prośba o pomoc w podjęciu decyzji

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto kwi 30, 2013 8:54 prośba o pomoc w podjęciu decyzji

Witam
muszę wam troszkę pomarudzić :)
pomóżcie mi tak na zimno zrobić listę plusów i minusów adopcji Moniki.
http://www.facebook.com/l.php?u=http%3A ... =qAQEJ_Oqd

Monia jest kotem specjalnej troski teraz na dt w Warszawie,oddana do krakowskiego schroniska, wymaga magnetoterapii, czasem oddaje nieświadomie mocz i jak widać ma problemy z chodzeniem.
Po rehabilitacji powinno się poprawić ale nikt na to nie da gwarancji a kicia im starsza tym problem może się nasilać.

Mam dwa koty i miejsce na jeszcze jedną pociechę, już rozmawiałam o adopcji z osobami które zajmują się koteczką i poleciły mi zastanowić się na zimno.
Prosze was jako osoby które mają własne pociechy i sporo doświadczenia z kotami o poradę.
Ja ją chce przygarnąć bo:
- Mam możliwość, miejsce, czas i w miarę pozwalają mi na to środki
- umiem pielęgnować persa
- nie mam "przekoconego" domu
-mam przystosowane mieszkanie :) - do tąd były racjonalne argumenty.
- zakochałam się w niej od pierwszego spojrzenia:)

weridian

 
Posty: 10
Od: Sob paź 31, 2009 10:56

Post » Wto kwi 30, 2013 9:40 Re: prośba o pomoc w podjęciu decyzji

Niestety, ja nic nie podpowiem. Masz wszelkie warunki, by przyjąć kiciulkę. To Ty musisz zastanowić się, czy możesz podjąć się opieki chorego kotka. Jakie są rokowania, co może się stać i czy sobie z tym poradzisz...

Sihaja

Avatar użytkownika
 
Posty: 20592
Od: Pon sty 03, 2005 22:17
Lokalizacja: Warmia, Dolny Śląsk

Post » Wto kwi 30, 2013 9:51 Re: prośba o pomoc w podjęciu decyzji

jeszcze pozostaje kwestia wyjazdów i wakacji. I tu zakładam scenariusz max niepomyślny (lepiej się mile rozczarować, niż coś przeoczyć): Być może będzie to kot wymagający stałego monitorowania (bo nigdy nie wiadomo co i w którym momencie się stanie), więc albo zostawić go w domu pod opieką osoby, która go zna na bieżąco i zauważy jak coś nie zagra, i weźmie od razu do weta, albo brać ze sobą.
(piszę to, bo mam astmatyka, który jeździ z nami na wakacje i na miejscu ma zaufanego weta "dyżurnego")
не шалю, никого не трогаю, починяю примус ;)
Aktualnie na pokładzie: Nadszyszkownik
Nasze koty za TM(w kolejności zgłoszeń): Kulka [*] 17.03.2023, Gluś [*] 26.03.2020, Zmrol [*] 24.09.2023, Żwirek [*] 07.06.2024
Robalek['] Kredka['] Pirat['] Połamaniec [']

zabers

Avatar użytkownika
 
Posty: 26196
Od: Nie lut 08, 2009 14:21
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto kwi 30, 2013 9:56 Re: prośba o pomoc w podjęciu decyzji

Takze uważam,ze na spokojnie sama musisz się zastanowić. Czy długofalowo podołasz. To wieczny dyżur, strach i rozterki. Ale też i radość.

Nas życie postawiło samo pod ściną w postaci małego 4 tygodniowego Żunia. Miał być DT, było krótkie dożywocie. Żuniek był genetycznie upośledzony (układ pokarmowy walnięty od końca do końca). Błądziliśmy w ciemno z leczeniem wiedząc, że koniec mamy przeznaczony gdzieś blisko. Żuk żył u nas ok 10 m-cy. Umordował nas psychicznie i finansowo. Dom stanął do góry nogami...inne jedzenie, wyciekające kupki... A wszystko to w gronie licznych kotów. Żuniek odszedł z naszą pomocą w VIII/12. Nie miał już szans. Jednak NIGDY nie zamieniłabym się na te dni. Jakby trafił do nas raz jeszcze, ponownie bym podjęła walkę o niego. Żuniuś z góry był skazany na śmierć ale chciał bardzo, bardzo żyć. Był radosny, szcześliwy, pyskaty...Kochały Go wszystkie koty. My też Małego bardzo kochaliśmy. Odwdzięczył się wielką miłością, przywiązaniem i terroryzmem :mrgreen:
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 55984
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 12 >>

Post » Czw maja 02, 2013 7:13 Re: prośba o pomoc w podjęciu decyzji

Tymczasowałam bardzo chorego kota, Zusia.Był na Paluchu, nikt nie zauważył, że ..wrosła mu w szyję obroża :evil: Dorosły kot ważył tyle, co trzymiesięczny kociak.Do mnie trafił już nieco "przytyty", ale bez przerwy wypsikiwał obrzydliwe gile z nosa.Wszędzie, na pościel, na meble, na szyby w oknach.Prałam, myłam wszystko bez przerwy.Była opcja kosztownej i trudnej operacji, bo żadne leki nie działały.Pomogła l`lizyna, ale sądzę, że również to, że Zuś uwierzył, że jest kochany, że ktoś o niego walczy.Znalazł fantastyczny domek jeszcze będąc chory.Jest w nim 2,5 roku, jest zdrowy, piękny, uwielbiany.Inny kot, Bombaj (FeLV+) z paskudną raną na pyszczku, która nie chciała się goić ma się znakomicie w swoim DS, jest piękny, ogromny, nie ma żadnych objawów.
To optymistyczne.To były bardzo chore koty, właściwie bez szans na dom, a jednak.Odeszły natomiast takie, które były zdrowiutkie w momencie adopcji, po kilku latach zachorowały i są już za TM.Nie przewidzi się niczego.
Nowy bazarek viewtopic.php?f=20&t=217527 Zapraszam

ewar

 
Posty: 56106
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola




Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: puszatek i 29 gości