jolie
niańczyła Vanilkowe kocięta, teraz się dobija do Diamisiowych. O swoich nie myśli. Wakacje idą więc nie narzekam na razie...
Niestety mają z Frezją niefajne hobby... tłuką się. Myślałam, ze po kastracji będzie lepiej i może jakiś czas było spokojniej. Ale jednak nie na stałe, nie na tyle by tak zostało i ze względu na bijatyki i jej potrzebę braku stresów.
Frezja szuka nowego domu.... Albo bez kotów, albo z jednym spokojnym, nie wymagającym interakcji. Z Migdałem Frezja się lubi, nie lubi się z żadną z kotek, z Jolie się nie znoszą. Ludzi uwielbia (dorosłych znaczy się). Łazi za mą, zagaduje domagając się głasków, ociera o nogi, bawi piórkami. Nie jest jednak nachalna. Dzieci są fajne jak machają piórkami, miętolić się nieszczególnie daje. Szuka spokojnego domu, który jej to wszystko zapewni + zadba o jej zdrowie. Frezja przeszła ponad rok temu zapalenie mięśnia sercowego. Było, minęło, ale ślad w sercu pozostał i bierze codziennie wieczorem dwa okruszki tabletek wspomagających pracę serca. Zalecone jest też echo serca co 6-8 miesięcy, więc nowy dom musi mieć dostęp do kardiologa i liczyć się z wydatkiem na badanie (leki drogie nie są). Przebyta choroba ani w trakcie trwania ani po, ani teraz nijak nie wpłynęła na jej zachowanie. Zawsze czuła się świetnie. Po kastracji na tyle, że teraz trzeba wagi pilnować
Frezja obecnie wygląda jak niedźwiedź, jak kocur. Jest wielka, masywna, kupa futra
także jakbyście mieli kogoś znajomego....
spokojny, rozsądny dom...