Dziękuję za słowa wsparcia
Nie mogę jeszcze dojść do siebie.Tak bardzo chciałam, aby Bohun żył.Nie udało się, nie mogłam patrzeć jak cierpi, miauczy głośno, żałośnie, czego wcześniej nie robił.On w ogóle nie wydawał z siebie żadnych dźwięków.Był kotem cichym, spokojnym, bardzo grzecznym, kochającym inne koty, zwłaszcza Benię.Inne koty też do niego lgnęły.Był pozbawiony agresji, nie radził sobie na wolności, był przeganiany, koty nie dopuszczały go do misek.Nie znam jego przeszłości, nie wiem nawet, ile miał lat, ale na pewno nie był stary.Nie zauważyłam żadnych niepokojących objawów jeszcze dwa tygodnie temu.Nie był wychudzony, miał ładną sierść, jadł i wzorowo korzystał z kuwetki.Miał zwyczaj wieczorem kłaść się na dywaniku w przedpokoju i patrzeć na mnie.To znaczyło, że jest pora kolacji i Bohun jest głodny.Wtedy też przymilał się do mnie, łasił, domagał mizianek.Nigdy mnie nie ugryzł, nie zadrapał.Nawet w lecznicy taki był, chociaż przerażony.Muszę podziękować dr Magdzie za opiekę nad nim
Bardzo o niego walczyła, ale ja nie chciałam już skazywać go na mękę.
Takie miał wyniki
Pożyczyłam pieniądze,pożyczyłabym więcej, aby tylko go ratować, ale to już nie miało sensu.
Zostały mi tylko zdjęcia, ale tych nie mogę już oglądać.