Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
cytryna pisze:ja u siebie na dzień dobry mam ok. 13*C
w pokoju, a o łazience to już nawet nie wspominam
floxanna pisze:Oj, jak miło Was widzieć i witać Koty okupują głównie łóżko, można się swobodnie tulić do grzejników
U mnie lukszusy, jesienią wymieniliśmy piecyk gazowy (jeszcze Stary asystował przy instalacji i anektował styropiany z pudła z nowym piecykiem ), więc mam w domu ok. 21 °C.
Villentretenmerth pisze:Przecież to mało ważne, na której stronie. My też jesteśmy + V.
A w ogóle dlaczego wszyscy o zimie. "Taki mamy klimat".
floxanna pisze:Pojawiło się kiedyś jakieś nieuzasadnione przepraszanie za wątek poboczny w rozmowie, więc na wszelki wypadek stwierdzam, że „u mnie” nie obowiązują żadne ograniczenia tematyczne. Wszelkie dygresje, opowieści, ciekawostki, naukowe i nienaukowe wyjaśnienia mechanizmów działania wszechświata, dowcipy, gorzkie żale etc., etc. są mile widziane
Maupa pisze:mieszkam w domu ze sprawnym, dużym piecem gazowym i sprawnymi kaloryferami. tylko wiesz co? mieszkam też z babcią. a babcia oszczędza (choć rachunki za gaz płaci de facto mama). więc "skręca" (czyt. zakręca na amen) kaloryfery w pokojach, w których nie przebywamy. i to nie że w pokojach, w których nikt nie mieszka - tylko jak wychodzi z kuchni do biblioteki, to zakręca kaloryfer. jak idzie spać, to zakręca wszystkie kaloryfery na parterze. przecież na zewnątrz w nocy jest takie tam -12, to po co ma się w salonie cokolwiek grzać.
potrafię chodzić po domu i trzy, cztery, pięć razy DZIENNIE odkręcać kaloryfery. żebyśmy miały jasność - nie na full, satysfakcjonuje mnie odkręcenie ich do połowy.
a jak wychodzę na kilka godzin ze swojego pokoju, który jest ogrzany - to wracam do lodówki.
i to jest, k*wa, ból.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], zuza i 301 gości