Witam
minął już rok od odejścia tego małego Skrzata
dla nas ciągle on jest w sercu i bardzo często go wspominamy. Był wyjątkowym kotem
W poniedziałek przygarnęliśmy młodą koteczkę - Maszę. Biliśmy się z myślami od jakiegoś czasu.
Nazwaliśmy ją zgodnie ze zdjęciem Masza , bo Pepuś przy niej to niedźwiadek
Na chwilę obecną jest zamykana w swoim pokoiku na noc, a na dzień przy nas może chodzić po całym domu. Oczywiście po początkowym stroszeniu do Pepusia na chwilę obecną jest etap fascynacji i zdecydowanie go zaczepia. Pepuś jednak jest już spokojnym i statecznym Panem , więc jest obojętny na te zaloty, a jak trzeba syknie.
Ma ona 2 miesiące, więc po prostu my jesteśmy zszokowani jak można wszystko z taką euforią odbierać
zabawa z sandałów, dywaników, straszenie się w lustrze, zabawa z paluchem od nogi ....
Jesteśmy po wizycie u weta - ma świerzba więc oczywiście do leczenia.
Jedynie na chwilę obecną zauważyłam, że chyba czasem nie dosikuje. Przy nas pójdzie do kuwety, a po paru minutach dwa razy zdarzyła się wpadka w pościeli/na dywanie. Dziś było podobnie ale za drugim razem udało jej się trafić do kuwety.
Myślę czy nie jest kwestia że wybiega w euforii ze swojego pokoiku , a potem szybko aby odbębnić robi przy nas, ale już ciekawy świat ją woła i dlatego nie dosikuje do końca.
czy mieliście styczność z taką sytuacją u małych kotów?