Siostrzenica z TZ-tem kupili sobie szczeniaczka mopsa, już tydzień temu.
Ma 8 tygodni jeszcze go na żywo nie wiedziałam, na fotkach słodziaczek
Mojemu małżu się nie podoba jednakowoż, nie lubi takiej psiej urody, a że o gustach się nie dyskutuje jak wiemy to ma prawo. Mówię, że taka moda teraz ja sama nie byłam zwolenniczką "krótkich kuf i takich oczu wytrzeszczonych jakby" (czy spłaszczonych kocich pyszczków) itd. ale jak tak się napatrzyłam na te mopsiki, napatrzyłam to mi się podobają
Niemniej faktycznie ma "problemy z oddychaniem", tzn tak ma ta rasa nie jestem oczywiście znawczynią, troszkę poczytałam z samej ciekawości.
O psach
no coś mnie jak pisałam wzięło w tym kierunku
No to jak już o pasach i o gustach to muszę przyznać, że jest jedna rasa, która nie podoba mi się, której bym nie mogła mieć - Chihuahua /ciułała/. Też modny "maskotokowy" piesek. Bardzo mi się kojarzy z ratlerkiem, który w czasach mojego dzieciństwa był popularny, hałaśliwy, wyłupiastoooki, rzucał się na nogawki spodni
wabiły się bardzo często Mucha, Żaba. Żabcia znaczy. Tak jak uwielbiałam psy (bo ja jestem nawrócona psiara
) to tych nie, marzyłam o jakimkolwiek, najmniej urodziwy kundelek był dla mnie piękny i był szczytem marzeń, oprócz Ratlerka
Widać mi zostało
A jakie mi się tak naprawdę, naprawdę podobają? Qrcze, no głównie duże psy niestety lub średnie do tego wymagające dużo ruchu 2-3 godz. spaceru, aktywności domku z ogródkiem najlepiej do tego
No i wymagające kogoś kto będzie umiał je ułożyć, żaden z nich nie jest w grupie polecanych typowo dla "rodziny z dziećmi" Z tego co czytałam to jeszcze z tych średniej wielkości mógłby być seter irlandzki (podoba się
polecane są też dalmatyńczyki jako rodzinne ale dalmatyńczyka nie chciałabym.
Duży, mądry spokojny ułożony pies, bardzo przywiązany do rodziny i trochę obronny - z wyglądu choćby
Bandog, Leonberg, Mastif neapolitański lub angielski, czarny terier rosyjski też, no i jeszcze kilka nie pamiętam nazw - czyli pies, którego nigdy nie będę miała
(chyba, że dorobię się domku z ogrodem pod lasem i weterynarz przychodziłby do domu). Nie możemy mieć dużego psa, ciężkiego już ledwo dawaliśmy radę z Amosem gdy trzeba było go pod koniec życia nosić (owczarek szkocki 25 kg) starsi ludzie nie mogą mieć dużego psa bo gdy zachoruje to jest problem.
Poczytałam o Yorkach i no qrcze, nieciekawie w sumie z różnych względów... Do tego do Estina chyba się nie nadaje. Estian lubi niekiedy pogonić się i "powalczyć" a York ma ponoć tak słabe kości że myślę, że mógłby mu zrobić krzywdę, całkiem realnie bo byłby 4x większy od Yorka. Maltańczyk jest taki do domku z miłym charakterem, nie jest też na liście psów z typowymi dolegliwościami/chorobami (oprócz często zdarzającego się łzawienia) i w ogóle nadawałby się do domu i dziecka ale ta pielęgnacja jego z kolei mnie przeraża bo nie lubiłabym tych zacieków pod oczkami ciemnych, trzeba co dzień smarować odpowiednim preparatem, czesać co dzień ew. dwa i to koniecznie bo się kołtuni bardzo i kapanie jak się pobrudzi, niektórzy co tydzień niektórzy codziennie
Strzyc co 3-4 miesiące jednym słowem raczej odpada, w każdym razie na razie póki mam roboty aż za dużo.
Mops nadawałby się z tego co czytałam ale TZ na pewno na Mopsa się nie zgodzi a i ja bym też nie bardzo chyba jednak chciała.
Czyli nie ma dla mnie/dla nas pieska
To jest bardzo niemądre, że myślę o psie. Kilka lat minęło od śmierci Amosa i tak jakoś powoli mi chyba zaczyna brakować czy cóś ?
Kot już zawsze z nami będzie, bez kota sobie nie wyobrażam życia ale to są zupełnie różne zwierzęta i fajnie jest mieć oba - w każdym razie "mi jest fajnie".