Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
klaudiafj pisze:Ale miałyśmy wypadekTak Tosia szalała, po całym mieszkaniu od paru godzin Ja nad nią jak kwoka. Kiedy buszowała w szeleszczącym labiryncie to tam są takie grube sznurki do zabawy i nagle labirynt zaczepił się jej o zęby za sznurek (bo wątpię, że go dała radę połknąć, bo on gruby) i zaczęła uciekać, przy czym obijała się strasznie pod krzesłem, rzucała się okropnie - udało mi się ją złapać, labirynt puścił - Tosia chyba zwymiotowała na sznurek ze strachu Utuliłam mocno dzieciątko, kołysałam i całowałam, a ona płakała strasznie
mimimi... tak płakała! W końcu udało mi się ją uspokoić, zaczęła mruczeć. A jak doszła do siebie to poszła na zwiedzanie drugiego pokoju. Potem położyłam ją do łóżka, jeszcze zjadła trochę i teraz śpi. Cała sytuacja trwała może 3 sek. Tego jak labirynt atakował Tosię.
Zobaczyłam co to było na tym sznurku , a tam był taki zadzior na końcu jednego sznurka i to mogło jej się zaczepić... Ten zadzior to chyba ona zrobiła gryząc to.
Serce mi stanęło i ryczeć mi się chcę, bo ciągle słyszę jak płacze.
A ile jest takich kotków, które płaczą a nie ma nikogo, kto mógłby je utulić![]()
![]()
![]()
Nie uspokoję się po tymJak ten tunel mógł tak przerazić moje dzieciątko! A ja nic nie mogłam zrobić, żeby temu zapobiec
klaudiafj pisze:Niestety, ale oczy dookoła głowy nic tu nie pomogą. Tosia bawiła się od moją opieką tymi sznurkami, szalała jak dzika i nagle zaczęła uciekać. Chyba gdyby go połknęła troszkę to uciekając tunel sam by się usunął z pysia, a on za nią biegł, nawet między metalowymi nogami stołka obrotowego. Mała miała cofkę taką, że czuć było tylko, ale nie że całkiem zwymiotowała. Nie wiem co z tym tunelem teraz - czy go zostawić czy schować czy uciąć te sznurki - w końcu to jest tunel dla kociąt również.
Bardzo mi leży na sercu to jak ona była przerażona i jak płakała.
Tuliła długo moje malutkie dzieciątko, a ona kwiliła i kwiliła. W końcu zaczęła mruczeć, ale oczki miała smutne i przerażone, i potem zwiedzanie już też było takie jak to u dziecka po płaczu.
W końcu utuliłam ją znowu i ułożyłam do spania i teraz śpi. No to jak sobie pomyślę, że to dopiero początek wypadków to mnie mdli - chcę ją ustrzec nawet przed tym żeby nie uderzyła się w główkę przy podskakiwaniu.
Nawet Kitusia przybiegła zobaczyć przerażona co się z małą dzieje w tamtych sekundach, a jak ją tuliłam to patrzyła na ten tunel jakby nie umiała pojąć jak on się mógł tak zachować i co było tego przyczyną. Dopiero jak mała się uspokoiła to Kitusia odeszła. W ogóle dziś mała bawiła się w tym tunelu pół metra przed Kitusią, a Kitusia ani razu nie syknęła - tylko obserwowała.
Jak ja mam teraz z domu wyjść na zakupy jak nawet zabawki dla kociąt są takie niebezpieczne?
Nie wiem jakie Tosia ma to futerko - normalnie jest czekoladowo-prawie czarna plus ma pręgi na szyi w kolorze szarym - jeszcze nie widziałam czegoś takiego Ooo
klaudiafj pisze:Wolałabym nie znajdywać kota w pralce... izolować nie mam jak, a Tosia ma mieszkanko w salonie i zawsze tam ucieka jak się przestraszy. Dziewczyny nie dostaną się do niej choćby bardzo chciały.
Wetka mówiła, żeby nie dawać mleczka skoro nie piła wcześniej, żeby nie miała sensacji. Na zakupy nie pojadę chyba - pojedzie m. i jak zwykle guzik kupi. Ja jestem zmęczona, chodzę do tyłu i spać mi się chce. Miałam ciężki tydzień a teraz wstaję wcześnie i idę spać jak Tosia zaśnie. Właściwie tylko pisze do Was, doglądam kotów i zajmuję się Tosią.
Mam dla m. listę - może spróbuję z tym mleczkiem dla kotów mimo wszystko. A przynajmniej wetka mówiła, że kilka kropel do wody mogę dać, żeby Tosia zaczęła pić. Zresztą po wczorajszym kurczaku nic małej nie było, a zjadła go z prawdziwym apetytem, więc będę jej też podawać.
klaudiafj pisze:Wolałabym nie znajdywać kota w pralce... izolować nie mam jak, a Tosia ma mieszkanko w salonie i zawsze tam ucieka jak się przestraszy. Dziewczyny nie dostaną się do niej choćby bardzo chciały.
Wetka mówiła, żeby nie dawać mleczka skoro nie piła wcześniej, żeby nie miała sensacji. Na zakupy nie pojadę chyba - pojedzie m. i jak zwykle guzik kupi. Ja jestem zmęczona, chodzę do tyłu i spać mi się chce. Miałam ciężki tydzień a teraz wstaję wcześnie i idę spać jak Tosia zaśnie. Właściwie tylko pisze do Was, doglądam kotów i zajmuję się Tosią.
Mam dla m. listę - może spróbuję z tym mleczkiem dla kotów mimo wszystko. A przynajmniej wetka mówiła, że kilka kropel do wody mogę dać, żeby Tosia zaczęła pić. Zresztą po wczorajszym kurczaku nic małej nie było, a zjadła go z prawdziwym apetytem, więc będę jej też podawać.
klaudiafj pisze:Ewo wiem, ale ja bym na to akurat nie pozwalała. Był na forum wątek o kotach, które ukryły sie w pralce kiedy przyszła do nich opłacona opiekunka. Opiekunka pralkę zamknęła, żeby chronić koty. Nie spojrzała - koty umarły w męczarniach. Ja teraz staram się zamykać deskę sedesową, a wciąż zapominam, bo nigdy tego nie robiłam.
Gosiu, kazałam m. kupić mleko dla kociąt - on jedzie do marketu, więc kupi to z whiskasa. Wetka powiedziała, żeby nie dawać, żeby Tosia nie miała sensacji. Ale w końcu to jest dla kociąt, to kto ma to pić jak nie kocięta. Powiedziała, żeby dawać jej to co jadła do tej pory, czyli ciągle animondę. Mleka mogę dodać do wody, żeby zachęcić małą do picia. U mnie nie pije wody, ja tego nie widziałam, ale przestawiłam ją całkiem na mokrą karmę, więc możliwe, że nie musi a siku robi. Ale dam jej normalnie mleko na spodeczek. Też miałam nie podawać mięsa, a gotowany kurczak smakował jej szalenie, więc też będę podawać dla urozmaicenia. Przestawiłam na mokrą nie celowo, tylko na dzień, na noc ma chrupki.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 33 gości