Witam wszystkich na naszym wątku.
Kilka słów o Milce: (
viewtopic.php?f=13&t=156291 )
Wcześniej pseudo właściciel nazywał ją Perełka, nie bardzo karmił, nie pilnował. Ale może tak właśnie miało być? Bo przecież gdyby nie to że nie dopilnował Mila nie spadła by z dachu i nie trafiła do nas?
Trafiła do nas na DT z klatki od weta (jak dla mnie to niestety kolejny pseudo wet) z obolałą łapką, kulejąca, z początkiem kociego kataru, ale za to z niezwykłym apetytem i spokojem. Po drodze znalazło się także zapalenie uszka. Wszystko co tylko sie dało wyleczyliśmy, łapka sama doszła do siebie i śladu po bólu nie ma. Milek już zostawia sobie jedzonko w misce bo wie, że napewno dostanie następną porcje- nauczyliśmy Ją, że 3 razy dziennie jest świeże papu. W wątku (link na górze) można wyczytac wszystko co działo się do czasu DT. Dlaczego tak? Cytując Villena :
"I poniosło, poniosło, poniosło... Na całego, na zabój, na ostro..."Zakochani, zadowoleni, cieszący się z towarzystwa młodego kota ZAPOMINAMY co było wcześniej i cieszymy się NOWYM ŻYCIEM Milki
Także zapraszamy i uznajemy, że zła przeszłość została za nami.
Jak jest teraz? teraz Milek chodzi po domu i mrauczy
biega, szaleje, gryzie, atakuje stopy i wtyka łapki w otwory wentylacyjne w drzwiach
Panicznie boi się odkurzacza, ale za to pralka jest cool. Kręci się, można pacać i zaglądać przez szybkę.
Parapety zostały zaliczone, kanapy ofutrzone, dywanik do ostrzenia pazurków zagarnięty.
Cieszymy się, że nie szkuci, że nie niszczy nic. Jest grzeczna. Wieczorem tulaśna i załącza traktor
To taki mega wielki skrót bo ta kicia jest tak wyjątkowa, że nie da się opowiedzieć wszystkiego.
Wczoraj obiecałam nowe zdjęcia.... będą będą !