

Nie pytajcie jednak skąd to się wzięło. Nie byliśmy przygotowani na możliwość wzajemnej miłości od pierwszego wejrzenia z kocurem

Na kota czekaliśmy długo. Ja wychowałam się ze zwierzętami - choć przyznaję, że w dzieciństwie kotów się bałam i jak los rzucił nam do domu biedną, zmaltretowaną koteczkę, unikałyśmy się kilka miesięcy. Ja byłam dla niej zbyt żywiołowa, a ona - była kotem. Po tej biedzie było u mnie w domu jeszcze kilka kotów, psów też nie brakowało. No i u rodziców dalej urodzaj - dwa koty i dwa psy.
Chłopak z kolei zwierząt nigdy nie miał. Mój zwierzyniec w domu rodziców trochę go przerażał. A mnie przerażało to, że się nie oswoi ze zwierzętami. Bo jak to? Dom bez sierściuchów? Zresztą ja za zwierzętami - od kiedy poszłam na studia - naprawdę tęskniłam. Bardzo się cieszyłam kiedy jakiś czworonóg do mnie przybiegał i mogłam choć trochę potarmosić jakąś mordkę

Na szczęście oswojenie jako-takie nastąpiło i nastąpiła też chęć posiadania futra własnego. Ze schroniska. Na początku nie mieliśmy możliwości - tułaliśmy się po akademikach, mieszkaniach studenckich. Od roku mieszkamy w kawalerce ale mieliśmy jeszcze zbyt niestabilną sytuację. I nagle - w sobotę albo niedzielę (14-15 września) zapadła decyzja o braniu kota. Mieliśmy 600zł, kupiliśmy wyprawkę, zostawiliśmy połowę na wszelki wypadek. No i pojechaliśmy po tego jedynego (choć wtedy miała być "ta jedyna").
Andrzej ma 8 lat (a nawet trochę więcej), jest biało-bury i jest kocim aniołem. Nigdy nie miałam tak milaśnego i tak grzecznego kota. Mógłby pół dnia i pół nocy przespać na moich kolanach (opcjonalnie brzuchu). Resztę dnia spędza na jedzeniu, zabawie i spaniu na kartonach po butach na parapecie. Ewentualnie drapaniu w ścianę w środku nocy, kiedy uważa, że zamiast spać powinnam poświęcać mu uwagę. No troszkę egoistyczny anioł.
Andrzej napędził nam już niezłego stracha na szczęście skończyło się tylko na wykryciu zapalenia ucha, dziąseł, podrażnionej błonie śluzowej zadkowej. Bieda musi niestety jeździć co chwilę na zastrzyki a we wtorek (mam nadzieję) udamy się na sanację jamy ustnej. A my w związku z powyższym naginamy czasoprzestrzeń żeby ze wszystkim się wyrobić.
Trzymajcie kciuki, grzecznie prosimy
