izka53 pisze:Ale -
tak sie mnie rzuciło po oczach , że w jednym z pierwszych swoich postów, zaraz po dokoceniu Czesia Jożem , deklarowałaś , że jeszcze kiedyś będziesz miała burasa , w białym gorsecie i skarpetkach. A przeznaczenie stało obok Ciebie - widocznie - i zacierając łapki myślało -
mówisz i nasz
Tak, zawsze deklarowałam, że chcę burasa w skarpetkach. Amyszkowym Filipkiem się zachwycałam.
A mężowi, gdy zrobił coś, co wymagało pochwały, mówiłam zawsze: niech ci Pan Bóg w kotach wynagrodzi. No i wynagrodził. Gdy małżonek przyniósł do domu cały miot i burasa w skarpetkach zaczęłam bardziej uważać na słowa.
Tymczasem stało się to, co stać się musiało. Teoretycznie nieznany sprawca zniszczył, stojącą w centrum Mirmiłowa, bożonarodzeniową choinkę! Następnie wandal usiłował zjeść potłuczone bombki. Smak potrawy skomentował krótko: ostre! Daleko posunięta poprawność nakazuje mirmiłowskim stróżom porządku wstrzymać się od jednoznacznych sądów. Czy osobnik widniejący na zdjęciu to aby na pewno ten sam, który zwalił drzewko? Czy godziło ono w jego poglądy? Czy choinka obrażała jego uczucia religijne? Z tymi pytaniami pozostaniemy aż do zakończenia śledztwa.
Oskarżony tłumaczy, że to wszystko przez Myszę, która schowała się między gałązkami, uciekając przed torturą. Myszy nie przesłuchano. Dokonała ona żywota między iglastym listowiem i w tej chwili nie da się z niej wydobyć żadnych zeznań.