Piszecie szybciej niz ja
: D
Dziś rano widziałam Biedronkę i Śliniaka. Ale nie podeszły, były nadal wystraszone. Szybko zniknęły.
Zadzwoniłam do lecznicy - wszystko w porządku! Mogę przyjechać po Puchacza!
Kupiłam po drodze serca, puszki. Trochę poczekałam, bo kolejka kotów i psów. A potem pania Dagmara przyniosła klatkę z Puchczem. I to był ten prawdziwy Puchacz, puszysty a nie zmięty jak szmatka, patrzący ponuro spode łba. Jeszcze ostatni wlew do wenflonu, założenie opatrunku, bo trochę krew leciała i można wracać! Wyniki podobno bardzo dobre, przyjechałam z nim w porę. Kot przywieziony tego samego dnia z podobnymi objawami nie przeżył...
I jeszcze umówić się za miesiąc na ciachnięcie. Trzeba będzie znów robić zasadzkę.
Puchacz mało nie rozniósł klatki, ale nakryłam go ręcznikiem, żeby się nie stresował. W firmie postawiłam klatkę na parapecie i otworzyłam, ale biedak tak sie po niej miotał, że nawet nie zauważył, że juz otwarte - musiałam go nakierować do wyjścia. Pognał jakby go sfora psów goniła.
Pomyślałam, że trudno, będzie mnie kot nienawidzić. Może na autokomis będzie choć chodził jeść.
Napisałam administratorowi, że Puchacz wrócił do domu.
Przyniosłam serca z samochodu, wsypałam serca do miski, zakiciałam z nadzieją, że choć może któraś kocica przyjdzie je zjeść.
Przybiegł Puchacz z opatrunkiem na łapce
Wyjął mi serce z ręki pazurkami i poszedł je w krzaki zjeść. I zaraz wrócił po następne.
A potem przybiegła Biedronka - chyba była zaskoczona widokiem braciszka. Zatrzymała się, podbiegła, zaczęły się do siebie łasić i obwąchiwać. Byłam taka wzruszona, że nawet nie wyjęłam komórki żeby zrobić im zdjęcie. Przyszła na to Grażynka, zawołała Zbyszka - staliśmy i patrzyliśmy na kocią radość.
Wraz z powrotem Puchacza koty powróciły na parapet i pod okno - pojawiła się nawet Kropka. Ile razy się wychylę i zawołam przychodzi jakiś kot - Puchacz, Biedronka, Śliniak, Kropka. Jak poprzednio zostawały i żołądki i karma w misce, tak dziś zjadły prawie kilo serc, przy okazji podrzucając je i szalejąc w trawie.
Tak jak przed chorobą Puchacza.