A tak, to jest znana strategia U nas świetna jest w tym Pikaśka, siądzie i się gapi, nawet nie jakoś wymownie, ale taktyka jest skuteczna. Balbiśka tak nie umie, jej puszczają nerwy, warczy, buczy i zamiast wykurzyć konkurencję, sama ucieka
A wyjaśnienie tego fenomenu jest proste: Hera mocno spała gdy Dorinka kładła się obok niej. Sielanka trwała 20 minut, potem Hera obudziła się i zdegustowana opuściła fotel. Hera przyjęła tu pozycję, która bardzo mi się podobała: tyle łapki wyprostowane i przyciągnięte do główki przednimi.
Wczoraj minął rok od śmierci Hery. Wydawało mi się, że już się z tym pogodziłem, a tymczasem jakieś 2-3 tygodnie temu śniło mi się, że ją sklonowałem ze starego wąsika. Okazuje się, że gdzieś głęboko Hera wciąż tkwi we mnie, mimo że na co dzień o tym nie myślę.
Całkiem nieźle. Na co dzień, gdy pracuję lub mam inne zajęcia, to nie myślę o ich braku. Ale, jak pisałem niedawno, kiedyś śniło mi się, że ożywiłem Herę - sklonowałem ją ze starego wąsika, czyli gdzieś w głowie koty wciąż tkwią we mnie. Dzisiaj zacząłem przygotowywać kalendarz Dorinki na przyszły rok i też rzewnie mi się zrobiło.