Bardzo dziękujemy i witamy się poświątecznie.
Tak mnie choróbsko jakieś zmogło, że w Wigilię w ogóle prawie nie kontaktowałam. Stąd też nieobecność na miau, choć kocich "kartek" z życzeniami natrzepałam z taśmowo. Odkryłam bowiem nową apkę i jechałam z koksem.
Małżon spojrzał na nie i skwitował: no, brakuje tylko napisu "smacznej kawusi we wtorek".
Wtedy zamknęłam się w sobie, a nawet rozchorowałam.
Nie będzie zatem kartek. Podciął mi skrzydła.
Tylko moja teściowa doceniła.