Witam wszystkie nowe i "stare" ciocie na wątku
Jak już wcześniej napisałam od piątku w nocy nowy lokatorem u mnie jest Rudolf. Przyjechał do mnie z Tychów od Justyny. Wcześniej kilka razy byłam u Justyny , bynajmniej nie w celu adopcji, i tak się złożyło, że ten "zardzewiały" jegomość skradł mi serce. Wiedziałam, że jest "trudnym" kotem, że jest kotem po przejściach i ma trudności ze znalezienie domu. Życzyłam mu tego domu , jak i wszystkim pozostałym tymczasom Justyny, bardzo życzyłam. Potem gdzieś zaczęła kiełkować myśl: a może przytulę go u siebie ?! Bałam się tej myśli, tej decyzji... trwało ponad dwa miesiące. Bałam się bo ciągle myślę o Jaszeńce i Iwonce...tak za nimi tęsknię

W końcu zdecydowałam się. Rudolf zamieszkał u mnie. Ten biało-rudy terrorysta ma teraz z 8-9 lat i ma niezły charakterek

, a u Justyny takie "ciepłe kluseczki" z niego były
Przyjechał, wyszedł z transporterka i zawładnął mieszkaniem
Jest u mnie dwie doby i już podporządkował sobie całe stado. Najbardziej zestresowany jest Maciuś, wczoraj cały dzień chodził "górą" i bał się zejść. Dziś jest odrobinę lepiej choć Rudolf prześladuje Macieja nawet w "kibelku", ale idzie ku lepszemu. Dziewczynom też dokucza ale one potrafią na niego "ryknąć"
A taki słodziak z niego ... jak śpi
