Ale fajnie, że zaglądneliście do mojego wątku
Robalka i Mrówa pozdrawiają

**
razem z chłopakiem w ostatnim czasie poważnie rozpatrywaliśmy wzięcie jeszcze jednej biedy..
były rozmowy już nawet itd...
ale niestety życie to nie bajka i wszystko się u nas poplątało...
Nasza Fredzia musiała mieć poważny zabieg stomatologiczny - dla szynszyli to ogromne przejście i wielkie ryzyko, czy przeżyje... czy rany się zagoją... to był ciężki okres dla nas i dla Fredzi.
Trzeba było jej wyrwać górne ząbki
no i cała nasza uwaga poszła na Fredzię - karmienie strzykawką, częste wizyty u weta (jeździmy na drugi koniec miasta, więc czasem podróż w korkach trwała 3godz!) itd.
A teraz kiedy Fredzia ma się lepiej, rany są coraz płytsze i jest naprawdę dobrze... znowu się porobiło

Zrobiliśmy dziewczynom badania krwi, mimo że nic się nie działo (ciągle uczę się o kotach i to były pierwsze takie badania)
w wynikach krwi naszej Robalki wyszło, że ma za wysoki poziom kreatyniny - 1,8 (przy normie 1,8)
do tego podwyższony mocznik 66,9 (norma 68,1)
Wet od razu po zobaczeniu wyników kazał nam przejść na dietę Renal, Robala dostawała przez trzy dni kroplówki... Wet nam dał też Ipakitine.
Pytałam weta czy nie powinniśmy zrobić jongramu (dowiedziałam się o tym z forum) i więcej badań - przed przejściem na dożywotnią dietę - ale mówił, że kreatynina odpowiada za nerki i że to coś z nerkami bo Robalka ma za wysoki poziom... (ja nie do końca wierzyłam, że kota jest aż tak chora)
w czasie gdy miała kroplówki - zbadaliśmy jej mocz (wet mówił, że to nie będzie miało wpływu na wyniki)
wyszło, że ma podwyższone ph - 7
i nieliczne kryształy - trójfosforany amonowo-magnezowe... wtedy wet coś wspomniał, że Robal będzie jadła Renal przez miesiąc. I że musimy robić jej badania moczu raz na tydzień... no i że mamy zrobić usg.
Ja się załamałam już po wynikach krwi i tym co mówił wet...
przeryczałam noc... co patrzyłam na Robalkę to w ryk :/
Robala nie chciała jeść saszetek które kupiliśmy u weta (niestety nie miał żadnych próbek)...
poskubała i nie chciała...
Powiem szczerze, że nie zmuszaliśmy jej bardzo do tej karmy i ipakitine, bo ja bałam się że jak ma jednak zdrowe nerki to że jej zaszkodzimy!
Po kilku wizytach u naszego weta i wydaniu sporej kasy...
w końcu ochłonełam i poszliśmy z Robalką do innej wetki...
obejrzała Robalkę - powiedziała, że jest piękna i absolutnie nie wygląda na chorą.
Zobaczyła też jej wyniki - zwróciła uwagę na bardzo małą ilość leukocytów - 2,84 (norma 6,00-11,00)

Powiedziała też to co przypuszczałam...
Robal na razie nie może jeść tej karmy!
Teraz będziemy robić jej ponowne badanie moczu, bo tamto było podczas kroplówek a musimy mieć pewne wyniki.
Usg robimy w ten czwartek. I dopiero będzie wiadomo co robić.
Ale wetka zakłada, że to nerki to raczej nie są.
Mam ogromną nadzieję, że Robalka nie jest nerkowcem, że kreatynina podniosła się bo są te kryształy w moczu..
Nie znam się na wynikach badań i na choróbskach, ale wierzę w to że nasza kota nie jest aż tak chora!
Wszystko to wyszło w ciągu ostatniego tygodnia - 29 listopada zrobiliśmy im badania krwi, wieczorem wet do mnie zadzwonił z wynikami i krótką wiadomością co robić z Robalką (od jutra kroplówy itd)... potem wszystko poszło jak lawina, bo ja kocham maksymalnie nasze koty i mogę nie kupić czegoś sobie, ale one muszą mieć wszystko! a już na pewno muszą być zdrowe!!!
Kurde... ale walnęłam krótkiego posta
